-Pat zemdlał,chodźcie musicie mi pomóc go przenieść-ruszyłam w drogę powrotną,a basiory za mną.
~*~*~
Siedziałam pochylona nad swoim łóżkiem,na którym leżał Pat.Parę minut wcześniej San,go zbadał i stwierdził,że to nic groźnego,wilk po prostu był przemęczony.Mój narzeczony usiadł koło mnie i wtulił się w moje futro.Spojrzałam na Makie'ego,a on spojrzał na mnie z dezaprobatą.Wiedziałam o co mu chodziło,był wściekły za to,że nadal pozwalam Sanowi się do siebie przytulać i że kłamię jego brata,że go kocham.Odsunęłam się delikatnie od basiora,a on przysunął się jeszcze bliżej.Najwidoczniej myślał,że zdrętwiałam i po prostu zmieniam pozycję.Siedzieliśmy tak paręnaście minut,aż w końcu Pat się ockną i zaczął się rozglądać po pokoju.
-Masz siłę mówić?-spytała się go
-Chyba...tak-powiedział nie pewnie
-W takim razie,błagam opowiedz mi co się stał-basior zaczął mówić,opisał mi swoją walkę z wilkami,a także to jak pomógł mu Sun.
-Czyli mam cię nauczyć jak władać magią?
<Patatatatat :D?Wiem,op okropne :(>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz