-J-ja...-nie mogłam wypowiedzieć słowa, w mojej głowie zaczęły migać obrazy z nocy. Chciałam uciec, chciałam zapomnieć o tym zdarzeniu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, byłam przestraszona. Wybiegłam z domu, zostawiłam współlokatorów za sobą. Wbiegłam w głąb lasu i biegłam...
Nawet nie poczułam kiedy łzy zaczęły spływać po mym pysku. Zostałam zgwałcona.
I to nie przez byle kogo, przez samego Boga Śmierci. Za co? Co ja mu zrobiłam? Moją głowę zaprzątało pełno pytań, chciałam poznać odpowiedzi ale nie wiedziałam skąd je wziąć.
Nagle ni stąd ni zowąd zostałam złapana w objęcia.
-Kasumi-usłyszałam zmartwiony głos mojego towarzysza.
-Co się stało?-Kano złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.
-T-to nic...-wyjąkałam próbując się opanować.
-Kas, znam cie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie płaczesz i nie uciekasz z byle powodu-miał racje.
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz