wtorek, 9 września 2014

Od Sanariona-Konkurs+zaczynamy,męczarnie z przepowiednią :D

No i w końcu się za to zabrałam xD

-I tak wszyscy zginiemy,Sanie-powiedział do mnie mój brat a ja spojrzałem na niego jak na wariata
-W związku z czy to wyznanie?-spytałem i wróciłem do lektury.Byliśmy w bibliotece,jak za zwyczaj szukałem jakichkolwiek wzmianek o runach z jaskini,jednak od wielu tygodni nie znalazłem nic.
-W związku z przepowiednią
-Sugerujesz,że bez sensu ją tłumaczę?-Maki zrobił kółko,wokół mojego stołu
-Tak-uśmiechnął się,na chwilę,a potem znów spoważniał-może nie bez sensu,są w języku,którego nie rozumiesz?
-No i?I tak chcę to odczytać
-Chociaż skonsultowałeś to z Moon?
-Nie,po co bym miał?
-Bo pamiętaj,że ona jest rozważniejsza od Suna i jest bardzo mądra-znów zrobił kółko,po czym przyciągnął dla siebie krzesło i pochylił się nad moimi notatkami.Dawniej,to on by się tym zajmował,zawsze miał więcej cierpliwości i był mądrzejszy i co ważniejsze miał więcej wyobraźni.
-Ale nie jest moją patronka-przeniósł na mnie wzrok.Wzdrygnąłem się.Nie mogę się przyzwyczaić do tych jego czerwonych ślepi,kiedyś miał piękne,złote oczy,które od zawsze chciałem mu zabrać,a teraz są brzydsze i straszniejsze od tych,które mam ja.
-Proszę...zrób to dla mnie-w śmieszny sposób zamrugał,uśmiechnąłem się.Za sobą usłyszałem trzask otwierających się drzwi.Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem Tyvsę.Pochwyciła mój wzrok i uśmiechnęła się szeroko.Gdy znalazła się przy mnie pocałowała mnie w pysk.
-Nad czym pracujecie?
-Nad tym co zwykle-odpowiedziałem,znudzonym głosem
-Wiesz,rozmawialiśmy o tym,że San,powinien pójść,porozmawiać z Moon...-Tyvsa mu przerwała,a ja spojrzałem na niego gniewnie,on wzruszył tylko łapami.
-To świetny pomysł i opisała by kaplicę,bo ja nie miałam czasu!Miała bym wolne!
-Nie nie miała byś,bo zabrał bym cię z sobą-uśmiechnąłem się łobuzersko
-Ech...niech ci będzie,ale ty wszystko opisujesz?-spojrzała na mnie,a jej oczy zalśniły,jest dzisiaj,jakoś,tak sztucznie szczęśliwa
-Umowa stoi,wyruszamy jutro o świcie,to znaczy,wtedy kiedy...no wiesz-uśmiechnąłem się krzywo
-Wtedy kiedy księżyc,przestanie świecić,czyli o zachodzi,bracie.Jeszcze tego nie załapałeś?-Maki patrzył na mnie kpiąco
-Nie kłucie się,błagam-ostatnie słowo podkreśliła
-Idę się spakować,do jutra-starałem się nie wywołać wojny
-Nie spisz dzisiaj u mnie?
-Nie,mam dużo do zrobienia-zrobiła smutną minę i spojrzała na Maki'ego,a on uśmiechnął się złowieszczo.Zdziwiło mnie to,ale nie będę się teraz ich o to pytać.Porozmawiam z Tyv jutro,w trakcie podróży.Wyszedłem z biblioteki ,zostawiając ich samych.

~*~*~

Zapukałem do drzwi Tyvsy,po chwil otworzyła mi.Cmoknęła mnie w pysk i ruszyliśmy do jadalni,zjedliśmy tam śniadanie,nie odzywając się do siebie ani słowem.Tyvsa,była dziwnie markotna.Gdy zjedliśmy wyszliśmy z zamku,na dziedzińcu czekała,na nas Saphira,miał nas zabrać do SZ.Przy witaliśmy się z nią,po czym ruszyliśmy w drogę.Przez cały czas Tyv milczała.Gdy wylądowaliśmy przy kapliczce Moon,dźgnąłem Tyv w bok,odwróciła się w moją stronę i wymusiła uśmiech.
-Co jest?-spytałem
-Nic,ja po...prostu...nie ważne-odwróciła się w swoją stronę i ruszyła do przodu.Weszliśmy do ogrodów kapliczki i ruszyliśmy na środek,tego miejsca.Gdy doszliśmy,jak zwykle na środku pojawił się posążek.Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.Dawno tu nie byłem,nie miałem czasu,lub po prostu ochoty.Spojrzałem na Tyv jej oczy były puste,patrzyła się prze siebie.

<Tyvsa?>

teren dodam jutro :P


Kapliczka Moon

Przepiękne i tajemnicze,miejsce w którym zawsze jest noc..Dla większość na środku,tej kapliczki,znajduje się kamienny podest,który dla osób,wyznaczonych przez Moon,zmienia się w jej posążek.Tutaj najczęściej modlimy się do Bogini Księżyca,czasami,jak starczy jej sił,udaje jej się porozumieć z wiernymi,przez to miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz