Otworzyłam powoli oczy. Nagle poczułam, że coś kuje mnie w brzuchu. Ból był tak przeraźliwy iż pożałowałam, że się obudziłam. Ale jestem uparta więc usiadłam.
-Co..? Co ty robisz?!-krzyknął biały basior.
-Wstaje a nie widać?-warknęłam.
Po chwili byłam już za drzwiami. Tyv kłóciła się o czymś z Makim. Byli tak zajęci sobą, że mnie nie zauważyli. Stałam tak przez chwilę i się patrzyłam. W końcu miałam już dosyć.
-Możecie łaskawie przestać-powiedziałam cicho.
Jednak wilki od razu zamilkły. Mój głos działał tak od zawsze. Kiedy ja mówiłam wszyscy nagle milki. Bardzo to było pomocne.
-To przez niego tak Cie bolało-powiedziałam oskarżycielsko Tyvsa.
Spojrzałam na basiora złowrogim spojrzeniem. Ten aż się cofnął. nie wiem czy wiedział ci się teraz stanie ale czas aby zaczął się mnie bać.
-Przez ciebie-uśmiechnęłam się jadowicie.
W korytarzu zrobiło się całkowicie ciemno. Moje oczy świeciły się teraz jak słońce. Popatrzyłam na Mkiego a ten ugiął kolana i uklęknął. Jęknął. nadal patrzyłam mu w oczy.
-Przestań-wyjęczał.
-Trzeba było nie dawać mi tej mocy-stwierdziłam cicho.-Teraz jestem silna. Znacznie silniejsza niż Ci się wydawało-szepnęłam.
Jęknął po raz kolejny. Na jego ciele zaczęły się pojawiać rany. Tyv chciała coś zrobić ale oddzieliłam ją magiczną barierą. Wilczyca krzyczała i szarpała się ale to nic nie dało. Maki wyszeptał coś ale nie słyszałam albo nie chciałam słyszeć. Doskonale wiem co on teraz czuje-pomyślałam.-sama to kiedyś czułam. Kiedy unałąm, że już mi zapłacił po prostu odwróciłam wzrok. W komnacie zrobiło się jasno, Maki upadł, Tyv do mnie podbiegła a ja nadal czułam ból ale bardzo dobrze go ignorowałam.
<Tyvsa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz