piątek, 15 lipca 2016

Od Chaayi cd. Demetire

- Odprowadzę cię do pokoju -zaproponował Alex, spodziewając się, że zaprotestuje. Chciałam wystawić go na próbę i sprawdzić czy powiedział to szczerze, czy nie. Wątpiłam w jego uczciwość.
- Ależ oczywiście -Z obojętnością spojrzałam mu w twarz. Szybko zamaskował zaskoczenie uśmiechem.
- Dobranoc, Elise. Nie przejmuj się Deme. Porozmawiam z nią jeszcze dzisiaj. Jutro będzie lepiej -pocieszył Alfę Alex i położył jej pokrzepiająco dłoń na ramieniu.
- Mam nadzieję. Ostatnio staje się coraz bardziej... -nie dokończyła.
- Wiem -rzucił spojrzenie w moją stronę. Nikt by nie chciał, żeby takie informacje dotarły do nieznajomej ,,zdrajczyni".
- Dziękuję za kolację -rzekłam cicho i wymaszerowałam, żeby nie zmuszać Elise do przebywania ze mną dłużej niż to konieczne.

***

- Chaayo, nie przejmuj się zachowaniem Demetire. Ostatnio przechodzi buntowniczy okres i nie do końca myśli nad tym co mówi -Alex próbował mnie udobruchać. Parsknęłam. Agda posłała mi zdegustowane spojrzenie.
- Chociaż raz mogłabyś być milsza dla jakiegoś basiora. Jednego! Wyjątkowo przystojnego basiora -Z uznaniem zakończyła naganę dla mnie.
- On mógłby być moim ojcem -warknęłam do niej w myślach, jeżąc się, że mogła wpaść na taki pomysł.
- To prawda, że masz taką moc? -zapytał Alex, idąc koło mnie.
- Tak -odparłam.
- Co ja ci mówiłam? P E Ł N E Z D A N I A! -Agda nie ustępowała.
- Jak już skończysz szkolenie, będziesz świetnym wojownikiem -Przez chwilę milczał. Jego łapy nie wydawały prawie żadnego odgłosu. Nie odpowiedziałam. Wyglądał, jakby się namyślał.- Kiedyś byłem człowiekiem.
Rzuciłam mu spojrzenie spod uniesionych brwi. Nie wyczuwałam u niego Eteru. Był zwykłym wilkiem. Więc jak...?
- Rzucono na mnie zaklęcie. To był najgorszy moment mojego życia. Nie umiałem nawet chodzić. Magiczne wilki mają już zakodowaną tę umiejętność, a ja nie. Musiałem wszystkiego uczyć się od nowa. Palce były takie nieporęczne, stopy za duże, ciało tak bez sierści, zęby zamiast kłów. Nienawidziłem tamtej postaci. Ale w końcu udało mi się z tym żyć.
- Kto cię odczarował? -spytałam, nie wiedząc czemu miała służyć ta anegdota.
- Pewna wilczyca. Już jej z nami nie ma -odpowiedział, patrząc przed siebie. Potem jednak jego wzrok wrócił na mnie.- Jeśli uda ci się wreszcie zmienić, będzie już tylko łatwiej.
Uśmiechnął się i odszedł, pozostawiając mnie skonsternowaną przy drzwiach mojego pokoju.

***

- Floro, gdzie idziemy? -zapytałam, gdy minęłyśmy salę bitewną.
- Panienka Demetire kazała panią poprowadzić do sali świetlnej -odpowiedziała. Udałam, że wiem o czym mówię.- To sala do projekcji.

Zapowiadało się źle.

<cd. Demetire>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz