sobota, 20 czerwca 2015

Od Alexa cd. Demetire


Odciągnąłem Deme od wadery i tego szczeniaka. Nie byłem zły, że poszła sama do Cailte. Ale bardziej, że mnie nie powiadomiła. Elise i tak pewnie nic by nie zobaczyła. Było to zarazem smutne oraz prawdziwe.
– Gdzie chcesz iść? – spytałem, gdy oddaliliśmy się od głównej drogi. Demetire wzruszyła ramionami.
– Nie wiem, Alex – odparła. Zarzuciła włosy na drugą stronę. Uśmiechnąłem się. Kiedy zniknęły te czasy, kiedy uczyłem małą Deme jeździć na łyżwach. Niewiarygodnie wyrosła. Chwilę szliśmy w milczeniu.
– Kim była ta wadera, która patrzyła na tamtego chłopca? – rzuciła od tak, pytanie. – Nie wiem, czemu, ale wydała mi się znajoma.
Zacisnąłem zęby. Nadal pamiętałem rozmowę z Tyvsą przed jej... odejściem.
,, – Może mieć jakieś przebłyski, więc nie pozwól byśmy spotkały się twarzą w twarz.”
Nie zamierzałem być nieposłuszny.
– Nie mam pojęcia, Deme. O popatrz! Stoisko z pączkami! Masz ochotę?
Zaśmiała się.
– Na pączki zawsze.
Poprosiłem sprzedawcę o 4 duże pączki z dżemem różanym.


<cd. Demetire>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz