- Rangiku, już skończyłaś? - spytałem wchodząc do drewnianego domku.
- Cierpliwości, dopiero co tu weszłam - powiedziała jednocześnie obracając łeb w moim kierunku - A tak właściwie, kto to jest?
- Postanowiłem zrobić sobie spacer po miasteczku i zobaczyłem go nieprzytomnego, leżącego przy jednym z domów. Żal mi się go zrobiło - Doskonale wiedziałem, co czuje.
- Rozumiem - namoczyła szmatkę w wodzie z lodem i położyła ją na czole wilka.
- Po co to?
- Schładza ciało i co za tym idzie zbija gorączkę - odparła z zamyśloną miną - Biedny ma 41 stopni. Bóg wie ile czasu spędził w tym stanie. Tak w ogóle, co cię skłoniło, żeby mu pomóc?
- Nie wiem - wzruszyłem ramionami - Chyba po prostu lubię pomagać innym - wilczyca się uśmiechnęła.
- Ja też.
- Ahh, i dlatego też jesteś uzdrowicielką, nie?
- Hmm... tak, zdecydowanie tak, i to też jest moją pasją - spojrzała mi w oczy - A co jest twoją?
- Co?
- Jakie masz pasje? - zaśmiała się.
- O kurde, trudne pytanie - odwzajemniłem uśmiech - chyba sport.
- Aaa.. walki na miecze i te sprawy?
- Nope, tylko bieganie - Ran zmarszczyła brwi. Widocznie chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej jęk ze strony już przytomnego wilka. Natychmiast do niego podbiegliśmy.
<Ran?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz