-Dlaczego to zrobiłaś?!-spojrzałam na nią zawiedziona,miałam nadzieję,że nie jest tak,na jaką wskazują jej moce
-Bo chciałam się zemścić-podeszłam do Maki'ego,leżał na podłodze poturbowany.Miał oczy otwarte i patrzyła na mnie.
-Nic ci nie jest?-spytałam się go,a on uśmiechnął się
-Chyba jednak mnie lubisz,nie martwiła byś się-spróbował się podnieść jednak się zachwiał i znowu upadł na podłogę.
-Wiesz,jak jesteś spokrewniony z tymi dobrymi bogami to martwisz się o każdego-pokiwał głową przecząco
-Księżniczko,jesteś w błędzie i to ogromnym,ty nie potrafisz taka być,nie okłamuj się-miał rację,nie raz chciałam kogoś zabić,czy po prostu skrzywdzić.Nie potrafiłam być jak Seuś,bezbronna,niewinna.Nie pasowałam do słońca...Odwróciłam się w stronę Indilii.
-In,za to,że nie potrafisz panować nad swoimi nowymi mocami,jestem zmuszona ci je odebrać,albo...-przerwałam
-Albo co?-spytała się
-Albo będę zmuszona cię wygnać-powiedziałam to z ciężkim sercem,poczułam,że Maki stanął za mną,chwiał się lekko.Wokół zapadła cisza,chwilę bałam się,że brat Sanariona dojdzie do wniosku,że nie zgadza się na to,abym popsuła jego robotę.Jednak on milczał...wiedział,że mnie nie powstrzyma...
<Indila?Wiem,jestem zła>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz