poniedziałek, 23 marca 2015

Od Alice

Jako iż jestem nową członkinią watahy i spędziłam w niej niewiele czasu, ciągle byłam wystraszona. Ciągle coś mnie przerażało. Nieważne czy to był liść, cień albo sarna. Bałam się wszystkiego. Doszło nawet do tego że pewnego dnia, omal nie dostałam zawału przez kamień. Ale to co się stało dzisiaj, przerosło moje oczekiwania.
No więc wracałam właśnie ze spaceru, gdy moim oczom ukazała się wilcza czaszka. Pisnęłam i wyskoczyłam na co najmniej dwa metry w górę. Gwałtownie się cofnęłam. Gorączkowo szukałam drogi ucieczki. Niestety, za mną znajdowała się dość spora skała. A czaszka się poruszyła. Z krzaków powoli wyłoniła się wilcza szyja, korpus i ogon. Stałam sparaliżowana, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Co to było? Wilk? Trup? Nie miałam pojęcia, ale strasznie się tego bałam. Głos uwiązł mi w gardle. Nie potrafiłam zawołać o pomoc.

<Killer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz