- Witajcie, wszyscy tu zgromadzeni!
-wykrzyknął starszawy wilk o niezidentyfikowanym kolorze sierści i
o dużych, wyłupiastych oczach. Poprawił biały kołnierz na szyi i
odchrząknął.- Wiecie dlaczego się tu zebraliśmy. Dla wszystkich
smutnym faktem jest, że Alfa naszej watahy, Caleb, zginął. Umarł.
Puf i nie ma. Jednak nie możemy dać się smutkowi i żalowi. Musimy
zewrzeć serca i wybrać kolejnego Alfę! Niestety Caleb nie miał
dzieci, więc nie możemy określić kto powinien objąć to
stanowisko. Dlatego poprosiliśmy 3 innych, w których żyłach
płynie ta sama krew. Prosimy na środek Corpusa, Farlę i.... Elenę
-dodał po chwili z dziwną nutą w głosie. Zmieniłam się w
człowieka, chcąc podkreślić wyższość nad moim kuzynostwem i
weszłam na schody altany. Po zbiorowisku przetoczył się zdumiony
pomruk. Założyłam rękę na rękę i stanęłam koło basiora.
- Hej, staruszku. Dawno cię nie
widziałam -mruknęłam do kapłana. Ama rzucił mi zdegustowane
spojrzenie i parsknął. Jak widać, nic się między nami nie
zmieniło. Ama nigdy mnie nie lubił i gdy głosowali nad moim
wygnaniem, był przeciwko mnie. Cóż, nadal nie darzy mnie sympatią
no i z wzajemnością. Dołączyli do mnie Farla i Corpus. Corpus
przywitał mnie skinieniem głowy, a Farla kompletnie mnie
zignorowała.
- Etapy Prób Alfy zaczynają się
jutro o godzinie 10. Zawodnicy muszą się stawić -rzekł Ama i
potoczył wzrokiem po wilkach.
<cd. Isil (tak wiem, nic nie wniosłam, sratatata i tak dalej :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz