Uśmiechnęła się do Tyvsy. Potem ona poszła a ja zostałam na polanie. Po kilku minutach zjawił się Bóg Śmierci.
-Więc masz na imię Maki-zaczęłam.
Myślałam, że będzie zły on jednak nie był.
-Tak-przyznał.
Resztę dnia spędziła na rozmowie z nim. Potem ganiała się z Makim po polanie. W pewnej chwili przewróciłam się a on na mnie. Ktoś wyszedł zza krzaków. Oboje zwróciliśmy się w tamtą stronę. Okazało się, ze to Tyv.
<Tyvsa? Brak weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz