-Matko, odwróci się mama do przodu, zaraz wpadnie matka na jakąś waderę!- gwałtownie spojrzałam przed siebie, nagle zderzyłam się z kimś.
-Uh, przepraszam- powiedziała... Kasumi, co ona tu robi? Spojrzałam na nią z zaskoczeniem, ale i za razem ulgą. Miło było widzieć kogoś, kogo się zna.
-Nie to nic- powiedziałam do niej, starając się brzmieć jak najmilej, bo przez długie przebywanie w Henhold, przestało mi to wychodzić naturalnie. Bardzo często mówiłam nieprzyjemnym i władczym głosem, co najzwyczajniej w świecie nie przypadało do gustu, moim rozmówcą. Eh, trzeba by się jej spytać czy przypadkiem nie ma jak nas schronić. Miejmy nadzieje, że tutaj będzie mniej pyskata i wredna niż na zamku- Nie wiesz gdzie mogłabym znaleźć jakieś schronienie? Dopiero przybyłam i...
Na początku się zawahała, ale potem odpowiedziała dziwnie miło jak na nią:
-Tak się składa ze mam wolny pokój
-Czy to nie problem? Na pewno?- jej odpowiedź bardzo mnie zdziwiła, dlatego wolałam się upewnić czy się nie przesłyszałam.
-Tak, tak, i tak chciałam znaleźć jakiegoś współlokatora, chodźcie- powiedziała. Zaczęliśmy iść przed siebie. Wszystkie twarze śledziły naszą grupkę, a raczej śledziły Kasumi. Patrzyli na nią ze strachem. Dziwne, że zabójca, który zna się na swojej robocie, pozwolił sobie na to aby całe miasto się go bało. Jak jej nie lubią, to łatwiej wykryją, że to ona zabija.
-Jesteś tu kimś ważnym?- zapytało Nico
-Raczej wzbudzam strach, niż podziw-uśmiechnęła się złowieszczo. Gdy wyszliśmy z miasta, naszym oczom ukazała się urokliwa polna droga. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo brakowało mi zieleni i przestrzeni. Henhold było jak więzienie, a tu jestem po prostu wolna. Przed nami stał sporych rozmiarów dom, wadera podeszła do niego.
-Zapraszam-powiedziała i uchyliła drzwi
-Mieszkasz tu sama?- spytałam się, zastanawiało mnie, czy Kano też tutaj będzie. Niby nigdy tak na prawdę tego stworzenia nie widziałam, ale wiem że ma charakterek. W zamku nawet ściany mają uszy.
-Mam jeszcze jednego mieszkańca, powinien się zjawić jutro. Chodźcie pokażę wam, wasz pokój- ruszyła w stronę jakiś drzwi i pokazała na nie ręką.
-Bardzo dziękujemy za schronienie- powiedziałam do niej i weszłam do pomieszczenia. Na środku pokoju stało łóżko małżeńskie, a przy ścianie po jego prawej stało pojedyncze łóżko. Przy oknie stało biurko na którym w równe sterty poukładane były papiery. Pokój prezentował się bardzo przyjemnie. Odwróciłam się z powrotem w stronę gospodyni, spodziewając się, że coś powie.
-Gdybyście czegoś potrzebowali to śmiało mówcie. Ja pójdę rozpakować zakupy
-Nie ma sprawy Kasu...- jak mogłam być tak głupia i powiedzieć do niej po imieniu.
-Skąd znasz moje imię?- jej głos lekko się podniósł
-Przed wojną byłam jedną z pokojówek w Twierdzy Alf, mieszkałaś tam kiedyś- szybko skłamałam, jednak pilnowałam żeby mój głos brzmiał naturalnie.
-Mieszkałam, polecam uważać na to co mówisz- wadera odwróciła się do nas tyłem i ruszyła w stronę ogromnego stołu na środku głównego pomieszczenia. Ten dom wygląda jakby przygotowano go dla małej armii. Ciekawe czy mieszkało tu kiedyś więcej zabójców, a może po prostu mieszkała tu jej rodzina. Weszłam głębiej do pokoju. Na mniejszym łóżku już położył się Nico.
-Nie jest za wygodne, ale zgaduje że na nic lepszego trafić nie mogliśmy- podeszłam do jego łóżka i usiadłam na nim. Było przyjemnie miękkie, może nie tak jak w Henhold, ale było wygodne. Nie rozumiem co on narzeka.
-Podłoga zaprasza, mój drogi księciu zła- spojrzał na posadzkę i się skrzywił
-Ja bym się bał tu chodzić bez butów, a co dopiero spać
-Nico! Co z tobą?
-To po prostu nie mój świat- westchnął, delikatnie przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam. Zaczęłam czule gładzić jego włosy.
-Nie kazałam ci z nami uciekać, jak chcesz możesz tam wrócić. Ciebie ojciec nie zabije, bo cie lubi.
-To nie jest mój ojciec- odsunęłam się od niego i spojrzałam nań ze zdziwieniem
-Słucham?
-Nie udaje mama, wiem jak jest. On nie jest moim ojcem. Auriel mi o tym powiedziała- no tak, ja ją kiedyś uduszę, od kiedy przestała być taka pobożna stała się okropną paplą, każdemu mówiła wszystko czego nie powinien wiedzieć.
-Nie masz mi za złe?
-Czego?
-Tego, że ukrywałam to przed tobą
-Nie, jest mama moją mama i nigdy nie będę miał mamie tego za złe, chciała mama dobrze.
~*~*~
Leżałam w łóżku, cały czas miałam jakieś złe przeczucie. Czułam, że w tym domu jest ktoś kto nie powinien. Ktoś zły, ktoś kogo powinnam się bać i przed kim powinnam uciekać. Jednak wolałam nie wstawać, nie chciałam zbudzić Kasumi, ani Nico. Nagle do moich uszu dobiegł cichy jęk. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Odczekałam tak parę minut, ale potem doszłam do wniosku, że to mi się tylko przesłyszało. Położyłam się z powrotem do łóżka. Momentalnie zasnęłam. Był to najcięższy sen jaki w całym swoim życiu przeżyłam.
~*~*~
pisane jako Maki
Jak ona śmiała uciec, dałem jej przecież wszystko, o czym mogła tylko zamarzyć. Bogactwo, wiernych wyznawców, dziecko i miłość, a ona tak po prostu uciekła. Jak można być taką bezduszną i głupią suką. No nie rozumiem tego. Przed mną wznosił się dom, to tam właśnie była moja ukochana. Pewnie myślała, że uda jej się mi uciec, ale cholernie się myliła. Jestem Bogiem Śmierci, mnie nie da się oszukać. Machnąłem łapą i zmieniłem się w czarną mgłę. Podleciałem w stronę drzwi i przecisnąłem się przez szczeliny w nich, jak zwykle lekko to łaskotało. Mam ochotę dzisiaj zniszczyć komuś życie, ale nie Tyfusi, niech ona sobie jeszcze myśli że jest bezpieczna. Niech ta cholera Kasumi, co dała jej schronienie się pomęczy. Przeleciałem przez kolejne drzwi. W dużym łóżku spała Kas. Była pod postaciom człowieka. Jej różowe włosy, rozlewały się po całym łóżku. Czas się zabawić. Zmieniłem się w człowieka i delikatnie wspiąłem na łóżko dziewczyny. Położyłem się nad nią, a potem zakryłem jej ręką usta, po czym zacząłem, drugą ręką, odpinać guziki w jej bluzce. Pocałowałem ją w czoło. Dziewczyna momentalnie otworzyła oczy i jęknęła przez moją rękę. Poczułem, że coś wbiło mi się w brzuch. Skrzywiłem się.
-Nie ładnie tak, złotko. To zaszczyt przespać się z Bogiem Śmierci- szepnąłem jej do ucha, a ona spojrzała na mnie z pogardą. Ręką którą nie zakrywałem jej ust, wyciągnąłem sobie nóż z brzucha i odłożyłem go na stolik nocny przy łóżku- nawet nie próbuj go ponownie użyć, bo wtedy będzie nie przyjemnie, a chyba chcesz żeby to sprawiało ci przyjemność- zaśmiałem się cicho, a ona wytrzeszczyła na mnie oczy. Ten zły ja przejmował nad mną całkowita kontrole. Zabrałem się za dalsze rozbieranie dziewczyny, a ona zaczęła mnie kopać. Spojrzałem na jej nogi, które po chwili skamieniały.
-Mi nie uciekniesz mała- całkowicie pozbyłem się jej bluzki. Dziewczyna z rezygnacją spojrzała na mnie, jej mięśnie się rozluźniły, a potem pozwoliła mi już robić ze sobą wszystko co zapragnąłem. Żałuję, że nigdy nie udało mi się tak omamić Tyv, żałuję że ona umiała się bronić...
~*~*~
pisane jako Tyvsa
Obudziłam się wcześnie rano. Spojrzałam na łóżko, na którym powinien być Nico. Jednak nie było go tam. Leniwie podniosłam się z łoża. Wszystko mnie bolało, syn chyba miał racje, że te łózka są nie wygodne. Ruszyłam w stronę głównej izby. Przy stole siedziała Kasumi, a przy kominku ogrzewał się Nico.
-Dzień dobry! Jak ci się spało, Kasumi? - uśmiechnęłam się do niej, a ona spojrzała na mnie dziwnie.
<Kasumi?>
Wielkie podziękowania dla Akito, który tak na prawdę za mnie napisał część Maki'ego, to znaczy za mnie wykreowała jego złą stronę. Dzięki ci Kotełu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz