wtorek, 2 sierpnia 2016

Od Chaayi cd. Demetire

- Nie! Źle! -wykrzyknęła Demetire i pacnęła mnie po raz kolejny trzcinową laską po pysku. Miałam szczerą ochotę wyrwać jej narzędzie z dłoni i sama ją zdzielić, ale zdecydowanie nie wyszłoby mi to na dobre. Równie dobrze mogłam skoczyć do przepaści.
- Po co to robisz? -warknęłam, uciekając przed jej kolejnym ciosem. Stanęła przede mną w swojej ludzkiej postaci, jakby chciała pokazać, że jest lepsza, bo ona potrafi się przemienić bez mrugnięcia powieką.
- Znalazłam ten sposób w jakimś starym poradniku ze świata ludzi. Nosił nazwę: Krnąbrni uczniowie i jak ich złamać -odpowiedziała, wzruszając ramionami. Dzisiaj miała długie, pofalowane włosy koloru mahoniu. Gdy zaczynałam ją irytować, bawiła się srebrnym kolczykiem w języku.
Podczas naszej lekcji zmieniłam się całkowicie raz. Potrafiłam przekształcić jedną, dwie w porywach trzy części ciała. Zawsze jednak bałam się przejść pełną transformację. Jakbym podświadomie obawiała się, że nie powrócę w skórę wilka. To było moją wewnętrzną blokadą, a młodą alfę to irytowało. Nie spełniałam jej oczekiwań. Zmęczona opadłam na podłogę. Czułam się, jakbym całą noc nie spała, a potem biegała cały dzień.
- Zróbmy przerwę -poprosiłam, zwieszając łeb. Skarciłam się w myślach za własną słabość, ale wiedziałam, że przez przepracowanie nie pomogę Terze, a jeszcze bardziej sprawię, że dłużej zajmie mi jej odbicie.
- Podczas walki nie będziesz miała czasu na złapanie oddechu, Mala -Demetire zignorowała moją prośbę, sycząc wściekle. Hormony buzowały w niej, sprawiając że Eter wokół niej szalał. Zebrało mi się na mdłości. Jej pozycja wyrażała pogardę do mojej osoby.
- Potrzebuję przerwy TERAZ -zaoponowałam.

<cd. Demetire.>

poniedziałek, 18 lipca 2016

Od Elise- c.d Chaay'i

Moje oczy błądziły po placu treningowym. Identyczne ruchy parunastu żałonierzy hipnotyzowały mnie. Było ich za mało przeciwko potędze Bogów, jednak kazałam im się szkolić. Moją twarz pokrywał smutny wyraz twarzy. Zostało sześć dni, a ja nadal nie jestem o krok bliżej do pokonania Tyvsy. Nie mogę jej ulec, za długo stałam w cieniu swojej rodziny. Delikatnie spięłam palce, a potem je rozluźniłam. Nie byłam pewna tego ciała. Ludzka powłoka ciążyła na mnie, ale w tej postaci magia była potężniejsza. Nie miałam wyjścia musiałam się do niej przyzwyczaić. Usłyszałam za sobą śmiech mojej córki, a po chwili poczułam że się we mnie wtula.
-Co jest, mała?- spytałam się cicho, a ona puściła mnie i przeszła na mój przód.
-W końcu jesteś w prawdziwej, królewskiej postaci- na jej twarzy malował się promienny uśmiech. Dzisiejszego dnia jej włosy przybrały ładny, biały kolor zaś jej oczy lśniły niebieskim, podobnym do tego jakiego kolor oczu miała Tyvsa.
-Miałaś nie mówić do mnie na ty- skarciłam ją, a ona udała skruszoną minę.
-Przepraszam, mamo- śmiesznie zmarszczyła brwi- coś mamę trapi- kiwnęłam głową przecząco, a córka patrzyła na mnie bez przekonania. Nie pytała mnie jednak więcej o moje samopoczucie. Chwilę stałyśmy tak, patrząc na siebie.
-Idę uczyć nową. NIE ŻYCZĘ SOBIE GOŚCI- jej głos wręcz syczał z jadu, zanim zdążyłam coś powiedzieć przybrała postać niedużego, mglistego ptaka i wzleciała w górę. Gdy zniknęła w jednym z okien na powrót zaczęłam przyglądać się ćwiczącym wilkom. Sama też powinnam popracować nad moim stylem walki, od dziesięciu lat nie brałam udziału w żadnej wojnie. Na pewno wyszłam z wprawy. Nawet najlepszy wojownik nie był by w pełni sił po takiej przerwie i to nie ćwicząc przez ten cały czas. Bez zastanowienia ruszyłam do ćwiczących i stojąc na boku ćwiczyłam walkę w ludzkim ciele. Od dopracowania przeróżnych bloków, aż po rozmaite kopnięcia. Co chwilę któryś z wojowników odwracał się w moją stronę. Widok mnie ćwiczącej i to jako człowiek musiał być dla nich nadzwyczajny.


<Chaaya? Miłej zabawy z Demuś ^^>

niedziela, 17 lipca 2016

Od Chaayi cd. Demetire

Moje ciało zachowało się, jak balon. Nagle rozdęta do postaci człowieka i puf.. znowu byłam wilkiem. Oblałam się potem, było mi sucho w gardle.
- Czy mogłabym dostać wody? -wychrypiałam, nagle wyzuta z wszystkich emocji. Chciałam się zwinąć w kłębek i móc przytulić małą Terę. Robiłam to dla niej. Ta jedna myśl kołatała mi w głowie, gdy szykowałam się do następnej przemiany.

***

Stopy miałam, jak z ołowiu. Cały Eter który w sobie miałam nagle wyparował. Nie mogłam tego wyleczyć. Na zmęczenie była tylko jedna rada. Sen.
Młoda Alfa spędziła ze mną cały dzień z krótką przerwą na lunch. Nawet nie czułam głodu, gdy z jęknięciem przyczołgałam się do swojego pokoju. Naparłam barkiem na drzwi i wpadłam bezsilna do środka. Podłoga wydawała się tak miękka, ale wiedziałam, że jeśli się nie umyje dzisiaj jutro nie zejdzie ta fioletowa maź. Spojrzałam na swoje futro. Był to wynik zdekoncentrowania Demetire przybyciem Alexa powtórnie. Zrobiła mu taką tyradę, że czułam się nie na miejscu. Wcześniej pokazywała mi zmieniającą się fakturę z wilczego na ludzki mózg. Fioletowa substancja spadła prosto na mnie. Miałam ochotę rozszarpać go za jego odkryte gardło.
Powędrowałam zrezygnowana do wanny. Nalałam wody i zanurzyłam się w gorącej cieczy. Miałam wrażenie, jakby cały stres dzisiejszego dnia ze mnie spłynął. Pozwoliłam sobie na krótką myśl o Terze i skarciłam się w myślach. Im szybciej uda mi się zapanować nad umiejętnościami tym szybciej odnajdę mój maleńki skarb. Policzyłam dni. Rozdzieliłyśmy się 6 dni temu. Szorstką myjką doprowadziłam się do względnego porządku. W jeszcze wilgotnej sierści zwaliłam się do łóżka i zasnęłam, czując jakbym mogła przespać neony.


<cd. Demetire lub Elise>

Od Demetire- c.d Chaay'i

Najpierw prosi mnie o pomoc, a potem przeszkadza w lekcji. Nie no nie powiem, cudownie. Czułam że moje ciało zmienia swój wygląd. Nie chciałam patrzeć w lustro które stworzyłam, więc też tego nie zrobiłam. Czekałam za to aż nowa ujrzy swoją ludzką postać. W głowie szumiało mi z niezadowolenia. Nie rozumiem jakim prawem włazili mi w moje lekcje!
-To wszystko jest żartem, prawda?- warknęłam na Alexa, a on tylko zrobił dziwną minę- kazała mi zrobić to miło, mówiła że ma czas, coś się zmieniło?- przeszywałam go wzrokiem, jednak basior z opanowaniem kiwnął głową na nie. Głośno westchnęłam i spojrzałam na powrót na Chaay'ę. Jej ludzka postać wyglądała bardzo poważnie. Po mimo dużych problemów z utrzymaniem równowagi, dziewczyna starała się wyprostować. Jej oczy śledziły każdy jej ruch. Spojrzałam w stronę lustra. Dopiero teraz ujrzałam swoją postać. Moje włosy były czarne, gdzieniegdzie zakończone czerwonymi pasemkami. Z czarnych jak węgiel oczu buzowała władza i niechęć. Lekko przełknęłam ślinę. Od wielu lat nie mogłam pojąć jak moje uczucia mogą w tak ławy sposób wypływać na zewnątrz. Chwyciłam włosy i za pomocą magii spięłam je w kucyk. Podeszłam do Chaay'i i położyłam jej rękę na ramieniu.
-Dobrze, ale mam nadzieję że dasz radę to powtórzyć bez bodźców z zewnątrz- ukradkiem spojrzałam na Alexa, gdy pochwycił mój wzrok moja twarz zionęła lodem, niech wie że nie znoszę jak wtrącają się w moje sprawy- zmień się z powrotem- wydałam cichy rozkaz waderze i czekałam aż jej ciało na powrót przybierze wilczy kształt. Sama przybrałam wilczą postać.


<Chaaya?>

Od Chaayi cd. Demetire

Te schematy były niesamowite. A jej magia... Eter był tu nawet silniejszy, niż u Elise. Kim była ta dziewczyna? Kto był jej ojcem? Silny zapach energii trochę mnie drażnił, ale starałam się skupić nad jej słowami. Nie byłam aż takim dzikusem, żeby nie chcieć się uczyć.
- Zaczniemy stopniowo. Najpierw zmienisz jaką część ciała w ludzką kończynę, potem dwie i następująco zmienisz się cała -oznajmiła.
Pokiwałam potakująco łbem. Już przymierzałam się do zamknięcia oczu, gdy nagle mi rozkazała:
- Nie zamykaj oczu -Trochę była nazbyt władcza i egocentryczna, ale przełknęłam dumę i posłuchałam się.- To sprawia, że nie jesteś zjednoczona ze swoim ciałem do końca. Wyobrażasz sobie siebie z boku, jak obserwator. A masz być sobą. W swoim ciele. Swoim umysłem.
Westchnęłam. Nawet nie miałam o co się wściekać. Mówiła do cholery z sensem.
Popatrzyłam na swoją łapę. Poczułam silny wir i członek zaczął się zmieniać. Zamiast pazurów pojawiły się paznokcie, sierść poznikała, pojawiły się tylko delikatne, jasne włoski.
- Świetnie. Dawaj dalej -ponagliła mnie młoda Alfa. Eter postępował powoli. Przegub dłoni ukazał jasną, prawie alabastrową skórę. Mimo podchodzącej pod gardło radości, nie przestawałam. Skupiłam się jeszcze bardziej. Demetire wytworzyła obok projekcję ludzkiej ręki. Druga łapa też zaczęła znikać. Czułam, jak Eter wypala mi w żyłach piętno. Pod sierścią czułam pot.
- I tak jej się nie uda -usłyszałam głos Alexa i zobaczyłam jego postać, stojącą w drzwiach. Patrzył na mnie z pogardliwym uśmieszkiem. Ten basior miał czelność...! Nie dokończyłam nawet myśli. Wpadłam we wściekłość i zawyłam, gdy dokończyła się przemiana. Miałam wrażenie, jakbym się rozpadała na malutkie atomy. Targała mną złość, jednak ból trochę zmniejszył to uczucie.
- Co to miało być?! -wykrzyknęła Demetire. Była oburzona. Moje ciało rozwaliło się po podłodze.
- Twoja matka kazała mi to zrobić. Uznała, że złość ją zmotywuje. A nienawidzi nas -wyjaśnił Alex. Nie zrobiło mi się głupio. Byłam raczej zła, że basior się o tym dowiedział.- Patrz, udało się.
Młoda Alfa parsknęła z oburzeniem i stworzyła taflę lustra. Drżącymi ramionami podparłam się i wstałam.

<cd. Demetire>

piątek, 15 lipca 2016

Od Demetire- c.d Chaay'i

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze lekko falowane, niebieskie włosy spływały mi po barkach. Dziś moja skóra przybrała nad wyraz blady kolor, a oczy lśniły intensywna zielenią, na której środku widniała kocia źrenica. Delikatnie przeczesałam włosy ręką. Przed mną lekcja z nową, zapowiada się ciekawie. Odwróciłam się od lustra i ruszyłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę. Cichy pisk jak zawsze towarzyszył otwieraniu się ich. Ruszyłam korytarzem, po drodze zaczepiłam jakąś służącą i kazałam jej przekazać, Chaay'i że dziś ma lekcje w sali świetlnej. Nie miałam ochoty spędzać czasu w tym ponurym miejscu do treningów. Moje ciche kroki towarzyszyły rytmicznemu kiwaniu głową. Cicho nuciłam jakąś starą piosenkę. Gdy znalazłam się w dobrze znanej mi sali do projekcji, uśmiechnęłam się. Kiwnęłam na służącą stojącą przy drzwiach. Posłusznie podeszła do mnie.
-Zrób mi miejsce na środku tego pomieszczenia, odsuń kanapy- wadera tylko kiwnęła łbem na znak zgody i zabrała się do pracy. W skupieniu przyglądałam się jak powoli na środku powstaje ładne półkole. Za sobą usłyszałam ciche skrzypienie drzwi, nie odwróciłam się.
-Dzień dobry- powiedziałam cicho lecz stanowczo. Stałam jak zawsze prosto, delikatnie ściemniłam kolor swoich włosów.
-Witaj- głos wadery poniósł się po pomieszczeniu. Gwałtownie odwróciłam się w jej stronę.
-Wiem, że moja matka kazała ci ćwiczyć, pokaż czego się nauczyłaś- w moim głosie brzmiał rozkaz. Na pysku wadery pojawiło się skupienie. Jej futro na chwilę zmieniło kolor i skróciło się jednak po chwili wróciło do normalnego stanu. Za pomocą magii życia monitorowałam co dziej się z jej ciałem. Wadera skupiała się na zmianie tylko tego co ma na zewnątrz, w tym tkwił jej problem.
-Człowiek ma inny układ pokarmowy niż my, większy mózg, inne serce czy układ krwionośny, zapominasz o tym- w powietrzu, za pomocą mroku narysowałam dwa schematy. Ciało wilka i człowieka- aby przemiana ci się udała musisz nie tylko zmienić swój wygląd zewnętrzny ale również wewnętrzny- mówiłam wolno, tak aby wszystko zrozumiała. Moje oczy błądziły po ciele wadery, starałam się znaleźć jakiś punkt na zewnątrz o którym zapomina. Jej ślepia, zapominała też o nich- i pamiętaj o oczach, ludzkie są inne- tym razem z dzbanka na kwiaty wyleciała woda i przybrała kształt ludzkiego oka, a obok wymalowała wilcze. Wadera w skupieniu przyglądała się schematom.


<Chaaya?>

Od Chaayi cd. Demetire

- Odprowadzę cię do pokoju -zaproponował Alex, spodziewając się, że zaprotestuje. Chciałam wystawić go na próbę i sprawdzić czy powiedział to szczerze, czy nie. Wątpiłam w jego uczciwość.
- Ależ oczywiście -Z obojętnością spojrzałam mu w twarz. Szybko zamaskował zaskoczenie uśmiechem.
- Dobranoc, Elise. Nie przejmuj się Deme. Porozmawiam z nią jeszcze dzisiaj. Jutro będzie lepiej -pocieszył Alfę Alex i położył jej pokrzepiająco dłoń na ramieniu.
- Mam nadzieję. Ostatnio staje się coraz bardziej... -nie dokończyła.
- Wiem -rzucił spojrzenie w moją stronę. Nikt by nie chciał, żeby takie informacje dotarły do nieznajomej ,,zdrajczyni".
- Dziękuję za kolację -rzekłam cicho i wymaszerowałam, żeby nie zmuszać Elise do przebywania ze mną dłużej niż to konieczne.

***

- Chaayo, nie przejmuj się zachowaniem Demetire. Ostatnio przechodzi buntowniczy okres i nie do końca myśli nad tym co mówi -Alex próbował mnie udobruchać. Parsknęłam. Agda posłała mi zdegustowane spojrzenie.
- Chociaż raz mogłabyś być milsza dla jakiegoś basiora. Jednego! Wyjątkowo przystojnego basiora -Z uznaniem zakończyła naganę dla mnie.
- On mógłby być moim ojcem -warknęłam do niej w myślach, jeżąc się, że mogła wpaść na taki pomysł.
- To prawda, że masz taką moc? -zapytał Alex, idąc koło mnie.
- Tak -odparłam.
- Co ja ci mówiłam? P E Ł N E Z D A N I A! -Agda nie ustępowała.
- Jak już skończysz szkolenie, będziesz świetnym wojownikiem -Przez chwilę milczał. Jego łapy nie wydawały prawie żadnego odgłosu. Nie odpowiedziałam. Wyglądał, jakby się namyślał.- Kiedyś byłem człowiekiem.
Rzuciłam mu spojrzenie spod uniesionych brwi. Nie wyczuwałam u niego Eteru. Był zwykłym wilkiem. Więc jak...?
- Rzucono na mnie zaklęcie. To był najgorszy moment mojego życia. Nie umiałem nawet chodzić. Magiczne wilki mają już zakodowaną tę umiejętność, a ja nie. Musiałem wszystkiego uczyć się od nowa. Palce były takie nieporęczne, stopy za duże, ciało tak bez sierści, zęby zamiast kłów. Nienawidziłem tamtej postaci. Ale w końcu udało mi się z tym żyć.
- Kto cię odczarował? -spytałam, nie wiedząc czemu miała służyć ta anegdota.
- Pewna wilczyca. Już jej z nami nie ma -odpowiedział, patrząc przed siebie. Potem jednak jego wzrok wrócił na mnie.- Jeśli uda ci się wreszcie zmienić, będzie już tylko łatwiej.
Uśmiechnął się i odszedł, pozostawiając mnie skonsternowaną przy drzwiach mojego pokoju.

***

- Floro, gdzie idziemy? -zapytałam, gdy minęłyśmy salę bitewną.
- Panienka Demetire kazała panią poprowadzić do sali świetlnej -odpowiedziała. Udałam, że wiem o czym mówię.- To sala do projekcji.

Zapowiadało się źle.

<cd. Demetire>

czwartek, 14 lipca 2016

Od Elise- c.d Chaay'i

Zobaczyłam że moja córka robi groźną minę. Świetnie, zaczyna się. Rozsiadłam się wygodniej w siedzeniu i czekałam na to o co tym razem będzie miała pretensje.
-O widzę że masz moc zdrajców. Czary z podziemia... przecież możesz być szpiegiem, jakim prawem siedzisz tu z nami?!- jej zgryźliwy głos, niósł się po sali. Po swoim prawym boku usłyszałam szelest, to służba starała się ulotnić stąd jak najdalej. Czemu ja nie mogła sobie tak po prostu uciec?
-Deme, ona nie jest szpiegiem- powiedziałam cicho. Wzrok Demetiere zmroził mnie. Uśmiechnęłam się do niej niemrawo.
-Czytałaś jej w myślach? Zaraz ty nie potrafisz! Zapomniałam że nie jesteś prawowitą alfą!- dziewczyna podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę drzwi- dziękuję- ostatnie słowo powiedziała już spokojnie, a potem opuściła pomieszczeni z cichym trzaskiem. Westchnęłam, nadal nie rozumiem co w nią ostatnio wstąpiło. Była taka grzeczna, a teraz, szkoda mówić.
-Przepraszam za nią- uśmiechnęłam się najszczerzej jak się da i spojrzałam na pozostałą dwójkę. Alex jak zawsze siedział rozluźniony i emanował od niego spokój, a Chaaya w skupieniu przyglądała się miejscu na którym siedziała wcześniej Deme. W ciszy jedliśmy dalej. Gdy wszyscy już najedliśmy się, przekazałam Chaay'i że jutro ma lekcje z Demetiere. Nie wyglądała na zadowoloną, ale co mogłam na to poradzić, ja nie dam rady jej tak dobrze nauczyć zmiennokształtności jak Deme.

~*~*~

-Bawisz mnie Elie, bawisz!- gwałtownie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju, przy biurku stał czyjś cień. Postać zaczęła się do mnie zbliżać. Niewiele myśląc zbudowałam wokół siebie barierę z wody. Strzeżonego Pan Sun strzeże- Elisiu, to ci nic nie da- po pokoju polała się woda, a moje w miarę bezpieczne schronienie nagle zniknęło. Pierwszy raz od wielu lat czułam strach- daję ci tydzień, nie zaakceptujesz Bogini Cierpienia na tronie, a zginiesz- dopiero teraz rozpoznałam jego głos. Po raz już nie wiadomo który miałam "zaszczyt" spotkać Boga Wojny. Mars przysiadł na moim łóżku i położył rękę na moim udzie. Lekko zadrgałam- już nie pamiętasz jak było nam dobrze? Zdradziłaś mnie, ją też! Nie ładnie tak, teraz obydwoje zniszczymy twój świat- poczułam ból w miejscu w którym trzymał rękę. Po chwili jednak ból ustał, a ciemna postać zniknęła. Jęknęłam cicho i dotknęła rany zrobionej przez napastnika. Sznyty układały się w napis. Podniosłam się powoli z łóżka i zapaliłam świecie.
Wrócę tu, Elie.
Przełknęłam głośno ślinę, moja przeszłość do mnie wraca. Mam tak mało czasu.


<Chaaya? Co robiłaś potem? Może opiszesz epicki trening z Demuś?>