-Dziwne imię-powiedziała,a ja na nią spojrzałam spode łba.
-Co cię tu sprowadza?-spytałam najspokojniej jak umiałam
-Nic,po prostu przechodziłam-zlustrowałam ją wzrokiem,była brudna i lekko wychudzona.Pewnie od dawna się włóczy.Spojrzałam na jej oczy,od razu wiedziałam,że była ślep.Od zawsze szkoda mi było ślepych wilków,to musi być takie straszne nie móc zobaczyć...niczego.
-Masz gdzie mieszkać?
-A co cię to obchodzi!-widać,że wadera mi nie ufał,jednak spróbowałam jeszcze raz:
-Należysz do jakiejś watahy?-wilczyca zawahała się
-Tak-uśmiechnęłam się triumfując,że udało mi się ją zmusić do odpowiedzi-z czego się cieszysz,co!?Myślisz,że to takie przyjemne nie mieć domy,rodziny!?-z kąt wiedziała,że się uśmiecham?Spojrzałam na swój ogon,leżał bardzo blisko łapy Indilii.
-Nie wiem jak to jest nie mieć domu,ale podejrzewam,że to straszne.Z rodziny została mi tylko siostra.Ciotkę zginęła w mojej obronie,też mam źle,gorzej niż ci się zdaje
-Uwierz mi,mam gorzej-podobało mi się,że postawiła na swoim,wiedziałam,że pomimo ślepoty jest godnym przeciwnikiem i dobrym sojusznikiem,jakby postarać się o jej pomoc.
-To pozwól,że sprawimy,że będzie ci łatwiej.Chciałam byś dołączyć do mojej watahy?
<Indilia?Brak weny :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz