Siedząc na drzewie zastanowiłam się,
jak można być tak głupim. Nie mówię tylko o zachowaniu mojego
,,brata”. Płonące przy klatce ognisko, łatwo było zauważyć
nawet z kilku kilometrów. Srebrne noże połyskiwały w pochwach.
Pogłaskałam cięciwę łuku. Zaraz zaatakuję. Na dole swobodnie
poruszały się dwa wilki, a jeden klęczał przy Zero. Cicho
ześlizgnęłam się z pnia. Wyjęłam nóż i schowałam się za
pniem. Warto wspomnieć, że byłam w postaci człowieka. Jedno ze
zwierząt całkiem przypadkiem skierowało się w moją stronę.
Skoczyłam na jego kręgosłup i szybkim ruchem podcięłam mu
gardło. Pisk zawołał dwóch pozostałych. Jeden z wilków rzucił
się na mnie. Ostrze rozcięło mięśnie i ścięgna, jednak nie
dotknęło ważnych, mogących unieszkodliwić przeciwnika. Z moich
rąk wylała się woda pod dużym ciśnieniem. Wreszcie postanowiłam
zmienić technikę, jednak dokładnie w tej chwili większy złapał
mnie za łydkę i zaczął szarpać. Spojrzałam na znamię na jego
przedramieniu. Do moich żył wpływała mocna trucizna. Ręką
przywołałam do siebie wodę z ich ciał. Wielki wyszeptał tylko
,,pożałujesz”. Gdy dwoje wybuchli, obryzgując nas szkarłatną
cieczą. Spojrzałam na przerażonego Zera. Otworzyłam jego klatkę
i zasłabłam.
* * *
Obudziłam się w łóżku szpitalnym.
Czarne żyłki pokrywały moje ciało.
<Elena? Zero? To ma doprowadzić do
śmierci, jednak wolę ją sama opisać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz