Maki
Poprosiłem Seanit,aby pozwoliła mi uspokoić Tyv samemu.Tak na prawdę nawet ja nie wiedziałem do czego jest zdolna,ale mnie będzie jej trudniej zabić niż Seę.Szukałem jej przez dłuższą chwilę.Pierwsze co sprawiło,że wiedziałem,że jest blisko,był jej ciche pojękiwanie,a potem krzyk,który rozległ się po lesie:
-Znowu,znowu,znowu,nie mogę!To moja wina!Mogę się karać,mogę,mogę,mogę!-wtedy wspomnienia wróciły,wtedy przypomniały mi się jej nigdy nie zabliźniające się ran,czar który na samą siebie rzuciła i wcześniejsze rzeczy które robiła.Szkarłat jej krwi,rozlewającej się po jej komnacie.To wszystko co spowodowała śmierć jej rodziców,co spowodował obowiązek,który spadł na nią za młodych lat.Wiedziałem co zastanę,gdy ją znajdę.Zobaczę coś,co kiedyś naprawiłem,jednak wiedziałem,że tym razem nie pójdzie mi tak łatwo.Znalazłem ją,siedzącą pod drzewem,obok grobu Kendry.Wokół niej była krew,miała spuszczoną głowę.Podszedłem do niej i od razu tego pożałowałem.Jej nadgarstki,aż do łokcia były pokryte,głębokimi szramami.Na ludzkim ciele wyglądało to jeszcze gorzej niż na wilczym.
Tyvsa
Pamiętam,jak obiecywałam Maki'emu,że nigdy więcej tego nie zrobię,jednak dzisiaj wiedziałam,że złamię tą przeklętą obietnicę,sprzed paruset lat.Do pasa miałam doczepiony nóż,ten sam,którym kiedyś próbowałam się zabić,tę samą piękną broń,stworzoną tylko po to aby zadawać,ból.Ból,który był jedyną ucieczką od tego wszystkiego.Chwyciłam za niego i wyciągnęłam przed siebie,zrobiłam to samo z drugą ręką.Zaczęłam powoli przejeżdżać po niej nożem,tworząc maleńkie,ranki.Pieczenie,które mi sprawiały,dawało ulgę,sprawiało,że powoli się uspokajałam.Wtedy spojrzałam za siebie i to przeważyło szalę.Byłam przy grobie Kendry,która zginęła przez mnie!Przez nic innego tylko przez moją głupotę!Zaczęłam krzyczeć jak opętana
-Znowu,znowu,znowu,nie mogę!-myślałam o Maki'm,wiedziałam,że będzie nieszczęśliwy kiedy to zobaczy,ale przecież i tak...:-To moja wina!Mogę się karać,mogę,mogę,mogę!-upadłam na ziemię,zrobiłam kilkanaście głębokich cięć w furii,spuściłam głowę i odłożyłam nóż na bok.Patrzyłam na swoje,pocięte ręce,które drżały z bólu.Jak zwykle,nie zwracałam na niego uwagę.W głowie po prostu szumiało mi te kilka słów,co zawsze:jestem zła,zawiodłam to moja wina,to ja jestem zła.Tak w kółko,niszcząc mnie doszczętnie.Poczułam,że ktoś mnie przytula,podniosłam głowę.Maki,troskliwie,tulił mnie do siebie całując moje włosy.
-To nie twoja wina,to ja to wszytko zacząłem.Wiem,że mi nie wierzysz,ale pamiętaj,że to ja zapraszałem cie na spotkania,że to ja cię pocałowałem i że to ja namawiałem cię do tego wszystkiego.Teraz żałuję...nie spodziewałem się,że to się tak skończy-przekręcił moją głowę tak,aby patrzeć mi w oczy.Nadal w głowie szumiały mi te przeklęte słowa,jednak starałam się uspokoić.
-Ja...przepraszam-po policzku pociekła mi łza
-Nie masz,za co-przytulił mnie mocniej,tak że miałam głowę wciśniętą w jego ramie
-Mam,obiecałam ci,że nigdy...-przerwał mi
-Nigdy nie brałem tej obietnicy sobie do serca.Od kiedy zrobiłaś te stałe rany,wiedziałem,że i tak będziesz miała nawroty-paręset lat temu,w jednej z ksiąg znalazła,zaklęcie,które pozwalało mi na zadanie sobie takiej rany,która nigdy nie zniknie.W rezultacie zrobiłam sobie trzy.Jedną na łopatce,która była do krwi i dwie na karku,te jedynie odsłaniały moją skórę,spod warstwy sierści.
-Aż tak zła jestem?
-Nie po prostu,nauczyłaś się nie właściwej rzeczy i tyle...no i źle używałaś mocy,jakby to powiedziała Auriel
-Pamiętasz jak mnie przyłapała?
-Niby jak mam zapomnieć,nawet nie wiesz ile stresu,jako twojemu opiekunowi,mnie to kosztowało-pocałował mnie w policzek,uśmiechnęłam się,nieznacznie-Wracajmy,musisz pomóc Okami'emu-kiwnęłam głową,a on pomógł mi wstać.Machnął ręką nad ranami,które momentalnie zniknęły.
-Przecież masz śmierć,nie życie-spojrzałam na niego ze zdziwieniem
-Można się też uczyć magi spoza swojego żywiołu,przecież sama tego dokonałaś
-Ale ja musiałam wypowiadać zaklęcie
-A ja nauczyłem się bez-delikatnie pociągnął mnie za rękę.Ramię w ramię,jak gdyby nigdy nic,ruszyliśmy w stronę twierdzy.
~*~*~
-Okami!Okami!Szlak by to jasny trafił,gdzie on się podział?-wołałam doradcę
-Może się położył?-spytał Maki,który akurat do mnie dołączył.Wcześniej szukał Elise.
-Nie,nie ma go w jego komnacie,a co z Elise?
-Zniknęła-wtedy przypomniało mi się,że jako wilk,mogę tropić,więc momentalnie zmieniłam się w swoją wilczą postać i ruszyłam na poszukiwania Okami'ego,a Maki ze mną.Po chwili złapałam jego trop.Znalazłam go leżącego dosłownie jakiś metr od Elise.Obydwoje,leżeli na trawie.Okami chyba spał.Podeszłam do niego i delikatnie dźgnęłam nosem.Otworzył niemrawie ślepia i spojrzał na mnie.
-Dziękuję,że się nią zaopiekowałeś-powiedziałam
<Okamisiu? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz