Niepewnie rozejrzałam się po placu, był pusty, zupełnie pusty. Byłam sama. Machnęłam łapą w powietrzu, niby od niechcenia, niby mając nadzieje że jakimś magicznym cudem kogoś przywołam. Powinnam teraz siedzieć u boku mojego kochanego męża, Maki' ego, ale kto by chciał spędzać z nim czas. Delikatnie uniosłam łeb. Słońce świeciło dziś nadzwyczaj mocno, uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Mocno wciągnęłam powietrze. Muszę coś ze sobą zrobić. Powoli ruszyłam w stronę jednego z miast, uprzednio przyjmując postac jakiejś zwykłej wieśniaczki. Moje ciche kroki niosły się po lesie, ptaki miło śpiewały, wtórując moim krokom. Tak właściwie nie wiedziałam co robię, powinnam zbierać wilki, a zachowuje sie jak na wakacjach! Jakie to glupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz