środa, 25 czerwca 2014
Od Indilii-c.d Tyvsy
-Nie jesteś zła?
-Nie.
-Ani smutna?
-Nie.
-To dlaczego tu przyszłaś?
-Chciałam sobie coś przypomnieć. Wracajmy. Muszę odpowiedzieć na pytanie.
Kiedy byłyśmy z powrotem wszyscy wyglądali na zdziwionych. Łącznie z tą waderą, która zadała pytanie.
-Chciałaś wiedzieć jak oślepłam. Więc Ci odpowiem. Słuchaj bo dwa razy nie będę powtarzała-nie czekałam na odpowiedź.-Kiedyś kiedy jeszcze mieszkałam w Francji widziałam. Było to bardzo dawno temu. Byłam inna. Moja wataha była ognista. Ja za to od ognia trzymałam się jak najdalej. Wtedy nie wiedziałam jak jestem naprawdę. Moi rodzice się mnie wstydzili bo nie umiałam władać ogniem. Kiedy skończyłam pięć albo sześć lat odkryłam co jest moim żywiołem.
-Czym władasz?-zapytał ktoś.
-Śmierć, mrok, nienawiść i zło-powiedziałam.-Wtedy zaczęli się mnie bać. Pewnego dnia poszłam do Kaplicy Kości. Tam pokazał mi się pewien duch. Powiedział, że zyskam teraz wielkom moc ale zapłace za to. I zapłaciłam. Wilk odebrał mi wzrok. Kiedy wróciłam do domu moi rodzice nie żyli. Kolejna zapłata. Wtedy odeszłam.
<Tyvsa?>
Od Tyvsy-c.d Indilii
-Zabiję cię kiedyś-powiedziałam do białej wadery.Wilczyca uśmiechnęła się tylko i odwróciła się do mnie tyłem,po czym podeszła do Alexis i Kiki.Tym młodym to zdaje się,że mogą wszystko!Potem ją za to skarcę,najpierw muszę porozmawiać z In.Ruszyłam za tropem wilczycy.Po dwudziestu minutach znalazłam ją siedzącą pod jednym z drzew.Dopiero teraz udało mi się zrozumieć gdzie zaciągnęła mnie wadera.Byłyśmy w Ogrodzie Wspomnień.Obiecała sobie,że nigdy już tu nie wejdę,bałam się,że znów,powróci to przeklęte poczucie przegranej...a jednak stałam tu,w miejscu,które tak pielęgnowała Kendr i nie czułam się jakby wszystko straciło sens.Spojrzałam na waderę.Siedziała bez ruchy,nawet nie zwróciła uwagi,że przyszłam,chyba była szczęśliwa.Choćby tak wyglądała.Podeszłam do niej bliżej,po czym przysiadłam obok.
-Przepraszam cię,za nią,ona po prostu...jest taka od zawsze,od kiedy tu przyszła i nikt nie potrafi tego zmienić-starałam się usprawiedliwić Avyę.
<Indila?>
wtorek, 24 czerwca 2014
Od Indilii-c.d Tyvsy
-Nie-odpowiedziałam.-Nie lubię ognisk. One parzą. I są jasne.
-No chodź. Proszę.
Niechcętnie podeszłam do ogniska. Wszystkie wilki tam siedziały. Usiadłam jak najdalej się dało. Zawsze taka byłam. Nie lubiłam towarzystwa. Wszyscy rozmawiali o: jedzeniu, innych wilkach, swojej przeszłości. Ja tego nie lubiłam. Nigdy nie chciałam rozmawiać o sobie.
-A ty Indila?
-Co?-zapytałam.-Zamyśliłam się. Możesz powtórzyć?
-Jak jest twoja historia?
O nie. Tylko nie to. Tego pytania nie zadała Tyvsa. Jakaś inna wadera. Cały czas miałam spuszczoną głowę. Nikt z tych wilków oprócz Tyvsy nie wiedział, że jestem ślepa.
