wtorek, 4 listopada 2014

Od Ary

Podniosłam głowę.Wokół roznosił się dziwny odgłos.Nagle wokół zaroiło się od ludzi.Spojrzałam na nich z lękiem.Zaczęli oni zbliżać się do mnie,zabierając mi możliwość ucieczki.W końcu,gdy byli bardzo blisko,jeden złapał mnie za kark i podniósł do góry.Zaczął mnie nieść,a za nim ruszyła reszta dwunogów.Szliśmy tak dłuższy czas,a ja sparaliżowana strachem,nie wiedziałam co zrobić.Nagle mężczyzna zatrzymał się,ktoś do niego podszedł i przejął mnie od niego.Przed nami było drzewo,a z drzewa zwisała lina.Miała na końcu pętle,nie wiedziałam po co tam wisi.Zostałam do niej zaniesiona.Wsunęli mi pysk w pętle.Nagle,mężczyzna,który mnie złapał przemówił:
-Marsie,to ja twój wierny sługa Deidarian,przyjmij ten oto dar,w postaci jednego z naszych wrogów i wyzwól swoją wielką moc-Chłopak puścił mnie.Poczułam okropny ból,na szyi.Zaczęłam się dusić.Ostatnie co zobaczyłam to błysk czerwieni na niebie i czerwone ślepia.Wiedziałam,że to mój koniec...a potem zrobiło się ciemno i przestała odczuwać,jakąkolwiek więź z moim ciałem.Umarłam.

<Elise?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz