-Chwileczkę, czyli ze skoro wszystkich których kochasz odchodzą... to ja też odejdę?-zapytałam zaskoczona.
-Nie, sea ty nie..-przerwałam jej.
-To... to....-wybuchnęłam płaczem, zdążyłam tylko wykrzyczeć przez łzy.
-...Ty mnie nie kochasz!-uciekłam. Pędziłam w las, jak to możliwe? Czy Tyv naprawdę mnie nie kocha? Nie kocha własnej siostry? Nie rozumiałam, przecież ja pokochałam ja od razu.
-O fu***...-usłyszałam a potem wylądowałam na czymś miękkim.
-O mój boże, ja przepraszam. Nic ci nie jest?!-Spanikowałam, wpadłam na czerwono-biało-czarnego basiora.
-Nie... chyba nie.-odezwał się po chwili.
-Może moja... nieważne. Skąd się tu wziąłeś?
-Jestem nowy.. zwiedzałem okolice. Myślałem że mają tu jakieś ograniczenia prędkości, albo by jakieś znaki postawili.
Zaśmiałam się. A basior się uśmiechną.
-Może bym cie oprowadziła?
-Ale idziemy spacerem? Czy wystrzelisz przede mnie i nie będę cie mógł dogonić?
Zaśmiałam się ponownie.
-Chociaż już nie płaczesz-uśmiechnął się do mnie. Zasłoniłam oczy łapą, już zapomniałam dlaczego biegłam i czemu płakałam.
-Spokojnie...-zdjął swoją łapą, moją łapę z oczu.
-...nic nie musisz mówić. Po prostu chodźmy.- I poszliśmy.
< Tyv? a co się z tobą stało?>
Utopiłam się Seuś :D
OdpowiedzUsuń