piątek, 20 czerwca 2014

Od Tyvsy-c.d Seanit-"Nie zapomnij o mnie"

Gdy Seanit poszła,Sanarion do mnie podszedł i z zakłopotaną miną,spytał się:
-Chciała byś się...przejść-uśmiechnęła się i kiwnęła głową na tak.Ruszyliśmy przed siebie.Po paru minutach,powolnego marszu,doszliśmy do przepięknej polany otoczonej drzewami.
Spojrzałam na Sanariona,na jego twarzy widniał...smutek.
-Co się stało?-spytała się,a basior tylko odwrócił głowę-Sanarionie,spójrz mi w oczy!-Kendra od zawsze mówiła,że oczy to klucz do duszy ich posiadacza.Może,choć tym razem uda mi się to wykorzystać.Po mimo wahania podniósł łeb i popatrzył się na mnie.Pochwyciłam jego spojrzenie.W jego zielonych ślepiach nie było widać nic,pustkę.Jakby nie miał duszy,jakby...nie żył.Ale przecież on żył,o co chodziło?
-Dlaczego,twoje oczy są,takie...puste?
-Zawsze się robią takie...kiedy się...boję-czego on mógł się bać?Przecież,nic mu nie grozi.Nie pozwoliła bym aby ktoś go skrzywdził.
-Czego się boisz?-głos lekko mi zadrżał
-Tego co chcę ci powiedzieć
-Co chcesz mi powiedzieć?
-Że cię kocham-zatkało mnie i to dosłownie nie wiedziałam co powiedzieć.Nigdy nie myślałam o kimś w takie sposób,nie miałam na to czasu,ale przyznaję,Sanarion jest dla mnie kimś ważnym,kimś bardzo ważnym.Wtedy przypomniało mi się,że każdy kogo kocham umiera,a nie chciała,żeby i on umarł.Do moich oczu napłynęły łzy...dotarło do mnie,że mi na nim zależy i właśnie dlatego powiedziałam,najgorszą rzecz jaką tylko mogłam:
-Nie chcę żebyś cierpiał,więc proszę cię odejdź-oczy basiora zalśniły mocno,wokół zrobiło się ciemno,jednak po paru sekundach na niebie nadal widniał księżyc i oświetlał mój zalany łzami pysk.Spojrzałam przed siebie.Sanariona tam nie był,on zniknął,zostawiając po sobie jedynie małą bransoletkę.
Koło niej leżała karteczka:"Nie zapomnij o mnie"
Wiedziałam,że nigdy nie zapomnę...

*~*~*
Lasair uparła się,że nie mogę zostać po środku lasu i zaciągnęła mnie do parku,koło zamku.Opadłam tam na ławkę i nie planowałam wstawać.Siedziałam tak bóg wie ile,aż w końcu do mich uszu dotarł cichy głos Seanit:
-Co się stało?-nie wiedziałam,czy jej odpowiedzieć,czy udawać,że nie usłyszałam pytanie.Po chwili wadera je ponowiła:-Tyv,co jest?
-Nic,ja po prostu...-wybuchła płaczem.Sea,usiadł koło mnie i mocno do siebie przytuliła.Gdy się uspokoiłam,spytała:
-Dała byś radę mi to opowiedzieć,może cię pomogę?-jakimś cudem udało mi się wydusić z siebie kilka słów,opisujących spotkanie z Sanarionem.

<Seuś,pociesz siostrę ;(  >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz