Nie wiele mówi mi alfa... Jedynie wiem, że taki wilk jest kimś ważnym. Czyli natrafiłem na swojego rodzaju przywódcę.
Uśmiechnęła się, ale postanowiłem nieodzajemnić uśmiechu. Po spytaniu skąd jestem i co się stało opowiedziałem o ataku i o tym, że przez kilka lat mieszkałem z ludźmi i o tym, że po prostu musiałem odejść. Postanowiłem nie otwierać się w zupełności przed obcym wilkiem. Potrzebowałem pomocy a kłamanie na nic się teraz zda.
-Lepiej trzymaj swoją watahę na smyczy -powiedziałem wycierając krew z kącika ust.
<Tyvsa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz