Jak Elise sie dowie, że poszłam sama do Cailte, to będę miała przechlapane. No ale cóż, raz kozie śmierć. Moje łapy powoli przemierzały główny trakt prowadzący do Cailte. Sama nie wiedziałam, czemu chcę tam iść, ale jakoś dziwnie ciągnęło mnie w to miejsce. Może to jest właśnie to dziwne przeznaczenie, ktore bohaterom z legend każe coś zrobić, aby potem stali się herosami. Moim oczom ukazała się ścieżka, prowadząca w stronę pola. Oczywiście, doszłam do wniosku, że warto by tam zawitać, bo nigdy dotąd nie miałam okazji. Skręciłam, w boczną drogę i znów ruszyłam przed siebie. Po pewnym czasie moim oczom, ukazał się spory dom. Na podwórzu, stała jakaś szara wadera i przyglądała się jak młody chłopak ćwiczy rzuty nożem. Obydwoje zdawali mi się tak dziwnie znajomi... jakbym znała ich od zawsze, a widzialam ich przecież pierwszy raz. Zaciekawiona, szybko podbiegłam w ich stronę, nagle wadera odwróciła się i spojrzała na mnie, ni to ze zdziwnieniem, ni to ze strachem, który przeplatał się ze szczęściem. Uśmiechnęłam sie do niej nieśmiało. Nagle poczułam, ze ktoś mnie ciągnie w drugą stronę. Odwróciłam się i zobaczyłam Alex'a.
-Wracamy do domu- powiedział stanowczo, jednak nadal z tą miła nutą w głosie. Czy to normalne, ze podoba mi się jego głos i mogła bym go słuchać całymi dniami? Spojrzałam jeszcze na wadere, która uśmiechnęła się do mnie i skinieniem głowy pokazała, że mam iść. Nie wiem czemu, ale jej ufałam.
<Alex? Ja nie dam rady pisać na komie? Dam! xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz