– Gdzie chcesz iść? –
spytałem, gdy oddaliliśmy się od głównej drogi. Demetire
wzruszyła ramionami.
– Nie wiem, Alex –
odparła. Zarzuciła włosy na drugą stronę. Uśmiechnąłem się.
Kiedy zniknęły te czasy, kiedy uczyłem małą Deme jeździć na
łyżwach. Niewiarygodnie wyrosła. Chwilę szliśmy w milczeniu.
– Kim była ta wadera,
która patrzyła na tamtego chłopca? – rzuciła od tak, pytanie. –
Nie wiem, czemu, ale wydała mi się znajoma.
Zacisnąłem zęby. Nadal
pamiętałem rozmowę z Tyvsą przed jej... odejściem.
,, – Może mieć jakieś
przebłyski, więc nie pozwól byśmy spotkały się twarzą w
twarz.”
Nie zamierzałem być
nieposłuszny.
– Nie mam pojęcia,
Deme. O popatrz! Stoisko z pączkami! Masz ochotę?
Zaśmiała się.
– Na pączki zawsze.
Poprosiłem sprzedawcę o
4 duże pączki z dżemem różanym.
<cd. Demetire>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz