poniedziałek, 15 września 2014

Od Tyvsy-"Zaginione Miasto"

Poczułam na sobie łapę Sanariona.Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego,a on pocałował mnie,w nos.
-Dzień dobry,wnuczko słońca-zaśmiałam się i pacnęłam go łapą.Wstałam z łóżka i spojrzałam przez okno,słońce nie było już tylko zarysem,bo powoli zaczynało nabierać kolorów.
~Rezerwuję cię na popołudnie~usłyszałam w głowie głos Maki'ego.Skrzywiłam się,ale postanowiłam,że się z nim spotkam...nadal czuję,że to jego kocham.
~Zgoda,tylko błagam cię nie przesadź~usłyszałam śmiech w głowie.

~*~*~

Siedziałam,w komnacie czekając na Maki'ego.Nagle do pomieszczenia przez okno wleciały czerwone liście,a potem kruk.Zwierzę zmieniło się w Boga Śmierci z resztą tak jak zawsze.
-Witaj księżniczko!-uśmiechnął się do mnie szeroko,a ja podeszłam do niego-mam nadzieję,że dzisiaj bez oporu,pozwolisz mi się dręczyć-zaśmiał się
-Spróbuję-zmienił się w człowieka
-Zapraszam,do bycia kobietą-zrobiłam to o co mnie poprosił.Wyciągnął do mnie rękę a ja ją pochwyciłam
-A teraz zaufaj mi,zrób to co ja-wspiął się na parapet i zrzucił się z okna,a ja poleciałam za nim.Było to nadzwyczajne uczucie,czułam się taka wolna.Dziwiło mnie dlaczego się nie boję.Maki ścisnął mocniej moją rękę,a ja uśmiechnęła się.Ufałam mu.Nagle koło nas pojawił się czarny smok,złapał nas w swoje szpona,a potem przerzucił na plecy.Usadowiłam się na nim wygodnie i przytuliłam się do Maki'ego,który siedział przed mną.
-Fajnie?-zaśmiałam się
-Tak-położył na mojej ręce swoją,a drugą trzymał uzdę smoka.
-Czemu nie kierujesz nim jak my,rozmową?
-Bo tak robię większe wrażenie,w mieście-zaczął głaskać moją dłoń.Oparłam się o jego plecy,chłonęłam jego ciepło i przepiękny zapach.Lecieliśmy dłuższą chwilę,rozkoszując się wspólną bliskością.Po pewnym czasie smok zniżył lot.Spojrzałam w dół,pod nami była wioska,wyglądała na opuszczoną.Jednak gdy zbliżyliśmy się do niej zobaczyłam,że w rzeczywistości mieszkały tam wilki,pełno wilków.
-Przepraszam,że cię tu zabrałem,prosili mnie-wylądowaliśmy.Maki,zszedł ze smoka i wyciągnął do mnie rękę aby pomóc mi zejść.Zsunęłam się z czarnego stworzenia i wylądowałam w jego ramionach.Pocałował mnie.
-Dlaczego jesteśmy tu pod postacią ludzi?-wypuścił mnie z uścisku i pochwycił moją dłoń,po czym zaczął iść do przodu,a ja i czarny smok za nim
-Bo jesteśmy Bogami,oni nie chcę nas widzieć jako równych sobie-zrobiłam zdziwioną minę,a on uśmiechnął się
-Tak,słodko wyglądasz kiedy się marszczysz-szturchnęłam go łokciem,zaśmialiśmy się
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?-wokół nas zaczęło gromadzić się coraz więcej wilków
-Chcieli poznać wnuczkę Boga Słońca-przed nami znajdował się ogromny,zaniedbany plac.Na jego środku znajdował się podest przyozdobiony kwiatami.Podeszliśmy do niego,a Maki zmusił mnie abym na niego weszła.
-Przybyła,wasza ostatnia nadzieja.Księżniczka Tyvsa Kendra I,córka Setha,dziecka głównych bogów I i Megan I,ostatnich władców Smoczego Zaułka-podniósł moją rękę,wszyscy zaczęli wiwatować,a ja na to patrzyłam zdziwiona.
~Powiedz coś,daj im nadziei,zresztą jesteś alfom,więc co ja ci tłumacze~obejrzałam się po zgromadzonych wilkach,były ich dziesiątki,jak nie setki,wszyscy byli zaniedbani i brudni.Patrzyli na mnie z zaciekawieniem i szacunkiem
~Gdzie jesteśmy?
~Caillte,powinnaś wiedzieć,że masz go pod władzą~zaginione miasto!Przecież to tylko legenda!Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam przemowę
-Ludu Caillteu!Raduje mnie spotkanie z wami,gdyby nie on-odwróciłam głowę w stronę Maki'ego i wzmocniłam uścisk naszych rąk-nie było by mnie tu,nie wiedziała bym nawet,że istniejecie.Dziś,dzięki tej wiedzy,postaram się zapewnić,wam dobrą przyszłość,odbudować to miejsce i dać wam nowe,lepsze życie.Przyniosę szczęście do tej krainy!-wszyscy zaczęli wiwatować,a ja uśmiechnęłam się.Na podwyższenie weszła,jakaś mała wilczyca i podeszła do mnie.Pociągnęła mnie za suknię,a ja wzięłam ją na ręce.
-Przywrócisz słońce?-spytała się mnie,jej oczy były zaszklone
-Ależ,oczywiście,że tak,po to jestem na tym świecie-wadera patrzyła na mnie z nie do wierzeniem,a ja przytuliłam ją do siebie.
-Gdzie twoja mama?-spytałam
-Tam-wskazałam łapą szarą wilczycę,stojącą blisko nas
-Idź do niej-postawiłam ją na ziemi,a ona pobiegła do matki,uśmiechnęła się do mnie,a potem w raz ze swoja mamą,zniknęła w tłumie.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz