-Muszę to przemyśleć-odpowiedziałem, po czym szybko wyszedłem. Popędziłem przez korytarze. "Muszę jak najszybciej się z tond wydostać. JA?! Doradcą królewskim?! Nie jestem na to gotowy-myślałem- Jak zwykle wszystko zepsuje. Wataha przeze mnie upadnie. Poza tym nie jestem przyzwyczajony do "dworskiego" życia. Te wszystkie uczty, przyjęcia na których będę musiał uczestniczyć i doradzać alfie. To nie dla mnie." Dotarłem do drewnianych, brązowych drzwi. "Co mi tam, otworze, nic gorszego nie może mnie już spotkać." Myliłem się. Ujrzałem piękną, szarą wilczycę przytulającą się do brązowego basiora. Poczułem nagłą rozpacz. "Czemu moje życie musi być takie okropne". Najszybciej jak umiałem pobiegłem przed siebie. Dotarłem do północnej części zamku, a później wszedłem do lochów. To miejsce wcześniej wydawało mi się przerażające, ale teraz tylko tutaj czułem się bezpiecznie. Tu nikt nie mógł mnie znaleźć. Wszedłem do jednej z cel. Zacząłem gorączkowo myśleć. Nie mogłem tu dłużej zostać. Musiałem się z tond wydostać. Tylko jak? Istniało tylko jedno wyjście z zamku. Los chciał, że przy nim były 2 wieże wartownicze. Na pewno zauważyliby mnie, przez moje biało-czerwone futro. Wtedy wysłaliby mnie do Tyvsy, a tego za wszelką cenę chciałem uniknąć. Czemu akurat w niej musiałem się zakochać? Co z tego, że miała piękne, złote oczy, lśniące, szare futro i emanowała cudowną, niezwykłą energią, od której chciało się śpiewać, tańczyć i Moon wie co jeszcze?! Ale co poradzę... serce nie sługa.-próbowałem się jakoś pocieszać. W końcu z nadmiaru emocji zacząłem płakać. Leżałem tak na twardej, kamiennej podłodze, gdy nagle usłyszałem głos Tyvsy:
-Okami? Czemu płaczesz?
<Proszę,Tyv,dokończ, powodzenia >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz