piątek, 19 grudnia 2014

Od Tyvsy- c.d Seanit

-A miałam nadzieje...-spojrzałam na nią smutno, a ona aby dodać mi siły uśmiechnęła się
-Nie przejmuj się, będzie dobrze- powiedziała
-Wiesz, że będę musiała zrobić z jednym to co z tobą. Nie mogę wychować obydwu
-Czemu?
-Dla bezpieczeństwa, tak samo jak Megan, posłała ciebie, żeby księżyc nie zgasł- czemu dwójka ja się pytam!? Jedno to było by tylko słońce, a tak...słońce i księżyc! Obydwa u mnie. Czemu nie mogło to być jedno szczenię...albo najlepiej zero. Czy ja o dużo proszę? Nie! A dostaję, równo tyle ile jest źle.Czy nie może być w końcu dobrze? Po pysku pociekła mi łza.
-Nie płać, Tyv. Jakoś się ułoży- mówiła kojącym głosem
-Ale jak?- spytałam się jej, a ona tylko wdrapała się na łóżko i wtuliła we mnie.
-Dasz radę,jesteś silna i zobaczysz to dziecko nie będzie ci miało tego za złe. Będzie mądre jak ty
-Obyś miała rację- powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Siedziałyśmy tak chwilę, aż nagle usłyszałyśmy pukanie, przez drzwi wychylił się Maki.
-Mogę wejść?-spytał zza progu. Gdy zobaczył mój zapłakany pysk skrzywił się i podszedł do mnie. Wtulił się we mnie, z wolnej strony i powoli zaczął głaskać. Odwróciłam się w jego stronę, jego oczy były nieobecne. Rozmawiał z kimś w myślach. Spojrzałam na siostrę, dzięki czemu przekonałam się że z nią. Pewnie zdawała mu relacje z badania.
-Pomogę ci, nie zostawię cię z tym, Tyfuś, nie martw się- szepnął mi do ucha
-Wiem-odpowiedziałam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz