czwartek, 2 stycznia 2014

Od Tyvsy C.d Seanit

-A tak właściwie mów mi Tyv
-Oki-uśmiechnęła się do mnie,a potem przypomniałam sobie o Kendrze...
-Choćprzedstawię ci kogoś-zaczęłam iść do przodu,a ona za mną.Po pewnym czasie udało nam się dotrzeć do kamienistej dróżki,ruszyłyśmy nią,aż w końcu doszłyśmy do altany w której najczęściej przesiadywała,była królowa.Po chwili zza krzaków wyszła biała wilczyca z zielonymi kreskami na skrzydłach.
-Witaj,Kendro!-przywitałam się z nią,a ona najwidoczniej tego nie usłyszała,bo jak gdyby nigdy nic ruszyła w stronę altany.Podeszłam do nie i dotknęłam jej barka pyskiem,nadal nic.
-Kendra!-krzyknęłam jej prosto do ucha,a ta nawet nie spojrzała w moją stronę.Nagle naszła mnie myśl,żeby spróbować jej wejść do umysłu.Wysłałam w jej stronę myśl "sondę",ale nie wyczułam żadnej świadomości w ciele ciotki.Ciekawe czemu?Wilczyca zaczęła iść do przodu,gdy podeszła do  barjerki,zaczęła coś szeptać.Poczułam za sobą oddech Seanit,odwróciłam się w jej stronę,widziałam w jej oczach...smutek.Sea zaczęła iść w stronę białej wadery,po chwili dotknęła ją łapą.
-Masz tu wrócić!-krzyknęła Kendra,po czym odwróciła się w moją stronę,zrobiła smutną minę i krzyknęła po raz kolejny:
-Nie na widzę cię Yuro!Czemu mi to zrobiłeś!Jak śmiałej!Jesteś potworem!-położyła się na ziemi i zaczęła łkać,leżała tak przez dłuższą,chwilę.Chciałam ją pocieszyć,ale bałam się...podejść,na szczęście Sea mnie zastąpiła i zaczęła do niej coś szeptać.Jestem słaba,tak i to bardzo,nie potrafię podejść i pomóc jedynej mojej żyjącej rodzinie...
-Cześć mała,jak tam?-spytała się nagle Kendra,pocieszającej ją wadery
-Dobrze,ciociu-uśmiechnęła się do niej.Ciekawe jak ją rozpoznała?"Królowa" podniosła się i zaczęła iść w moją stronę,a potem mnie przytuliła
-Nie martw się,nie jesteś słaba,pamiętaj o tym,po prostu tak miało być.Tak to zaplanowała Moon-Spojrzałam na nią zdezorientowana.Musiała nie chcieć,żeby moja siostra to słyszała,bo mówiła do mnie w myślach,tylko dlaczego?
-Jak to Moon,przecież to bogini,to księżyc?-odwróciłam głowę,tak by widzieć srebrzyste kółko,wymalowane na niebie-Czemu nie mówisz tego też jej?-dyskretnie wskazałam szarą waderę
-Bo nie może wiedzieć,że jest przyszłą strażniczką księżyca
-Co?Jak to?Przecież jak ty umrzesz,to księżyc zgaśnie,więc o co ci chodzi?
-Megan ci nie powiedział?
-Czego?
-Och...widzisz,czysto teoretycznie słońce powinno teraz świecić,gdyby nie to,że Seth nie zdążyła ci dać swojej mocy...może nie tyle mocy,co pokazać cię ojcu,Sunowi
-Yyy???
-Po prostu,przed moją śmiercią muszę przedstawić ją Moon,inaczej nawet księżyc zgaśnie,bo będzie myślała,że żadne z jej potomków nie żyje i wtedy się załamie,rozumiesz?
-Tak ciociu-poczułam,że opuszcza mój umysł,a potem spostrzegłam,że Seanit patrzy na nas,ze zdziwieniem.

<Sea???>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz