Razem z czerwonowłosym próbowałam uspokoić Elenę. Nie było to łatwe zadanie. Rzucała się i darła, przez co trudno było nam utrzymać ją w miejscu, ale w końcu się nam udało.
-Nie żyje, nie żyje...-jęczała leżąc na podłodze
-Nie martw się, będzie dobrze, jakoś sobie poradzimy..-powiedziałam przytulając ją. A niby co mogłam zrobić? Nawet nie wiedziałam kto ten cały Calab, Caleb czy jak mu tam.
-Lucas-szepnął chłopak stojący za plecami Eleny i wyciągnął do mnie ręke
-Isil. Miło poznać-również szepnęłam i uścisnęłam mu dłoń
Po chwili do pokoju w którym byłam ja, Elena i Lucas wpadła dwójka rozchichotanych szczeniąt. Na nasz widok stanęli jak wyryci.
-Mamo?-spytała roztrzęsiona córka Eleny. Obok niej stał mniejszy wilczek o równie przerażonym wzroku. To pewnie była Airis i Ivo. Znając naturę dzieci szybko zainterweniowałam.
-Hej pysiaczki-uśmiechnęłam się zakłopotana- Mamie nic ne jest po prostu gorzej się poczuła
Spojrzałam znacząco na Lucasa
-No.. tak!-odpowiedział gwałtownie, lekko zdenerwowany. Na szczęście Elena się odezwała
-Nic mi nie jest. To Ciocia Isil (o dostałam awans-_-) -wychrypiała, przełykając łzy
-To ja może zabiorę mamę do pokoju.- powiedział Lucas i pomógł Elenie wstać. Szczeniaki po chwili jakby odzyskały wigor. Spojrzały na mnie zaciekawionymi oczami.
-To jak?-zrozumiałam, że zostałam sama na polu bitwy-Kto się chce pobawić?
...
Po chwili do domu wbiegł jakiś wilk. Był wysoki, miał czarno-czerwone futro i dziki wzrok. To pewnie był Zero. Spojrzał na mnie i stanął jak wyryty (serio tak strasznie wyglądam?!)
-Isil-powiedziałam, niepewnie wyciągając łapę, bardziej pytając niż mówiąc. Wilk obrzucił mnie wzrokiem i spojrzał na Airis i Ivo dając im znać, że mają wracać do pokoi. Bez słowa się ulotniły.
-Gdzie jest Elena?-spytał nagląco
-Z Lucasem w sypialni-wybałuszył na mnie oczy-To nie tak miało zabrzmieć!!-zdążyłam za nim krzyknąć, ale on już zdążył mnie wyminąć i wtargnął do pokoju. Lucas siedział na krześle na przeciw łóżka na którym siedziała Elena. Po chwili do domku wpadła jakaś inna wilczyca, czarno-niebieska. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
-Lysteria
-Isil
-Elena, Zero?
No i wskazałam ręką w stronę pokoju. Teraz już wszyscy w komplecie, siedzieli tam i rozmawiali. Położyłam się na dywanie w salonie. Nagle usłyszałam mrożący krew w żyłach głos.
"Widzisz tego tam czarno-czerwonego?"
Wszędzie rozpoznałabym ten ton. Westchnęłam z irytacją
"Valarauco"
"Nie ciocia Grażynka. Widzisz tego tam?"
"Daj mi spokój"
"Widzisz?"
Powtórnie westchnęłam
"Chodzi ci o Zero?"
"Mam gdzieś jak się nazywa. Myślisz, że było by trudno?"
"Trudno co?"
Tym razem to on westchnął poirytowany.
"Zabić go, wygląda na godnego przeciwnika. Na pewno konałby dłużej"
"Nie będe nikogo zabijać ani z nikim walczyć. Jeśli to do ciebie nie dotarło, chcę się z nimi zaprzyjaźnić" odpowiedziałam stanowczo
"Nie ty, ja. Second Soul, przeciwko Second Soul" wtedy coś się we mnie gwałtownie zmieniło. Nie jestem jedyna?
" On też tak ma?" spytałam z nadzieją w głosie
"Nie" ta odpowiedź była bardziej miażdżąca niż jakakolwiek inna "Ale sam z siebie potrafi się przemienić, oczywiście zachowując swoją duszę" powiedział to niezykle jadowicie, próbując mi najwyrażniej dopiec. Chwilę się nad tym zastanawiałam. Już miałam mu coś odpowiedzieć, gdy z rozmyslań wyrwał mnie czyjś głos
-Isil pozwolisz tu na chwilę?
<Elena,Zero,Lysteria?:)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz