- Jestem jaki jestem, okej? Nie robię tego specjalnie, uwierz mi... chciałem... chcę tylko znaleźć sobie przyjaciela... przyjaciółkę w tym nowym miejscu. Przepraszam, okej? -zmierzyłam go wzrokiem. Przyjaźń... wzajemne zaufanie? troska? sama nie wiem, owszem mam przyjaciół, ale ich znam od szczenięcia. Do głowy wpadły mi urywki wspomnień, od tych pięknych po okropne. Lekko potrząsnęłam głową i leciutko się uśmiechnęłam.
- Niech ci będzie... Ale następnym razem tak łatwo nie będzie ci wziąć mnie na litość -parsknęłam.
-N-naprawdę?-zapytał lekko zaskoczony.
-Nie chce mi się z tobą kłócić, więc tak. Okey, ale nie licz ze tak z dnia na dzień ci zaufam. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w las.
-Kas?-zapytał. Poczułam krople deszczu na skórze.
-Idź, ja muszę coś załatwić.-powiedziałam i zaczęłam biec w między czasie zmieniając się w wilka.
- Niech ci będzie... Ale następnym razem tak łatwo nie będzie ci wziąć mnie na litość -parsknęłam.
-N-naprawdę?-zapytał lekko zaskoczony.
-Nie chce mi się z tobą kłócić, więc tak. Okey, ale nie licz ze tak z dnia na dzień ci zaufam. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w las.
-Kas?-zapytał. Poczułam krople deszczu na skórze.
-Idź, ja muszę coś załatwić.-powiedziałam i zaczęłam biec w między czasie zmieniając się w wilka.
- - - - - - - - - - - - - - -
Udałam się do miasteczka w którym wcześniej mieszkałam. Mój dom znajdował się na skraju lasu więc mogłam dotrzeć tam bez zwracania na siebie uwagi innych mieszkańców. Gdy znalazłam się pod domem, wyczułam zapach krwi. Cudownie uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi. Zaraz po wejściu ukazała mi się klapka w podłodze, oczywiście nikt inny o niej nie wie. Skierowałam się w jej stronę, otworzyłam ją i wyjęłam skórzaną torbę. Z której niemal natychmiast zaczęłam jeść mięso.
Od razu poczułam się lepiej. Po zaspokojeniu głodu jestem bezpieczna, przynajmniej na razie.
- - - - - - - - - - - - - - -
rok później
rok później
Ciemne chmury zasłoniły słońce, a po chwili lunął deszcz, delikatne, chłodne uderzenia na grzbiecie dawały mi ukojenie i zmywały ze mnie resztki krwi. Rozejrzałam się ostatni raz, w obawie, czy ktoś mnie czasem nie obserwuje. Mając pewność, że jestem sama, zarzuciłam na siebie truchło zwierzęcia i pognałam w dobrze znane mi miejsce. Biegnąc przez las, nagle wpadłam na Caspiana.
-Kurw...-przeklęłam pod nosem.
-Kas? Co ty tu?-spojrzał na mnie zaskoczony. Po chwili jego wzrok spoczął na ciele na moim grzbiecie.
-Kas? Co ty tu?-spojrzał na mnie zaskoczony. Po chwili jego wzrok spoczął na ciele na moim grzbiecie.
-Co ty? Kto... KAS?-zaczął wypytywać ciut przestraszony. Przewróciłam oczami i na szybko wymyślając historie powiedziałam ja przyjacielowi.
-Szłam lasem w poszukiwaniu zwierzyny i natknęłam się na nią, postanowiłam ją zabrać, ponieważ wydaje mi się, że wiem skąd jest i miło by było gdyby jej rodzina się dowiedziała itp.
-To do ciebie nie podobne, miło by było? Haha haha-basior zaczął się śmiać. Parsknęłam i ruszyłam dalej.
-Ej, czekaj no! Może ci pomogę?-krzyknął za mną.
-NIE!-warknęłam przyśpieszając tępo biegu.
-Jesteś pewna?-wilk pojawił się koło mnie. Jestem za wolna.
-Tak, daj mi spokój co?! Jak skończę to do ciebie wpadnę.-powiedziałam będąc pewna, że to na niego zadziała.
-Uh, no okey...-powiedział smutnie i odbiegł w inną stronę.
<Caspian?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz