sobota, 20 czerwca 2015

Od Caspiana - c.d. Nox C;

-Nox. A teraz powiedz, po kiego do cholery tak się zakradasz, co? Uwierz mi, gdybym nie była chociażby odrobinkę uczciwa już leżałbyś na ziemi. Martwy- powiedziała wadera i rzuciła mi wyzywające spojrzenie. Oczywiście kompletnie nic nie widziała o moim małym asie w rękawie, którym była moc zmiany skupienia ciała. Równie dobrze mogłaby mnie pokroić na małe kosteczki, a ja zmieniłbym się w tym czasie w wodę, odpłynął sobie dalej i znów stałbym się całym i zdrowym wilkiem. Niby mógłbym jej o tym wspomnieć, ale przecież tak jest zabawniej.
-Ja? Zakradać się? Może lepiej powiedziałabyś mi co ty tu robisz? Ja sobie normalnie, kulturalnie zbieram jagódki, patrzę, a tu jakaś dziewoja samobójstwo popełnia! No to żem biegnę do niej, bo może jeszcze żyje, a ona nagle wyłania się z wody, podchodzi do drzewka i śpiewa! A tak między nami, głos to masz śliczny - puściłem jej oczko - Taki, że przystanąłem, zamknąłem oczy i słuchałem. Przypomniał mi moje dzieciństwo, moją matkę. - Spuściłem łeb - Ale wracając, jak skończyłaś, postanowiłem zostawić cię w spokoju, w końcu nie robiłaś nic złego i chciałem się wycofać. Przy tym niechcący nadepnąłem na gałązkę i no dalej wiesz co było. Jak się rzuciłaś nie wiedziałem co robić, próbowałem wytrącić ci nóż z ręki. Potem, gdy zmieniłaś się w wilka byłem kompletnie zdezorientowany. Zawarczałem, żebyś uciekła, ale ty tylko zrobiłaś to samo. Spróbowałem innej strategii i sam postanowiłem odejść, ale później ty zaczęłaś konwersację, a raczej ostrą wymianę zdań. - Wilczyca pokiwała głową - Teraz twoja kolej.
- Co? Na co? - przekrzywiła łeb.
- Na opowiedzenie mi jak tu zawędrowałaś i czemu chciałaś popełnić samobójstwo - Nox zaczęła się śmiać. 
- Nie chciałam popełniać żadnego samobójstwa - wyjaśniła - Wpadłam na chwilę do pobliskiej wioski, zaszło małe nieporozumienie i wieśniacy zaczęli mnie gonić z pochodniami i widłami, zapędzili mnie nad tą przepaść, nie miałam gdzie uciec to skoczyłam - Coś jej nie wierzyłem. Niby realistyczna historia, ale wyglądała na taką, której los dał porządnie w kość, więc nie byłem pewien.
- Okej. Ale to nie zmienia faktu, że weszłaś na teren watahy, teraz zgodnie z obowiązującymi tu zasadami powinienem zaprowadzić cię do naszej alfy.
- Ale tego nie zrobisz, prawda? - uśmiechnęła się niewinnie. Odpowiedziałem jej tym samym.
- Zaskoczę cię i zrobię.

<Nox?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz