***
Po zakończeniu narady szybkim krokiem wyszedłem z sali. Udało się! Wybrnąłem z tego! Byłem dumny z siebie,a zdarza się to nieczęsto.-"Okami!Stój!Zaczekaj!"-w mojej głowie rozległ się głos alfy. Zaskoczony stanąłem w miejscu. Po chwili dobiegła do mnie Tyvsa.
-Ja przepraszam...Wszystko wyjaśnię obiecuję...-próbowałem załagodzić sytuację.
-Przyjdź do mojej komnaty dzisiaj po mojej naradzie z Watachą Gwiezdnych Wilków.Wszystko sobie wyjaśnimy-powiedziała i odeszła.
W między czasie postanowiłem pozwiedzać zamek.Obejrzałem całą północną część
twierdzy w łącznie z lochami.Gdy tylko tam wszedłem poczułem dreszcze. W końcu nie wiedziałem co zrobi ze mną alfa.Uznałem, że nadszedł odpowiedni czas, więc postanowiłem zacząć szukać komnaty królowej. Podszedłem do stojącego w pobliżu wartownika.
-Dzień dobry-starałem się grać uprzejmego-Czy mógł by pan powiedzieć mi gdzie znajduje się komnata alfy?-zapytałem jak najgrzeczniej umiałem.
-Dzień dobry-wartownik przyjrzał mi się,jednak nie zauważył niczego podejrzanego- Oczywiście,proszę iść prosto,za kaplicą skręcić w prawo,a potem w lewo.
-Dobrze,bardzo dziękuję-ukłoniłem się lekko,po czym poszedłem wskazaną przez strażnika drogą.
***
Zatrzymałem się tuż przed drzwiami.Najchętniej uciekł bym z tego zamku,jednak wolę nie zadzierać z alfą. Po chwili poczułem kogoś spojrzenie na sobie.Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem smukła,szarą,ze złotymi oczami wilczycę. Moją uwagę przykuł przede wszystkim księżyc na jej łopatce. Wadera przez chwilę przyglądała mi się, po czym ruszyła szybkim krokiem w swoją stronę. Od razu wiedziałem, że się zakochałem. Myśląc tylko o niej wkroczyłem do komnaty Tyvsy.- A więc jesteś-przywitał mnie łagodny głos przywódczyni- Usiądź, musimy pogadać. Posłusznie wykonałem jej prośbę.
- Naprawdę mnie zadziwiłeś. Jesteś najsprytniejszym wilkiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Miałeś to w genach, czy gdzieś się tego nauczyłeś.
- Ech... to delikatna kwiestia królowo- próbowałem się wymigać, ale alfa nadal patrzyła na mnie swoimi błękitnymi oczami. W końcu poddałem się.- Przez wiele lat żyłem żebrając, kradnąc i oszukując. Mój spryt zapewnił mi przeżycie. Myślę, że miałem to we krwi, i doskonaliłem w ciągu całego życia.
-Acha, rozumiem- odparła. Przez dłuższą chwilę patrzyła w jeden punkt na ścianie. "Zamyśliła się" pomyślałem i korzystając z okazji rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na środku stał drewniany stół, a z tyłu wielkie łóżko z baldachimem. Ściany za to były ozdobione obrazami polujących i leżących wilków. "Te alfy to mają życie, zawsze są najedzone, mają służbę, doradców. Wszystkie wilki jej słuchają i traktują jej słowa z szacunkiem" pomyślałem.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos przywódczyni:
-Mam dla ciebie pewną propozycję. Obdarzę cię wielkim zaufaniem i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. Ktoś z takimi umiejętnościami nie może się zmarnować. Zostań moim doradcą...
<Tyvsa,proszę dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz