- Po prostu, jakoś źle się poczułam, chciałam szybko wrócić- odpowiedziała szybko Kasumi i poprawiła kosmyk włosów spadający jej na oczy. Wygląda na jakiś tik nerwowy, pomyślałem. Czyżby kłamała?
- Ahh, oczywiście, w takim razie zbieraj się, idziemy do lekarza - delikatnie pociągnąłem ją za ramię w kierunku wyjścia.
- Co?! Nie! Zostaw mnie! - dziewczyna uderzyła mnie w rękę z taką siłą, że omal nie upadłem.
- Auć! - rzuciłem jej wrogie spojrzenie. W odpowiedzi Kasumi tylko się uśmiechnęła.
- Najlepiej wypocznę tu, w domu.
- O co ci chodzi? Czemu się tak zachowujesz?!
- Źle się czuję! Wyjdź! JUŻ!
- Nigdzie się stąd nie ruszę, dopóki nie powiesz mi o co chodzi - usiadłem na najbliższym krześle.
- Nie potrzebuję twojej zgody - dziewczyna wyrwała mnie z siedziska i zaczęła pchać w stronę drzwi. Co jak co, ale można było o niej powiedzieć, że była silna. Na szczęście lata pomocy mojemu tacie na farmie w końcu się na coś zdały i udało mi się naprzeć na nią tak, że teraz to ona siedziała na krześle. Uklęknąłem przed nią. Nasze twarze znajdowały się naprzeciwko siebie. Patrzeliśmy sobie w oczy, ja w jej niebieskie szmaragdy, a ona w moje błękitno-złote.
- Nigdy więcej tego nie rób - wolno wyszeptałem. Oddech dziewczyny przyśpieszył. Uśmiechnąłem się i podniosłem do pozycji stojącej.
- Pa - rzuciłem i wyszedłem z pokoju, zostawiając ją sam na sam z czterema ścianami.
W końcu udało mi się wywrzeć na niej wrażenie.
<Bosz, co za gunwo >.< Ale ciekawe, bo z serii Caspuś się wkurzył xD I jak Kas? Cas wywarł na tobie wrażenie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz