W sumie byłam dość zaskoczona propozycją Eleny. No.. my się ledwo poznałyśmy. Podczas rozmowy z Lucasem, zdążył mi wyjaśnić kto to Caleb, kim jest on, kim jest Lys itd. Rozumiałam, że utrata bliźniaka musi być ciężka, ale nie wiem czy byłam gotowa na taki wyjazd z prawie nieznajomą, choć bardzo życzliwą osobą. Z drugiej strony nie chciałam zostać tu sama. Jeszcze nikogo nie znałam i pewnie przez jakiś czas byłabym skazana na Valara.. O tak, zdecydowanie lepiej było jechać.
-To jak ile czasu potrzebujesz na spakowanie się? Ja już jestem gotowa-uśmiechnęłam się z lekką nutką ironi. Przecież i tak nic ze sobą nie miałam.
-Conajmniej pół godziny-powiedziała wilczyca- Nie wiem co może się tam nam przydać. Jak mi pomożesz może się szybciej uwiniemy
-Driverujemy (tiiaa..inglisz perfekcjoniszxD) na pieszo?
-Tak-Elena chwilę się zamyśliła-Chyba bagaż będzie ciężki...Roździelimy go pół na pół
Spojrzałam na niebo. Już powoli się ściemniało. Niedługo wyjdzie księżyc, świetnie. A dzisiaj mamy pełnię, to jeszcze lepiej.
-Wiesz co..-uśmiechnęłam się sama do siebie- Wezmę większą część balastu
<Elena?:)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz