Wszedłem do komnaty Alfy i powiedziałem:
-Nauczysz mnie jeszcze czegoś?
Popatrzyła na mnie zaskoczona.
<Ciąg dalszy: http://watahawk.blogspot.com/2014/12/od-tyvsy-cd-okamiego.html >
***
-Proszę was o udanie się do swoich komnat, tych które zostały wam przydzielone w zeszłym tygodniu. Zobaczymy się na następnej naradzie, którą zwołam po uprzątnięciu sali.Wyszedłem z sali. Poczekałem aż wszyscy pójdą do swoich komnat i pobiegłem w stronę wyjścia.
Nie miałem zamiaru walczyć. Ukryłem się za rogiem, by strażnicy przy drzwiach mnie nie zobaczyli. Wyczarowałem węża z wody, który podpłynął bezszelestnie do strażników. Rozdzielił się na cztery mniejsze części.
Podniosłem oba na wysokość nozdrzy strażników.
-Co do lich... - nie dokończył pierwszy strażnik bo woda płynęła mu do nosa. Zamroziłem ją a wilk zwiotczał i padł na ziemię.
Drugi strażnik rozejrzał się przerażony.
-W-wyjdź z ukrycia ! - wykrzyknął. Kolejne węże wpłynęły przez nozdrza jednak zdążył krzyknąć. -POMOCY...
Upadł na ziemię. Usłyszałem szybkie kroki. Przykryłem ciała grubą warstwą lodu i wybiegłem. Usłyszałem za sobą krzyki. Strażnicy mnie dojrzeli.
Wstrzeliłem w ich stronę lodowe pociski, które rozpłynęły się i zamroziły całe ciała. Pobiegłem szybko przed siebie. Coraz więcej strażników zbierało się pod bramą, jednak w mroku nocy mnie nie dojrzeli.
Biegłem ile sił w łapach. Skręcałem gdzie popadnie, uciekając przed strażnikami. W końcu dotarłem na plażę.
-O cholera. - powiedziałem.
Odgłos łap był coraz głośniejszy. Odwróciłem się. Nikt, kto mnie rozpozna nie może pozostać żywy.
-Myśl deklu, myśl - mówiłem do siebie poddenerwowany. -A pieprzyć to.
Zamknąłem oczy i skupiłem się na wodzie. Po chwili, ponad taflę morza podniosła się kula pusta w środku. Podleciała do mnie i otworzyła się. Wszedłem do środka przymrażając środek.
Woda opadła do morza, a ja w lodowej kuli wpadłem do wody. Zacząłem opadać. Skupiłem się. Mogło się wydawać, jakbym miał ogromną piątą łapę, która pchałaby mnie przez wodę. Jednak używanie magii, w takim dużym stopniu i przez tak długi czas było męczące. Nie wiedziałem gdzie jestem i nie miałem siły. Nie wiedziałem jak daleko jeszcze jest cel mojej podróży.
Upadłem wykończony.
Okazujesz swą słabość Pat.
Zamknąłem oczy.
Ktoś cię znajdzie i zobaczy jaki byłeś słaby.
Położyłem się najwygodniej jak potrafiłem. To dobre miejsce by umrzeć.
Rusz się debilu.
W mojej głowie trwała walka. Nie wiedziałem co zrobić. Lód zaczął pękać. Słyszałem coraz więcej trzasków. Pokrywa zaraz pęknie.
Nie miałem już motywacji by brnąć dalej. Kula pękła. Ogromna fala wody zalała moje ciało. Otworzyłem szeroko oczy. Woda wpłynęła do moich płuc.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz