-Może tak, a może nie. I niech zostanie to między nami. - wilczyca puściła mi oczko i uśmiechnęła się tajemniczo. Wywróciłem oczami, ale w głębi duszy zaśmiałem się z niej. Jeśli mam być szczery, pasowało to do niej - do jej charakteru. Tak według mnie. Ale patrząc na to z drugiej strony, to bardzo smutne. Zmarszczyłem brwi. Świadomość, że przez całe życie uciekała, oszukiwała, kradła. Raczej nie robiła tego z własnego wyboru, Pewnie nie miała wyjścia - tak jak ja kiedyś. Każdy robi to dlatego, że albo nie ma wyjścia, albo tak już został nauczony. Nagle zachciałem poznać jej historię, wysłuchać jej, pocieszyć, czy pomóc. Nie, ona nie będzie tego chciała, jestem tego pewien. Czemu mi to przyszło do głowy? Potrząsnąłem łbem.
- Oczywiście - uśmiechnąłem się od ucha do ucha - Już niedaleko. - Nox otworzyła oczy ze zdumienia, widząc mały, jednak ogromny zamek przed nami. - Fajny, nie?
- Widziałam większe - odparła, nie odrywając od niego wzroku. Parsknąłem.
- Zaczekaj, aż zobaczysz wnętrze. - W jej oczach pojawił się dziwny błysk. Nie wiedziałem, co on może oznaczać... albo może i wiedziałem. Dalej szliśmy w milczeniu. Nie takim niezręcznym, tylko odprężającym, każde z nas myślało o swoich sprawach.
<Nox?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz