- Nie! Źle! -wykrzyknęła Demetire i pacnęła mnie po raz kolejny trzcinową laską po pysku. Miałam szczerą ochotę wyrwać jej narzędzie z dłoni i sama ją zdzielić, ale zdecydowanie nie wyszłoby mi to na dobre. Równie dobrze mogłam skoczyć do przepaści.
- Po co to robisz? -warknęłam, uciekając przed jej kolejnym ciosem. Stanęła przede mną w swojej ludzkiej postaci, jakby chciała pokazać, że jest lepsza, bo ona potrafi się przemienić bez mrugnięcia powieką.
- Znalazłam ten sposób w jakimś starym poradniku ze świata ludzi. Nosił nazwę: Krnąbrni uczniowie i jak ich złamać -odpowiedziała, wzruszając ramionami. Dzisiaj miała długie, pofalowane włosy koloru mahoniu. Gdy zaczynałam ją irytować, bawiła się srebrnym kolczykiem w języku.
Podczas naszej lekcji zmieniłam się całkowicie raz. Potrafiłam przekształcić jedną, dwie w porywach trzy części ciała. Zawsze jednak bałam się przejść pełną transformację. Jakbym podświadomie obawiała się, że nie powrócę w skórę wilka. To było moją wewnętrzną blokadą, a młodą alfę to irytowało. Nie spełniałam jej oczekiwań. Zmęczona opadłam na podłogę. Czułam się, jakbym całą noc nie spała, a potem biegała cały dzień.
- Zróbmy przerwę -poprosiłam, zwieszając łeb. Skarciłam się w myślach za własną słabość, ale wiedziałam, że przez przepracowanie nie pomogę Terze, a jeszcze bardziej sprawię, że dłużej zajmie mi jej odbicie.
- Podczas walki nie będziesz miała czasu na złapanie oddechu, Mala -Demetire zignorowała moją prośbę, sycząc wściekle. Hormony buzowały w niej, sprawiając że Eter wokół niej szalał. Zebrało mi się na mdłości. Jej pozycja wyrażała pogardę do mojej osoby.
- Potrzebuję przerwy TERAZ -zaoponowałam.
<cd. Demetire.>