wtorek, 28 stycznia 2014

Od Tyvsy-c.d Sanariona i Seanit-"Wygasłe Słońce" cz.5

Usłyszałam ryk,nad swą głową,a potem zobaczyłam jakieś zielono,białe coś lecące nad moją głową.Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam coś strasznego...
-Kendra!Nie!-wydarłam się na całe gardło,po czym podniosłam się z ziemi aby do niej podbiec.Obok wadery spostrzegłam ciało tygrysa
-Kendra!Nic ci nie jest?!-przytuliłam się do nieruchomego ciała ciotki,po chwili zobaczyłam,że podnosi łeb
-Tyv...sa...nie mart...-jej oczy się zamknęły,a głowa runęła na dół.Po mym policzku,po raz wtóry tego dnia poleciała łza,jedna,żadnej więcej...
~~~
Wokół mnie było całkiem ciemno,a na przeciwko mnie leżało ciało Kendry,koło mnie zaś siedział Sanarion.Ciekawe ci on tu robi,co się tak właściwie stało...nagle przeniosłam wzrok na ciotkę i już,przypomniało mi się co się stało...poczułam ból w okolicach mózgu,a potem moje oczy,zamiast widzieć to co było,przed mną pokazywały mi dziwne obrazy,aż w końcu przed mną pojawiła się Kendra...tylko,że jakaś taka bardziej biała...
-Nie załamuj się Tyvsa,to nie twoja wina,rozumiesz!?-jej twarz miała nieziemsko biały kolor,a jej włosy były dłuższe niż za zwyczaj
-To moja wina,zawsze będzie moja!Zawsze!-wokół zrobiło się czerwono,spojrzałam na swojej włosy,one płonęły.Nagle zobaczyłam siebie z innej perspektywy,tak jakbym patrzyła oczyma Kendry.Moje blizny lśniły mocną czerwienią,a oczy miały nadzwyczajnie niebieski kolor.Gdy przyjrzałam się sobie wystarczająco dobrze,znów znalazłam się w swoim ciele
-Co to było?-spytałam się 
-Tak wygląda twoja dusza,kiedy jesteś smutna,musiałam ci to pokazać...bo zaraz zobaczysz coś gorszego...duszę pogrążoną w...wyrzutach...Seth,chce się z tobą spotkać-mój ojciec,ale jak to,nie rozumiem,ciekawe po co?!Koło wadery pojawiło się coś co nie do końca przypominało wilka,ale chyba nim było.
-Ja nie chciałem umrzeć,Tyv przepraszam cię...za to,że ściągnąłem na ciebie tyle nieszczęść,proszę wybacz mi-powiedziało monstrum,które najwidoczniej było mym ojcem
-Wybaczam ci,nigdy nie miałam ci tego za złe-uśmiechnęłam się,Seth odwzajemnił ten gest.Wokół niego pojawił się ogień a potem,przed mną stanął ten Seth,którego znałam od zawsze.A potem wróciłam do zwykłego świata,a po mojej głowie zaczęła szumieć piosenka:
"Księżyc znika,
czy wróci nie wie nikt,
Spróbuj uratować blask,
odwiedzając nas,
w kaplicy Moon,
z wnuczką jej,
amuletem pogrzebanym w sakiewce,
masz godzinę,
pośpiesz się,
a odzyskasz blask jednej z gwiazd..."
-Muszę znaleźć Seanit-powiedziałam sama do siebie,zapominając o Sanarionie
-Idę z tobą,nie zostawię cię,znowu,bo jeszcze ktoś zginie-jego twarz była smutna,a w oczach nie było nic,samo cierpienie
-To nie twoja wina,dam sobie radę-podeszłam do ciotki i zdjęłam z jej szyi sakiewkę,a potem zaczęłam biec,a Sanrion za mną...

<Seanit???Przypomnij Saphirze,że trzeba zabrać ciało Kendry z kapliczki ;)>


niedziela, 26 stycznia 2014

Od Sanariona-"Wygasłe Słończe" cz.4

Spojrzałem na nią i zobaczyłem,że "wróciła".Po jej policzku leciały łzy,a potem odwróciła łeb w moją stronę i o dziwo przytuliła się do mnie.
-Sanarionie,dlaczego...ja...zawiodłam...-czułem,że na moje futro spadają jej ciepłe łzy,jednak nie potrafiłem jej pomóc.Tuliłem ją tak czekając,aż przestanie płakać.Cisza najwidoczniej pomagała jej,bo po paru minutach,odsunęła się od mnie i przestała lamentować.Uśmiechnąłem się do niej,na pocieszenia,a ta odpowiedziała mi dziwnym grymasem,na pysku.
-Musisz wracać do Thora,pewnie się martwi-ściągnęła medalion i podała mi go,a potem ruszyła w stronę wyjścia,ja zaś poszedłem w głąb ogrodu.
 ~~~
-Ty głupku!-wydarła się,do mnie,na  powitanie Lasair
-O co ci chodzi?
-O ten las co nie szumi!Jak mogłeś pozwolić jej samej iść!Zostawić ją!Zobacz w jakim ona była stanie...-przerwałem jej:
-...ale Thor był blisko,daj spokój.Co niby mam teraz zrobić,pobiec za nią...-kiwnęła głową na tak i znikła.Powoli ruszyłem w stronę wyjścia.Przy "bramie" zobaczyłem,że na Tyvse rzuca się jakiś tygrys,zamarłem.Byłem za daleko,by jej pomóc...

<Tyvsa,proszę dokończ>

sobota, 25 stycznia 2014

Mamy pierwszy sojusz!

A jest on z Watahą Białego Jelenia ;)
http://watahabialegojelenia.blogspot.com/

:)

Dodałam Bogów i opis bloga,podobają się???
Alfa,Tyvsa

Od Okami'ego-"Historii Mej Część Druga"

Szedłem kilka dni i nocy.Towarzyszył mi tylko szum wiatru i moje własne myśli.Po drodze zjadłem tylko wychudzoną,kurę,która błąkała się po drodze.Kilka razy,nawet próbowałem się wycofać...ale zaszedłem już za daleko.Gdy byłem przy twierdzy,bardzo nie chciałem tego robić,nie iść tam,nie kraść.Jednak myśl o tym,jaki będę szczęśliwy,ile będę miał jedzenia,pchała mnie na przód.Rozejrzałem się po terenie i spostrzegłem,że przy wejściu,do zamku stały dwa,wilki,pilnujące wstępu do niej.Wyglądały na bardzo silnych.Jak ja mam,niby sobie z nimi poradzić?One były wyszkolone,ja nie.One były silne,ja nie.Musiałem je pokonać sprytem.Ukryłem się w krzakach obok i wymyśliłem plan.Największym problemem było dostać się do środka.Czekałem i czekałem,aż nadarzy się jakaś okazja.Po wielu godzinach poszczęściło mi się.Obok mnie przejechał wóz z dostawą żywności do zamku.Przypomniało mi się wtedy zdarzenie sprzed laty,kiedy próbowałem obrabować,taki sam konwój.Niestety,nie udało mi się.Powożący byli zbyt silni.Poza tym,okazało się,że w środku nie było jedzenia,tylko same futra.Po tym zajściu zostały mi na pamiątkę dwie blizny.Nie czekając ani chwili dłużej wskoczyłem na powóz.Na moje szczęście były w nim jagody,zanim dojechałem na miejsce,zdążyłem się najeść.Potem wyskoczyłem z wozu i jak gdyby nigdy nic poszedłem na południową cześć zamku.Mszę przyznać,że twierdz jest wielka z zewnątrz,ale wewnątrz jest wprost ogromna!A te ozdoby na ścianach,suficie i podłogach.Brak słów.Szedłem tak przez fortecę,zachwycając się jej pięknem.Obok mnie przechodziły inne wilki,które nie zwracały na mnie większej uwagi.W końcu dotarłem do końca korytarza.Miałem wybór:iść w lewo lub prawo.Niewiele myśląc ruszyłem w lewo,a potem w prawo.Aż w końcu przed mną pojawiły się duże drzwi.Otworzyłem je i prawie umarłem na zawał.Musiałem mieć taką minę,jakbym zobaczył lodowiec w Afryce,a na nim pięćdziesiąt różowo-niebieskich pingwinów,mówiących do mnie cześć.Okazało się,że to sala narad!Na środku stał duży,ozdobny tron,a na nim Tyvse,we własnej osobie!Obok niej stało sześciu strażników.Chyba wpadłem w sam środek negocjacji z Watahą Białego Jelenia,bo w sali były inne potężne wilki,ze sztandarem tej watahy.Stałem tak cały czas,w tej sali,z dziwną miną,przez dłuższy czas.W końcu,do świata żywych sprowadził mnie głos Tyvsy:
-Ach,wreszcie jesteś,mój doradco.Usiądź sobie.Spóźniłeś się,ale o tym porozmawiamy później-puściła do mnie oczko-A więc ,co sądzisz o prośbie Alf z Watahy Białego Jelenia?

C.D.N

Informacje

1.Jak widzicie,w formularzu dodałam,kto steruje wilkiem
2.Niedługo wprowadzę,że na pasku po boku bloga,będzie pisać kto,ile napisał opowiadań
3.Chyba wrzucę Chata ;)
4.Proszę was,abyście zaprosili,kogoś(oczywiście aktywnego)do watahy

Alfa,Tyvsa

Od Glimmer-jak dotarłam

Był wieczór. Szłam i nagle zobaczyłam watahę wilków. Podeszły i powiedziały:
-Tyvsa jestem -powiedziała samica Alfa
-a ja Seanit -mrukneła Seanit
-a ty to kto?
-jestem Glimmer -powiedziałam wystraszona,rodzina odeszła
Rozmowa potoczyła się dalej i po naradzie zostałam przyjęta

Od Seanitt c.d Tyv

Chwile po odlocie Tyv, Safira pokazała mi okolice.
-Ładnie tu, ale trochę smutno-powiedziałam.
-Tak, po śmierci Setha wszystko się zmieniło, tylko przy świątyni suna świeci słońce i rosną kwiaty.
-Musi tam być pięknie, chciałabym kiedyś zobaczyć słońce.
-Oh, no tak, nie wiem jak to jest nie widzieć nigdy słońca.
-Wdziałaś je? Proszę opisz mi słońce-poprosiłam smoka.
Safira zaśmiała się i zaczęła:
-Słońce jest jak wielka gwiazda, o świetle które oświetla cały świat. Wszędzie jest jasno i ciepło. Słońce pomaga rosnąć rośliną.
-Łał, jak myślisz słońce wróci?
-Nie wiem, jedynym ratunkiem dla słońca jest Tyvsa. Wracajmy już.
-Dobrze.
Powróciłyśmy na miejsce gdzie ostatnio widziałyśmy Tyv, ale jej tam nie było.
Trochę się zaniepokoiłam, ale z Safira postanowiłyśmy poczekać jeszcze trochę.

<Tyv?>

piątek, 24 stycznia 2014

Od Sanariona-C.D Tyvsy-"Wygasłe Słońce" cz.3

-Tyvsa!Tyvsa!Ocknij się...proszę...Tyvsa!-darłem się jak najęty,a wadera siedziała bez ruchu.Szturchnąłem ją,tym samym wywołując,że po jej policzku pociekły kolejne łzy.Usiadłem na przeciwko niej,ale po paru minutach,zrezygnowałem,z patrzenia się w jej cierpiące oczy,a przecież były takie piękne...tak mocno niebieskie i to bardziej niż niebo.Nagle naszła mnie myśl,żeby spróbować przemówić do niej mentalnie...może to pomorze...oby
-Tyvsa!Słyszysz mnie?-wysłałem,w jej stronę.Zdziwił mnie brak,jakiejkolwiek tarczy
-Idź sobie-usłyszałem w głowie
-Nie pójdę,puki ty nie wrócisz!
-Niby gdzie?
-Do rzeczywistości
-Ale jej już nie ma,jest tylko cierpienie-poczułem,że wrzuca mnie z swojej podświadomości i buduje potężny mur,jednak mimo tego w głowie słyszałem wciąż,jej cichy głos mówiący:
-I jedno o czym marzę to umrzeć...bo bez ciebie,ja nie umiem funkcjonować...pomóż mi...jak mogłam być taka głupia i naiwna...-próbowałem wydostać się z potopu smutnych myśli wilczycy,ale nie mogłem,stały się częścią mnie-...jak mogłam wierzyć,że powrócisz....jak mogłam wierzyć,że znów ujrzę twój blask...że wróci światło...-w kółko słyszałem to w głowie,tym samym nie widząc nić,tylko głęboką,przytłaczającą czerń,ogarniającą jej umysł.Po chwili wokół zrobiło się cicho,lecz tylko na nieznaczną,chwilę,bo nagle echem poniosły się jej kolejne myśli:-...siedzę i umieram,powoli,od środka-a potem udało mi się wyrwać z objęć jej smutku...

C.D.N

Z Smoczego Zaułka przyprowadziłyśmy,dwie osóbki...

Nikt,prócz mnie i Nerfusi,nie może robić wilków nieśmiertelnych,ani z mocami,no chyba,że przywraca swojego dawnego wilka.


Sanarion
Nie jest z tond 
Wiek:342 lata
Płeć:samiec
Podoba mu/jej się:Tyvsa
Partner:brak
Dzieci:brak
Rodzina:martwa
Żywioły:Śmierci,życia i mroku
Stanowisko:Dowódca Wojsk
Moc:Wszystko,co związane z jego żywiołami,ale prócz tego potrafi czytać w myślach,a także w nich rozmawiać i zmieniać się w konia lub człowieka.
Charakter:Tajemniczy,lekko odrzucający,często wredny,ale w głębi duszy jest przyjacielskim i wesołym wilkiem,ujawnia to tylko przy przyjaciołach.Jest nadzwyczajnym dowódcą i dyplomatą,a także o dziwo romantykiem.Jest nigdy nie zniechęcającym się perfekcjonistą,który lubi stawiać na swoim.Jest pobłażliwy,dla osób które kocha.
Historia:Nigdy wcześniej,nie należał do żadnej watahy,prowadził samotniczy tryb życia.Urodził się w ogrodzie,mieszczącym się w Smoczym Zaułku,jego matka zmarła przy porodzie,a ojciec...właściwie nie wie co się z nim stało,wychowała go jego starsza siostra,Auriel.Od kont sięga pamięcią mieszkał pod kapliczką Suna,którą pilnowała.
Steruje: ginny112112





Lasair
Wiek:10134 lata
Gatunek: Bożek Słońca,Koń Ognia
Płeć: Klacz
Podoba mu/jej się: nikt
Partner: brak
Dzieci: brak
Żywioły: Ogień i słońce(teraz tak jakby lód)
Stanowisko: Doradczyni i pomocniczka Tyvsy
Moce: Wszystko co z ogniem i słońcem związane.Potrafi robić się niewidzialna i rozmawiać mentalnie.Umie zmieniać się w różne stworzenia.
Charakter: Tajemnicza,lekko trudno nawiązać z nią kontakt,bo traktuje wszystkich z wyższością.Uwielbia Tyvse i stara się jej pomóc w czym tylko może.Jest uzdolniona w każdym kierunku,czym uwielbia się przechwalać.Jest pyszna jak na boga przystało i lubi udowadniać,że ma nad wszystkimi władzę.Ceni w wilkach waleczność i poświęcenie,gdyż sama kocha walczyć i dla przyjaciół zrobiła by wszystko.Uwielbia biegać i się bawić,jest miła,ale tylko dla niektórych.Potrafi wypomnieć komuś wszystko,nawet żartobliwe szturchnięcie.Sztywno trzyma się zasad...czasami.
Właściciel:Tyvsa






czwartek, 23 stycznia 2014

Od Tyvsy-"Wygasłe Słońce" cz.2

-Stójcie-usłyszałam jakiś głos zza krzaków,a potem moim oczom ukazał się biały basior.Spojrzałam na Thora,który zatrzymała się,więc ja zrobiłam to samo.
-Witaj,Sanarionie. Proszę,wpuść nas-powiedział spokojnie zielony smok
-Dobrze,ale jak tylko coś zniszczycie...wiesz,że nie ciepię gdy smoki panoszą się po ogro...-nie zdążył dokończyć,bo Thor mu przerwał:
-...więc pójdzie tylko Tyvsa-po tych słowach basior powiedział coś pod nosem,ale po chwili pokazał mi łapą,że mam za nim pójść.Ruszyłam nie pewnie,gdy przekroczyłam bramę,poczułam zapach kwiatów...ah jak dawno nie czułam tak pięknych zapachów,już od jakiś 299 lat.A gdy podniosłam łeb spostrzegłam,że nad mną zamiast księżyca widnieje słońce,a niebo ma przyjemny błękitny kolor.Chciała bym,żeby moja wataha wyglądała tak,była taka zielona i otulona pięknym niebieskim sklepieniem,a nie tą szarą,burą kopułą.
-Co cię tu sprowadza?-wyrwał mnie z rozmyślań,dużo uprzejmiejszy,niż wcześniej głos Sanariona
-Muszę odzyskać coś,co zostawił tu mój ojciec
-Czyli kto i co?
-Seth,medalik,w kształcie słońca,połączonego z księżycem-przeniosłam wzrok z niego na widok,który miałam z przodu i spostrzegłam posąg Suna,od razu przeniosłam wzrok na jego szyję i spostrzegłam naszyjnik.Przystanęłam,aby przyjrzeć się pięknie tego miejsca,jego spokoju.Gdy z powrotem spojrzałam na rzeźbę,zobaczyłam przy niej strażnika tego miejsca,klęczał,ruszając szczęką tak jakby coś mówił,ale nie potrafiłam dosłyszeć co.Po chwili podniósł się i ściągnął medalik z szyi Suna,po czym podszedł do mnie i mi go założył.Gdy poczułam zimno wisiorka wzdrygnęłam się lekko,ale po chwili to uczucie minęło.
Zobaczyłam,że basior się do mnie uśmiecha,więc odwdzięczyłam mu się,a potem przypominając sobie,że po założeniu medalionu,jak to mówiła Kendra,powinnam odzyskać kontakt z Sunem,moja mina zmieniła się na zawiedzioną,a po pysku pociekły dwie łzy.Pierwsze,łzy od setek lat,od śmierci matki.Usiadłam na ziemi i siedziałam tak nie wiadomo ile,słyszałam,że Sanarion,mówił coś do mnie,ale nie docierało do mnie znaczenie jego słów.Moje życie właśnie straciło sens...

<Sanarion?>

środa, 22 stycznia 2014

Wielkimi oklaskami przywitajmy,powracających Izzy'ego i Kiiyuko

Izzy
Jest Wiecznym,więc nie ma

Wiek:303 lata
Płeć:samiec
Podoba mu się:Kiki
Partner:Kiki
Dzieci:
Żywioł:Muzyki
Rodzina:partnerka Kiki
Stanowisko:Muzyk,dawniej także doradca
Moc:Muzyka. Potrafi uleczać innych i wytwarzać ochronę za pomocą muzyki którą kocha nad życie.
Charakter:Świątynia spokoju, unika konfliktów, nienawidzi gdy ktoś mówi mu co ma robić, cierpliwy, inteligentny i pomocny. Wolność ceni najbardziej. Pełny nadzieji.
Historia:Jest w tej watasze od niepamiętnych lat,znalazł tu swoją partnerkę,Kiiyuko,którą kocha ponad życie.Przez długi czas był doradcą Kendry,ale w raz z jej oddaniem władzy stracił tą pozycję i został zwykłym muzykiem,po mimo tego,gdy Tyvsa była mała doradzała jej,gdy tylko mógł.W raz z pojawieniem się Okami'ego,przestał być potrzebny jako doradca i zaczął się cieszyć miłym i spokojnym życiem ojca.



Kiiyuko
Jest Wiecznym,więc nie ma
Wiek:303 lata
Płeć:samica
Podoba jej się:Izzy 
Partner:Izzy
Dzieci:
Żywioły:Miłości i muzyki
Rodzina:partner Izzy
Stanowisko:Przywódczyni łowców
Moc:umie zapanować nad miłością, ma hipnotyzujący śpiew, umie zabić wzrokiem
Charakter:miła, romantyczna,zabawna, uwodzicielska
Historia:Jest w tej watasze od dawna,tak dawna,że nie mogła bez niej przeżyć.To tu poznała swojego partnera Izzy'ego,znalazła przyjaciół i ogólnie całe życie.Po mimo przywileju "nie pracowania" na trudniejszych stanowiskach,nadal dowodzi łowcami i nigdy nie przestanie.Przeżyła wojnę Breeńską,walcząc w jej epicentrum u boku Kendry i Yuro'ego.

niedziela, 19 stycznia 2014

Od Tyvsy-c.d Seanit-"Wygasłe Słońce" cz.1

-Coś koło trzech dni marszu-odpowiedziała Kendra
-Lub dzień,średnio-szybkiego biegu-dopowiedziałam
-Czyli daleko?-spytała bardziej siebie,niż nas
-Zależy dla kogo-uśmiechnęłam się i szturchnęłam ją pyskiem-berek-zaczęłam uciekać,a ona biec.Biegłyśmy tak jakąś godzinę,a że bieg to mój żywioł nie zwróciłam uwagi na to,że Seanit opuszczają siły,z każdym krokiem słyszałam,że mocniej dyszy,ale nie do końca wiedziałam o co chodzi,nie wiedziałam co to zmęczenie.Po pewnym czasie Sea poprosiła mnie o postój,zgodziłam się.Odpoczęłyśmy parę minut,a potem wolniejszym biegiem ruszyłyśmy w dalszą drogę.Gdy spostrzegłyśmy pasmo górskie przystanęłyśmy.

-Teraz nie będziemy biec,tylko...-usłyszałam łopot skrzydeł i przed sobą zobaczyłam dwa smoki.
-...polatacie-powiedział zielony smok,imieniem Thor i uśmiechnął się szeroko.
-Smoki...-spojrzała na nich niepewnie,ale z ogromną fascynacją
-Tak-uśmiechnęłam się i wskoczyłam na grzbiet Thora,po czym Seanit wszedł na Saphirę.Wzbiliśmy się w powietrze,porozglądałam się chwilę po okolicy o potem mentalnie zwróciłam się do Thora:
-Wiesz,gdzie jest kapliczka Suna?
-Tak,a po co ci tam iść,jeżeli mógł bym wiedzieć?
-Mój,ojciec zostawił tam coś,co powinno trafić do mnie,muszę to odzyskać,pomożesz mi?
-Oczywiście,że tak-wycofałam się z jego umysłu,a parę minut później znaleźliśmy się pod zamkiem,Twierdzą PSZ.Seanit zrobiła taką minę jak nigdy do tond,przyznaję zamek,robi wrażenie,nawet na mnie,a gdy wejdziemy do środka Seuś,zrobi jeszcze lepszą minę...Zaczęliśmy powolnym krokiem iść w stronę zamczyska,gdy w końcu dotarliśmy,wyczułam,że Thor,chcę wejść do mojego umysłu,więc go wpuściłam.
-Choć,zaprowadzę cię
-Zaraz powiem siostrze,żeby pilnowała się Saphiry
-Dobrze
-Sea,muszę coś załatwić,proszę zostań z Saphirą-uśmiechnęłam się do niej
-Okej-spojrzałam na Saphirę
-Zajmę się nią spokojnie-smoczyca zaczęła iść w stronę wrót,a szara wilczyca,w raz z nią,gdy łeb Saphiry odwrócił się,w moją stronę,usłyszał w głowie:-Nie rób głupot,nie zmarnuj ostatniej szansy-a potem zawróciłam i pomaszerowała za Thorem


<C.D.N,a ty Seuś,napisz co robiłaś z Saphirą ;)>





Serdecznie powitajmy Glimmer i Arteyu!!!

Glimmer
Harry i Fleur
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Podoba jej się:Jeszcze nikt
Partner:-
Dzieci -
Rodzina:nieznana
Stanowisko:Wojowniczka
Charakter:Jest miła zabawna przyjacielska romantyczna
Historia:Nie wie skąd się wzięła, pamięta tylko, że wędrowała po lodowatych pustyniach




Arteyu
Wiek: 2 lata
Gatunek: Nosna Furia 
Płeć: Samiec
Podoba mu/jej się:-
Partner:-
Dzieci:-
Żywioły: Noc, pioruny
Stanowisko: Towarzysz
Moce: Nocna Furia atakuje niebieskimi błyskawicami. Potrafi to robić z dużych odległości i nigdy nie chybia. Ogień Nocnej Furii to półpłynna masa podpalana acetylenowo/tlenowym ogniem.
Zwierzę ma niezwykłą siłę, dzięki czemu potrafi wzbić się do lotu pionowo. W chmurach porusza się z niezwykłą gracją i prędkością.
Ciemność nocy doskonale maskuje barwę ciała Nocnej Furii, dzięki czemu jest widoczna tylko wówczas, gdy przesłania gwiazdy w czasie lotu (i oczywiście w ciągu dnia).
Charakter: Indywidualista , rozważny , pomysłowy i najinteligentniejszy ze wszystkich znanych gatunków smoków.
Właściciel: Seanit


Od Seanit - Towarzysz

Gdy doszłyśmy do SZ poczułam jakiś niepokój, nie widziałam żeby Kędzra i Tyv też coś czuły więc postanowiłam zbadać to sama.
-Mogę się trochę rozejrzeć?-zapytałam.
-Dobrze tylko nie odchodź za daleko.
-Dobrze-uśmiechnęłam się.
Pobiegłam za zamek, było tam kilka grot, jedna była zasypana.
Pod zsypanymi kamieniami leżała nocna furia. Na początku myślałam, że już za późno. Nagle smok otworzył oczy. Podbiegłam do niego, i poodsuwałam parę głazów, nocna furia zaczęła sie podnosić i zsypała z siebie resztę głazów. Smok był ranny, ale nie poważnie. Pobiegłam do Kędry i Tyv poprosić je o jakieś bandaże.
-Co? Po co ci bandaże?-Zdziwiła się Kędra.
-Bo ja ten, znalazłam rannego smoka.
-Co gdzie?-zdziwiła się Tyv.
Wilczyce pobiegły za mną do smoka.
 Nocna Furia cofnęła się.









-Może lepiej pójdę sama-powiedziałam.
-Dobrze, trzymaj bandaże-Tyv podała mi bandaż.
Wadery cofnęły się za zamek, a ja powoli podeszłam do smoka.
Pogłaskałam go i powoli opatrzyłam mu ranę.
-Teraz lepiej co?-powiedziałam.
Smok polizał mnie. Siedziałam tak koło niego a on przyglądał się mi.
Postanowiłam już iść, ale smok wstał i poszedł za mną.
-Chcesz iść ze mną?-zapytałam.
Smok otarł się o mnie jak kot.
-Dobrze. Masz jakieś imię?
-Smok spojrzał na mnie, spojrzałam mu w oczy i już wiedziałam, Atreyu.
Byłam też pewna, że za to co zrobiłam będzie mi zawsze towarzyszył.

I Tak zdobyłam Towarzysza.

czwartek, 16 stycznia 2014

Od Seanit c.d Tyvsy

-Jasne, czemu nie-odparłam.
-No to w drogę-Powiedziała Tyv i ruszyłyśmy w stronę SZ.
-Daleko do SZ? zapytałam Kędrę.
-...

<Tyv? Kędra?XD>

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Info

Mam zaszczyt ogłosić iż przyjmuję już wszystkich,bo raczej gdy ktoś przeczyta mojej,Sey i Kendry opowiadania połapie się o co chodzi,a jak nie to zapraszam tu i tu,a także na PW i maila ;)
Alfa,Tyvsa

niedziela, 12 stycznia 2014

Mała Niespodzianka ;)

Ogłaszam iż od teraz możecie mieć towarzyszy,oczywiście tylko jeżeli spełnicie,warunki ;)
Więcej dowiecie się tu.

piątek, 10 stycznia 2014

Od Tyvsy-c.d Seanit

-Twoją matką była księżniczka Megan I...-zaczęła Kendra,a ja jej przerwałam:
-Lepiej jak dowie się zwiedzając nasz dom z dzieciństwa...Smoczy Zaułek-zaproponowałam
-Urodziłam się tam,wśród SMOKÓW?!-zrobiła,dziwną minę i patrzyła tak na mnie przez dłuższą chwilę wyczekując odpowiedzi
-Tak,dobrze Tyv,ale ty jej pilnujesz,bo ja nie postawię łapy na tym okropnym pustkowiu-odwróciła się i poszła w las,nie rozumiem jej,o co jej chodzi,czemu jest wściekła na dom jej brata,na miejsce w którym spędziła,parę lat,nie rozumiem jej.Z resztą to daleko nie dała by rady iść 3 dni pod rząd,czemu ta nasza wataha jest taka wielka?
-To jak chcesz pooglądać smoczki?-spytałam się jej,uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.

<Sea?>

Od Kendry-c.d Tyvsy

Poczułam jakąś energię magiczną w ogrodzie,koło grobu Setha i Meg,więc ruszyłam w tamtą stronę,aby sprawdzić co się dzieje.Gdy wyczułam zapach Tyvsy,od razu wiedziałam o co chodzi,miała wspomnienie. Oby mówiło coś o przywróceniu słońca,bo to nasza jedyna okazja na odzyskanie magii...Po chwili marszu znalazłam bratanicę leżącą bez ruchu na ziemi,po pierwszym razie też zemdlałam,więc mnie to nie zdziwiło.Podeszłam do niej i zaczęłam ją podnosić,a ta lekko jęknęła i nawet nie otworzyła oczu,aby spojrzeć kto ją dotyka,pozwoliła mi się dociągnąć do najbliższego drzewa.Oparłam ją o nie.Usiadłam koło bezwładnego,szarego ciała Tyvsy i zaczęłam czekać,aż ta się ocknie.Po paru minutach wadera otworzyła oczy i stanęła na cztery łapy o pełni sił,nie zwracając na mnie największej uwagi.Stanęła w miejscu stojąc tak i najwidoczniej myślał o tym co jej się przed chwilą wydarzyło,a potem spostrzegła mnie.
-Dzień dobry,Kendro,co się stało?-miała zdezorientowaną minę
-Właśnie widziałaś wspomnienie swego ojca,choćby tak podejrzewam,bo równie dobrze mogłaś dowiedzieć się czegoś z historii Meg,albo jakiegoś innego swojego przodka-wstałam-chodź pokarzę ci coś-ruszyłam do przodu a ona za mną,gdy przeszłyśmy parę metrów,zatrzymałam się przed nagrobkiem.
Spojrzałam na Tyvsę i zobaczyłam,że robi wielkie oczy.
-Rodzice tu leżą,ale mówiłaś,że...-przerwałam jej:
-...że nie udało mi się ich pochować,wiem okłamałam cię,ale musiałam,za szybko byś tu przyszła i nie odzyskali byśmy wtedy słońca.

Od Seanit c.d Tyvsy

Kędra i Tyvsa stały obok siebie i nic nie mówiły. Czyżby rozmawiały telepatycznie???
Nagle Tyv odwróciła się w moja stronę.
-O czym rozmawiacie?-zapytałam.
-O niczym takim- powiedziała Kędra.
-Yhym, ale czemu w takim razie nie mówiłyście głośno?Czemu nie mogę o tym wiedzieć?Z resztą nie ważne...  Ale mogłybyście mi chociaż powiedzieć kim jestem i skąd się wzięłam???Proszę! Ja nawet nie pamiętam swoich rodziców! Nawet tego skąd pochodzę!!! Pamiętam tylko...
...bezkresną pustynie i...



                                                                                     ...Księżyc.


<Tyv, Kędra???>


niedziela, 5 stycznia 2014

Od Tyvsy-Wspomnienia z Wojny Breeńskiej-O Medalionie Niebieskiego Słońca

Ostatnio udałam się do Ogrodu Wspomnień,tak aby tylko pochodzić,gdy zatrzymałam się przy jednym z drzew zaczęła zalewać mnie fala wspomnień,wspomnień mego ojca,Setha.Gdy wszystkie obrazy,które migały mi przed oczyma zatrzymały się i stworzyły jedną scenkę,poczułam,że nie jestem sobą tylko Sethem
***
16 marca 1714
Wczoraj urodziły mi się dwie przepiękne córki,jedna o dziwo związana z żywiołem księżyca,a druga po mnie słońca.Obydwie są prześliczne,szaro-czerwoną nazwałem Tyvsa,a Meguś szaro-niebiesko-białą Seanit. Niestety Sea nie będzie mogła wychowywać się w Dolinie Magii,ze względu na to iż Kendra,dopiero niedawno odkryła swoje pochodzenie,tym samym przejmując "władzę" nad księżycem i nikt nie widzi potrzeby,aby dwie potomkinie Moon,były w jednym miejscu,uważają to za nazbyt niebezpieczne,ja zaś uważam wręcz przeciwnie.Chociarzgdyby Sea spotkała się z Moon,ale ona nawet nie wie kto to...z resztą to nie moja sprawa tylko Kendry,ja tam mam pilnować blasku słońca.Niedługo powinna rozegrać się bitwa,pod mym własnym zamkiem,ale ja nie przedstawię Tyv Sunowi,bo nie obawiam się o swą śmierć,a także uważam,że mała jest za młoda na taką wiedzę.Właśnie oddaję Seanit jednemu z pustynnych plemion,boli mnie to,ale wiem,że trzeba,gdy widzę jak Sea oddala się od mnie i naszego domu,czuję się na prawdę źle,ale wiem,że Meguś przechodzi coś gorszego.
***
23 marca 1714
-Secie!Secie!-usłyszałem krzyk Kendry,gdy ta nagle wleciała do sali tronowej
-Co się stało?-spytałem
-Breena,wypowiedział nam,oficjalnie wojnę.Będzie tu w raz ze swym wojskiem,za dwa tygodnie. Przepraszam,że tego nie powstrzymałam-miała smutną minę i było po niej widać,że od kilku dni nie śpi.
-Nie twoja wina Kendruś,spokojnie.Idź się przespać wyglądasz okropnie-powoli zaczęła iść w stronę swojej sypialni,ale nagle się odwróciła
-Przedstaw ją Sunowi-powiedziała do mnie w myślach
-Nie!Jest za młoda-krzyknąłem i wybiegłem z pokoju,po czym udałem się w stronę ogrodów na tyłach zamku.Gdy dotarłem do ukrytej kapliczki słońca,opadłem na ziemię i leżałem tak przez dłuższy czas.Poczułem na swojej łapie coś zimnego,podniosłem głowę i zobaczyłem ognistego konia.
Po chwili zaczął się oddalać,a potem spostrzegłem,że na mej łapie zostawił maleńki wisiorek w kształcie księżyca,połączonego ze słońcem,po między nimi był kryształek,w kolorze oczu Tyvsy. Wziąłem go do pyska,a potem podbiegłem do posążku Suna i powiesiłem na nim ten medalik.Właściwie nie wiem dlaczego tak uczyniłem,ale potem po prostu odszedłem zostawiając łańcuszek ojcu.
***
Poczułam,że opuszczają mnie siły,a potem zemdlałam...

<Kendra?Wiem,że to ja ale muszę zmienić wilka na chwilkę xD>


Od Okami'ego-"Historii mej część pierwsza"

Teraz jestem doradcą Alf Watahy Wiecznego Księżyca,kiedyś jednak byłem zwykłym rabusiem kradnącym stare kości i żebrzącym o kawałek chleba.Jak to się stało?Zaraz wam wytłumaczę.
***
Wszystko zaczęło się od Rynku Zdobyczy,gdzie wilki najchętniej kupują i sprzedają swoje łupy.Dość często tam chodziłem,żeby kraść i sprzedawać niektóre towary.Jednak tego dnia było inaczej,spostrzegłem przy jednym ze straganów starca z długą,gęstą i do tego szarą sierścią na pysku i bardzo stępionymi pazurami.Nie posiadał on jednego ucha.Wydawał mi się znajomy.Widząc,jak żebrze zrobiło mi się ciężko na sercu,więc podbiegłem do niego i oddałem mu moją największą,tego dnia,zdobycz,łopatkę jelenia.
-Dziękuję ci,ale nie chcę od ciebie jedzenia,bo widzę,że też jesteś głodny.Ale bądź czy nie bądź,chciałeś mi pomóc.Mogę ci się tylko i wyłącznie odwdzięczyć,mówiąc,gdzie Alfy trzymają zapasy na zimę,dla dworu.Leżą one w południowej części twierdzy,12 metrów pod ziemią.Można tam dostać się,tylko jednym sposobem,a mianowicie wejść główną bramą.Nie wiem jak to zrobisz,ale powodzenia-mówiąc to odszedł.
***
Po tej rozmowie nie wiedziałem co robić.Czy dalej kraść i żebrać na rynku czy zaryzykować i potem nurzać się w jedzeniu?W końcu zdecydowałem.Pójdę i zaryzykuję,nie będę mięczakiem,mam dość takiego życia,chcę je zmienić.I tak zaczęła się moja wędrówka,by z chudego wilczka stać się kimś wielkim...

C.D.N

Serdecznie powitajmy mojego nowego Doradcę!


Okami
Okami i Rou

czwartek, 2 stycznia 2014

Od Tyvsy C.d Seanit

-A tak właściwie mów mi Tyv
-Oki-uśmiechnęła się do mnie,a potem przypomniałam sobie o Kendrze...
-Choćprzedstawię ci kogoś-zaczęłam iść do przodu,a ona za mną.Po pewnym czasie udało nam się dotrzeć do kamienistej dróżki,ruszyłyśmy nią,aż w końcu doszłyśmy do altany w której najczęściej przesiadywała,była królowa.Po chwili zza krzaków wyszła biała wilczyca z zielonymi kreskami na skrzydłach.
-Witaj,Kendro!-przywitałam się z nią,a ona najwidoczniej tego nie usłyszała,bo jak gdyby nigdy nic ruszyła w stronę altany.Podeszłam do nie i dotknęłam jej barka pyskiem,nadal nic.
-Kendra!-krzyknęłam jej prosto do ucha,a ta nawet nie spojrzała w moją stronę.Nagle naszła mnie myśl,żeby spróbować jej wejść do umysłu.Wysłałam w jej stronę myśl "sondę",ale nie wyczułam żadnej świadomości w ciele ciotki.Ciekawe czemu?Wilczyca zaczęła iść do przodu,gdy podeszła do  barjerki,zaczęła coś szeptać.Poczułam za sobą oddech Seanit,odwróciłam się w jej stronę,widziałam w jej oczach...smutek.Sea zaczęła iść w stronę białej wadery,po chwili dotknęła ją łapą.
-Masz tu wrócić!-krzyknęła Kendra,po czym odwróciła się w moją stronę,zrobiła smutną minę i krzyknęła po raz kolejny:
-Nie na widzę cię Yuro!Czemu mi to zrobiłeś!Jak śmiałej!Jesteś potworem!-położyła się na ziemi i zaczęła łkać,leżała tak przez dłuższą,chwilę.Chciałam ją pocieszyć,ale bałam się...podejść,na szczęście Sea mnie zastąpiła i zaczęła do niej coś szeptać.Jestem słaba,tak i to bardzo,nie potrafię podejść i pomóc jedynej mojej żyjącej rodzinie...
-Cześć mała,jak tam?-spytała się nagle Kendra,pocieszającej ją wadery
-Dobrze,ciociu-uśmiechnęła się do niej.Ciekawe jak ją rozpoznała?"Królowa" podniosła się i zaczęła iść w moją stronę,a potem mnie przytuliła
-Nie martw się,nie jesteś słaba,pamiętaj o tym,po prostu tak miało być.Tak to zaplanowała Moon-Spojrzałam na nią zdezorientowana.Musiała nie chcieć,żeby moja siostra to słyszała,bo mówiła do mnie w myślach,tylko dlaczego?
-Jak to Moon,przecież to bogini,to księżyc?-odwróciłam głowę,tak by widzieć srebrzyste kółko,wymalowane na niebie-Czemu nie mówisz tego też jej?-dyskretnie wskazałam szarą waderę
-Bo nie może wiedzieć,że jest przyszłą strażniczką księżyca
-Co?Jak to?Przecież jak ty umrzesz,to księżyc zgaśnie,więc o co ci chodzi?
-Megan ci nie powiedział?
-Czego?
-Och...widzisz,czysto teoretycznie słońce powinno teraz świecić,gdyby nie to,że Seth nie zdążyła ci dać swojej mocy...może nie tyle mocy,co pokazać cię ojcu,Sunowi
-Yyy???
-Po prostu,przed moją śmiercią muszę przedstawić ją Moon,inaczej nawet księżyc zgaśnie,bo będzie myślała,że żadne z jej potomków nie żyje i wtedy się załamie,rozumiesz?
-Tak ciociu-poczułam,że opuszcza mój umysł,a potem spostrzegłam,że Seanit patrzy na nas,ze zdziwieniem.

<Sea???>

środa, 1 stycznia 2014

Od Seanit c.d Tyvsy

-Skąd wiesz,że 15 marca?! Właściwie to nie jestem pewna ile mam lat no ale chyba nie 300!-Wszystko mi się pomieszało, ale zaraz przecież chwile przed wylądowaniem na Tyvs pragnęłam być przy kimś bliskim, przy kimś z rodziny. Czyli Tyvsa to moja siostra???
-Seanit, bo my chyba jesteśmy siostrami-powiedziała Tyvsa.
-Mów mi Sea, i na pewno nimi jesteśmy, jakimś cudem przeniosłam się do ciebie za pomocą, hymmm, mojego umysłu???
-Może los chciał żebyśmy się spotkały?-uśmiechnęła się Tyvsa.

<Tyv???>

Od Tyvsa-C.d Seanit

-Raczej kim ty jesteś,albo czym?-spojrzałam na nią ze zdziwieniem.Zrzuciłam ją ze swojego grzbietu i spostrzegłam,że na boku ma narysowany księżyc.Przypominał mi on coś...
-Seanit,a ty w końcu powiesz mi kim jesteś?-odpowiedziała,tym samym ponawiając wcześniejsze pytanie
-Jestem Tyvsa,przywódca Watahy Wiecznego Księżyca,córka księżniczki Megan I i Setha,a także jedna z Wiecznych-wyrecytowałam.Ta wilczyca mi kogoś przypominała tylko kogo...zaraz,zaraz ja przecież miałam kiedyś siostrę...Seanit.Ona była od księżyca,a ja od słońca...czy jakoś tak...
-Niezły wierszyk,nie prościej Tyvsa?-uśmiechnęła się
-Nie,nie prościej,nie w  wypadku nieznajomego...to znaczy zaginionej siostry...chyba-nie wiedziałam,czy mama rację,ale wszystko,pasowała do siebie tak,że musiałam jej powiedzieć
-Siostry,ja nie mam siostry,robisz sobie,ze mnie żary,czy co?-widziałam na jej pysku ogromne zdziwienie
-Żadne żarty,masz moce związane z księżycem i msza 300 lat,prawda?Urodziłaś się 15 marca 1714?

<Seanit???>

Szczęśliwego Nowego Roku!!!