-Nie lubię o tym mówić-mruknęłam.
-Kiedy do kogoś mówisz powinnaś na niego patrzyć-powiedziała wilczyca.
Podniosłam głowę i spojrzałam jej w oczy. W cześniej wypowiedziałam zaklęcie więc ją widziałam.
-Ty...ty..ty-jąkała się.-Jesteś..eś..śle..ślepa.
-Ale jesteś sostrzegawcza-warknęłam.
Odwróciłam się. Nie chciałam zrobić czegoś czego później pożałuję. Uspokoiłam się powoli.
-Ktoś chcę o coś jeszcze spytać?-spytałam.
<Tyvsa?>
Od Tyvsy-c.d Indilii
Od Sanariona-c.d Tyvsy
-Moja droga,nie wygrasz-uśmiechnąłem się i sprawiłem,że jej łapa znów była "poskładana".
-Pamiętaj,że ja też mam śmierć
-I co z tego,jak nie umiesz jej obsługiwać-zobaczyłem w jej oczach błysk i nagle zaczęła boleć mnie głowa.Zatrzymałem to i po paru sekundach wszystko wróciło do normy-brawo,robisz postępy-wilczyca wyszła z mojego pokoju,zostawiając mnie sam na sam z notatkami i moimi chaotycznymi myślami.Spojrzałem z rezygnacją na regał z książkami.Nie to nic nie da...przecież przeczytałem je wszystkie i to chyba z dwadzieścia razy.Nagle moje oczy przestały widzieć pokój w którym byłem a w zamian tego wyświetliły Suna.Automatycznie ruszyłem do kapliczki.
<Tyvsa proszę dokończ>
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Od Indilii-c.d Tyvsy
Popatrzyłam na nią. Tak jakby.
-Mogę dołączyć-powiedziałam w końcu.
-Świetnie. Chodź zaprowadzę cię do jaskiń.
-Okey.
Wadera oprowadziła mnie po terenach watahy. Potem poszłam się wykompać. Kiedy wróciłam poczułam ciepło. Ognisko. Nie lubiłam ciepła. Kojarzyło mi się z światłem. Ja lubiłam mrok.
-Chodź ogrzej się.
-Nie lubię ognia-odpowiedziałam.-Jest ciepłe i jasne.
Wadera roześmiała się.
-Po to jest ogień.
-Kojarzy mi się z światłem.
-To źle?
-Wole mrok.
Przekrzewiłam głowę. Powęszyłam trochcę.
-Jakieś 20 km stąd jest jakaś inna wataha-powiedziałam.
-Skąd wiesz?-zapytała zdziwiona.
-To mój sekret.
<Tyvsa?>
Od Tyvsy-c.d Indilii
-Co cię tu sprowadza?-spytałam najspokojniej jak umiałam
-Nic,po prostu przechodziłam-zlustrowałam ją wzrokiem,była brudna i lekko wychudzona.Pewnie od dawna się włóczy.Spojrzałam na jej oczy,od razu wiedziałam,że była ślep.Od zawsze szkoda mi było ślepych wilków,to musi być takie straszne nie móc zobaczyć...niczego.
-Masz gdzie mieszkać?
-A co cię to obchodzi!-widać,że wadera mi nie ufał,jednak spróbowałam jeszcze raz:
-Należysz do jakiejś watahy?-wilczyca zawahała się
-Tak-uśmiechnęłam się triumfując,że udało mi się ją zmusić do odpowiedzi-z czego się cieszysz,co!?Myślisz,że to takie przyjemne nie mieć domy,rodziny!?-z kąt wiedziała,że się uśmiecham?Spojrzałam na swój ogon,leżał bardzo blisko łapy Indilii.
-Nie wiem jak to jest nie mieć domu,ale podejrzewam,że to straszne.Z rodziny została mi tylko siostra.Ciotkę zginęła w mojej obronie,też mam źle,gorzej niż ci się zdaje
-Uwierz mi,mam gorzej-podobało mi się,że postawiła na swoim,wiedziałam,że pomimo ślepoty jest godnym przeciwnikiem i dobrym sojusznikiem,jakby postarać się o jej pomoc.
-To pozwól,że sprawimy,że będzie ci łatwiej.Chciałam byś dołączyć do mojej watahy?
<Indilia?Brak weny :P>
Od Indilii
-Chryste-mruknęłam.
To ,,coś" kiedy skakało mnie dotknęło co pozwoliło mi sobie wyobrazić tą postać. To była wadera. Może Alpha tej watahy? Może... Wstałam powoli. Czarna ,,mgła" nadal była koło mnie.
-Kim jesteś?-zapytała wadera.
-A co cie to obchodzi?-warknęłam.
-Jetem Alphom watahy na tych terenach więc mów i to natychmiast.
-Co mnie obchodzi, że jesteś Alphom?
-Mów!
-Indila, a ty?
-Tyvsa.
<Tyvsa?>
sobota, 21 czerwca 2014
Od Tyvsy-c.d Rhydiana
-Nie!-Zaczęłam chodzić w kółko po komnacie.Nagle z głośnym trzaskiem otworzyły się drzwi.Odwróciłam się w ich stronę.Moim oczom ukazał się Vivienne i jakiś basior.Smoczyca podeszła do mnie i lekko ukłoniła się,wilk zrobił to samo.
-"Jest wychowany,to dobrze.Dziękuję,że twoja duma pozwoliła ci na ten test"-powiedziałam do Vivi i uśmiechnęłam się łobuzersko,po czym otarłam łzy z pyska.
-Witaj!Co cię sprowadza w te strony?-przywitałam się z nowo przybyłym
-Twój dziadek-Sun,że Sun go tu sprowadza nie wierzę-prosił abym ci przekazał pozdrowienia,a także mówił abyś się nie martwiła.Wspomniał o tym iż Sanarion się czegoś dowiedział,ale boi się ci to powiedzieć-zdębiałam,musiał rozmawiać z Sunem,albo Seuś zapragnęła mnie wkręcić.W jaki inny sposób mógł by znać imię Sana?Zlustrowałam uważnie samca.Emanowało od niego coś dziwnego,coś co zapewne miało związek z Sunem.
-Chciałbyś dołączyć do naszej watahy?-spytałam się go,kiwnął lekko głową na tak.Nagle do komnaty weszła Alexis.Spojrzałam na nią z wyrzutem.
-Pukać nie potrafimy,co?
-Przepraszam,pani,już wychodzę pomyliłam drzwi-zaczęła wycofywać się z pokoju
-Alexis!-zawróciła
-Tak pani?
-Wiesz o tym iż jak nakazuje etykieta powinnaś spytać mnie o pozwolenie na wyjście stąd?
-Przepraszam,alfo zapomniałam
-Dobrze,za karę proszę cię abyś oprowadziła Rhydiana po watasze-uśmiechnęłam się do niej
-Tak jest!-zaśmiałam się,zachowujemy się jak w wojsku,ale kit z tym trochę dyscypliny zawsze na miejscu.Wadera wyszła z komnaty,a za nią podreptał nowy basior.
-Dlaczego tak ją traktujesz,jak podwładną?-spytała się mnie towarzyszka
-Bo uważam iż przesadzamy z pobłażaniem naszym kochanym wilkom-wyjrzałam przez okno.Księżyc był dzisiaj w pełni,jego tarcza była nad wyraz duża.Spojrzałam na miejsce,gdzie kiedyś wschodziło słońce,spodziewając się,że nic nie zobaczę.Na niebie widniał lekki zarys słońca.Przetarłam oczy.To niemożliwe.Przecież...a zresztą nie ważne może po prostu się nie wyspałam.
-Vivienne,mogłabyś mnie zanieść do kapliczki Suna?
-Ależ oczywiście,że tak,pani-zaśmiała się
<Alexis,proszę opisz jak oprowadzałaś Rhydiana.Sanarionie,opisz nasze spotkanie>
Od Rhydiana-"Jak dotarłem"
-Z rozkazu alfy,Watahy Magicznego Potoku,skazuję cię na wieczne wygnanie-spojrzałem na niego jak na głupka.
-Za co?-spytałem,nadal nie dowierzając słowom basiora
-Za paranie się magią-kiedy oni się ogarną,ja nie umiem czarować,nie można czarować,nie da się!Nie ma słońca,a słońce daje magię.
-Ile razy wam to muszę...-wilk zaczął mnie pchać ku wyjściu,zacząłem się wyrywać.Szarpałem się tak z nim,aż w końcu zaczęło brakować mi sił.Wokół zrobiło się bardzo jasno,jakby jedna z moich mikstur wybuchła,ale to nie możliwe wszystkie były zabezpieczone...Spojrzałem w stronę gdzie powinien być strażnik,nie było go tam.Przeczesałem wzrokiem jaskinie.Przy ścianie leżał nieprzytomny basior.Podszedłem do niego.Zmierzyłem mu tętno...on nie żył.Po pysku zaczęły mi lecieć łzy.Zabiłem wilka,Sunie,co ja zrobiłem!Do moich uszu zaczęły dochodzić głosy innych wilków.Wiedziałem,że teraz mnie zabij...i co z tego,należy mi się jestem mordercą.Głupim,porąbanym zielarzem z zdolnościami paranormalnymi...super.Nagle w mojej głowie rozległ się czyjś głos:
-"Nie po to cię ratowałem,abyś teraz zginął"-zamurowało mnie,wariuję,chyba mam jakąś chorobę psychiczną-"Nie nie masz,a teraz błagam cię rusz się"-posłuchałem się swojego sumienia(czy co to tam było) i szybkim biegiem ruszyłem ku wyjściu.
Od Tyvsy-c.d Okami'ego
-Po co za mną poszłaś?-spytał
-Bo nie lubię jak ktoś cierpi-uśmiechnęłam się do niego-powiesz mi co się stało?-wilk zawahał się jednak po chwili wydusił z siebie:
-Bo,bo tam ta wilczyca...no ta szara...ona mi się podoba...a w jej komnacie...jjest,jest wilk i ona,onaaa go przyyytuuliła-po jego pyszczku poleciały łzy,przytuliłam go do siebie.
-Już dobrze,może jest tylko jej przyjacielem-kogo Seanit ma w komnacie?!O czym ja nie wiem?!Uduszę ją,że mi nie powiedziała!-choć z powrotem do zamku,zimno tu-wstałam,a on zrobił to samo.Powolnym krokiem zaczęliśmy iść w stronę twierdzy.
-Na prawdę myślisz,że to tylko jej przyjaciel?-przerwał ciszę.
-Jakby był kimś więcej wiedziała bym,Sea mówi mi wszystko-prawie wszystko...
-Oby-po paręnastu minutach marszu,doszliśmy do celu.Zaprowadziłam Okami'ego do jadalni.Przy stole siedziały już Seanit i Lasair.Usiadłam na swoim miejscu,a wilkowi pokazałam aby usiadł po mojej lewej stronie,po prawej zaś jak zwykle miałam Seę.Spojrzałam ma siostrę i uśmiechnęła się do niej,wadera odwróciła wzrok.Spojrzałam na swój talerz,leżała na nim skromna porcyjka jagód...wiedziałam,że było to zasługą Lasair,bo tylko ona mogła wiedzieć,że nie mam ochoty na jedzenie,a w szczególności na mięso.Chyba zostanę wegetarianką...
-Więc Okami,jak zostaniesz z nami?-spytała się ognista klacz
-On jeszcze nie wie-odpowiedziałam za niego
-"Zostaniesz?"-nie wytrzymałam i spytałam się go myślowo
-"Nie wiem"-odczytałam z jego myśli
-"Ale co ci tu nie pasuje,może nawet uda ci się poderwać moją siostrę.Nie znajdzie nigdy,kogoś,aż tak odpowiedniego na miejsce swojego partnera,jak ty"-uśmiechnęłam się łobuzersko
<Okami?>
Od Okami'ego-c.d Tyvsy
-Okami? Czemu płaczesz?
<Proszę,Tyv,dokończ, powodzenia >
Info
- Usunęłam ogłoszenia
- Ogarnęłam tereny pełni,teraz zmieniam je tak,aby były pokryte śniegiem
- Za tydzień wyjeżdżam,więc od 28 czerwca do 29 lipca,głównym zarządcą watahy zostaje Seanit,zaś ja kiedy tylko będę mogła będę odpisywać na opowiadania,bo za dużo czasu przy kompie nie planuję spędzić ;)
- Ogród Wspomnień zniknął,czy ktoś go znajdzie?
Od Aryi-"Zapach,który pokazał mi dom"
piątek, 20 czerwca 2014
Od Tyvsy-c.d Okami'ego
-Chcę,abyś został moim doradcą-powtórzyłam.Do basiora nadal nie docierało co powiedziałam,więc patrzył tak na mnie w osłupieniu,ładne parę minut.W końcu udało mu się powiedzieć:
-Chcesz wpuścić do zamku mnie...złodzieja?
-Tak-odpowiedziała,bez wahania
-Czemu?
-Bo widzę w tobie potencjał i nieodkryte dobro.Przydało by się też wprowadzić tu trochę śmiechu,a najłatwiej to zrobić zapraszając tu nizinnych-wilk zaczął się kręcić po komnacie i podejrzewam iż roztrząsał wszytstkie fakty za i przeciw,pozostaniu w zamku.Kusiło mnie,aby zajrzeć do jego umysłu i dowiedzieć się o czym tak właściwie myśli,ale wiedziałam,że nie powinnam.Po chwili samiec odezwał się:
-Co dostanę w zamian?-ci nizinni...
-Komnatę,jedzenie,pracę,ochronę i co jeszcze sobie tam zamarzysz-uśmiechnęła się do niego-więc jak?
<Okami,proszę dokończ>
Od Okami'ego-Historii mej część 3
-"Okami!Stój!Zaczekaj!"-w mojej głowie rozległ się głos alfy. Zaskoczony stanąłem w miejscu. Po chwili dobiegła do mnie Tyvsa.
-Ja przepraszam...Wszystko wyjaśnię obiecuję...-próbowałem załagodzić sytuację.
-Przyjdź do mojej komnaty dzisiaj po mojej naradzie z Watachą Gwiezdnych Wilków.Wszystko sobie wyjaśnimy-powiedziała i odeszła.
W między czasie postanowiłem pozwiedzać zamek.Obejrzałem całą północną część
twierdzy w łącznie z lochami.Gdy tylko tam wszedłem poczułem dreszcze. W końcu nie wiedziałem co zrobi ze mną alfa.Uznałem, że nadszedł odpowiedni czas, więc postanowiłem zacząć szukać komnaty królowej. Podszedłem do stojącego w pobliżu wartownika.
-Dzień dobry-starałem się grać uprzejmego-Czy mógł by pan powiedzieć mi gdzie znajduje się komnata alfy?-zapytałem jak najgrzeczniej umiałem.
-Dzień dobry-wartownik przyjrzał mi się,jednak nie zauważył niczego podejrzanego- Oczywiście,proszę iść prosto,za kaplicą skręcić w prawo,a potem w lewo.
-Dobrze,bardzo dziękuję-ukłoniłem się lekko,po czym poszedłem wskazaną przez strażnika drogą.
- A więc jesteś-przywitał mnie łagodny głos przywódczyni- Usiądź, musimy pogadać. Posłusznie wykonałem jej prośbę.
- Naprawdę mnie zadziwiłeś. Jesteś najsprytniejszym wilkiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Miałeś to w genach, czy gdzieś się tego nauczyłeś.
- Ech... to delikatna kwiestia królowo- próbowałem się wymigać, ale alfa nadal patrzyła na mnie swoimi błękitnymi oczami. W końcu poddałem się.- Przez wiele lat żyłem żebrając, kradnąc i oszukując. Mój spryt zapewnił mi przeżycie. Myślę, że miałem to we krwi, i doskonaliłem w ciągu całego życia.
-Acha, rozumiem- odparła. Przez dłuższą chwilę patrzyła w jeden punkt na ścianie. "Zamyśliła się" pomyślałem i korzystając z okazji rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na środku stał drewniany stół, a z tyłu wielkie łóżko z baldachimem. Ściany za to były ozdobione obrazami polujących i leżących wilków. "Te alfy to mają życie, zawsze są najedzone, mają służbę, doradców. Wszystkie wilki jej słuchają i traktują jej słowa z szacunkiem" pomyślałem.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos przywódczyni:
-Mam dla ciebie pewną propozycję. Obdarzę cię wielkim zaufaniem i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. Ktoś z takimi umiejętnościami nie może się zmarnować. Zostań moim doradcą...
<Tyvsa,proszę dokończ>
Od Tyvsy-c.d Seanit-"Nie zapomnij o mnie"
-Chciała byś się...przejść-uśmiechnęła się i kiwnęła głową na tak.Ruszyliśmy przed siebie.Po paru minutach,powolnego marszu,doszliśmy do przepięknej polany otoczonej drzewami.
Spojrzałam na Sanariona,na jego twarzy widniał...smutek.
-Co się stało?-spytała się,a basior tylko odwrócił głowę-Sanarionie,spójrz mi w oczy!-Kendra od zawsze mówiła,że oczy to klucz do duszy ich posiadacza.Może,choć tym razem uda mi się to wykorzystać.Po mimo wahania podniósł łeb i popatrzył się na mnie.Pochwyciłam jego spojrzenie.W jego zielonych ślepiach nie było widać nic,pustkę.Jakby nie miał duszy,jakby...nie żył.Ale przecież on żył,o co chodziło?
-Dlaczego,twoje oczy są,takie...puste?
-Zawsze się robią takie...kiedy się...boję-czego on mógł się bać?Przecież,nic mu nie grozi.Nie pozwoliła bym aby ktoś go skrzywdził.
-Czego się boisz?-głos lekko mi zadrżał
-Tego co chcę ci powiedzieć
-Co chcesz mi powiedzieć?
-Że cię kocham-zatkało mnie i to dosłownie nie wiedziałam co powiedzieć.Nigdy nie myślałam o kimś w takie sposób,nie miałam na to czasu,ale przyznaję,Sanarion jest dla mnie kimś ważnym,kimś bardzo ważnym.Wtedy przypomniało mi się,że każdy kogo kocham umiera,a nie chciała,żeby i on umarł.Do moich oczu napłynęły łzy...dotarło do mnie,że mi na nim zależy i właśnie dlatego powiedziałam,najgorszą rzecz jaką tylko mogłam:
-Nie chcę żebyś cierpiał,więc proszę cię odejdź-oczy basiora zalśniły mocno,wokół zrobiło się ciemno,jednak po paru sekundach na niebie nadal widniał księżyc i oświetlał mój zalany łzami pysk.Spojrzałam przed siebie.Sanariona tam nie był,on zniknął,zostawiając po sobie jedynie małą bransoletkę.
czwartek, 19 czerwca 2014
Od Seanit c.d Tyv
-Miło mi was poznać.-Uśmiechnęłam się do białego basiora i ognistej klaczy.
-Nam Ciebie również. Tyvsa przyszła do nas i zaczęła rozmawiać z Klaczą. Postanowiłam przemknąć obok i dojść do Setha.
-Witaj tato, uśmiechnęłam się.-Czerwony basior mocno mnie przytulił.
-Co tu robisz?
-Przyszedłem porozmawiać z Tyvsą.
-A, rozumiem...
-Nie martw się, po prostu staram się jej pomóc, i zrozumieć niektóre rzeczy.
-Dobrze, ja będę już iść... -powoli odchodziłam, ale po chwili powiedziałam.
-Czy Tyv uda się uratować słońce?
-To zależy od niej i od Ciebie-zniknął.
Ale dlaczego ode mnie? Poszłam do Pokoju, zupełnie zapomniałam o nieprzytomnym basiorze.
-Uciekaj stąd Bestio!- usłyszałam krzyk z mojego pokoju. Atreyu!
Szybko wbiegłam do pokoju, smok siedział w kącie a przed nim stał brązowy basior, szczerzyli do siebie kły.
-Uspokójcie się!-krzyknęłam podbiegając do smoka. Atreyu, otarł się o mnie jak kot a basior zrobił zdziwioną minę.
-Skąd ja się tu wziąłem?I co to za miejsce?-zapytał basior.
-Znalazłam cie nieprzytomnego na plaży i zabrałam tu, oczywiście z pomocą Atreyu. Znajdujesz się w mojej komnacie w zamku.
-Zamku? To ty jesteś... Księżniczką?-basior był trochę zaskoczony.
-Księżniczką?! Hahaha, coś w tym stylu, jestem wnuczką Moon i Sun.
-Co, ja przepraszam za to zamieszanie, nie wiedziałem. Mam nadzieję że nie zamkniesz mnie w lochu ach czy coś.-basior pokłonił się.
-Hahahahahaha... spokojnie, nie kłaniaj się przede mną proszę, to dziwne.
-Tak przy okazji, jestem Dhiren ale możesz mi mówić Ren.-Uśmiechną się do mnie.
-Jestem Seanit, ale możesz mówić mi Sea lub Seluś.- Uśmiechnęłam się.
-Może powiedziałbyś mi skąd jesteś?-zapytałam po chwili.
-Ja juz sam nie pamiętam, biegłem przez ciemność i wylądowałem w wodzie.
-A czemu zaatakowałeś Atreyu?-smok parskną na basiora.
-Obudziłem się a on stał nade mną, wystraszyłem się, myślałem ze mnie zje, więc chciałem się bronic.
-Okey, jesteś chyba głodny co?-spojrzałam na basiora, był wychudzony.
-Tak troszkę...-odparł.
-Zaczekaj tu chwilę zaraz coś przyniosę.-Atreyu staną koło basiora na znak że go przypilnuję a Ren spojżał na niego z przerażeniem.
-Może mu też coś przynieś, bo może tez być głodny a ja chciałbym przeżyć.
Zaśmiałam się i poszłam do kuchni. Wzięłam duży kosz ryb dla smoka i parę kawałków mięsa dla Dhirena.
Wróciłam do pokoju i rozłożyłam jedzenie na niewielkim stole w pokoju.
-Puki co musisz tu zostać i lepiej stąd nie wychodź, za tamtymi drzwiami masz łazienkę a jakbyś czegoś potrzebował to powiedz Atreyu żeby mi przekazał, i czuj się jak u siebie- Uśmiechnęłam się.
-Idziesz gdzieś?-zapytał Ren.
-Tak, ale niedługo wrócę, nie pozabijajcie się.-Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Poszłam szukać Tyv, myślałam o tym czy powiedzieć jej o Renie, ale nie wiedziałam czy to dobry pomysł, więc postanowiłam na razie nie ryzykować. Tyv była w ogrodzie siedziała na ławce przygnębiona.
-Coś się stało?-zapytałam podchodząc do siostry.
<Tyvsa?>
sobota, 7 czerwca 2014
Nowy Sojusz!
Wataha Gwiezdnych Wilków
Wataha,w wakacje zostanie zrestartowana,no chyba,że ktoś łaskawie,potwierdzi swoje członkostwo i coś napisze...