sobota, 16 sierpnia 2014

Od Tyvsy-"Różni, a jednak tacy sami..."

Sanarion, zaciągnął mnie do lasu nie opodal zamku, mówił, że chce mi pokazać jakieś piękne miejsce.Teraz gdy stałam przed jeziorkiem, które jego zdaniem było cudowne, zastanawiało mnie to czy przypadkiem jego ładne nie jest inne niż moje. Skłoniłam San, aby sie polozyl, zrobil to niechętnie. Czemu jestesmy tacy inni, a jednak czasem tacy podobni?! Wilk leżał bez ruchu, patrząc sie z utensknieniem na niebo. Wiedziałam, co sprawiło, że patrzył w tamtą strone.Lekki zarys słońca. Jedyne co ostatnio go interesuje.Spojrzalam na jedno z drzew blisko nas, siedział na nim kruk, dziwnie znajomym. Patrzył sie na nas nad naturalnie czerwonymi slepiami. Zdawały sie byc jedyna rzeczą w ktora mogła bym patrzeć cały czas.Gdyby należały do jakiegoś basiora, na pewno próbowała bym mu je ukraść i włożyć na miejsce pustych, zielonych oczu Sanariona. Patrzyłam sie tak na kruka, a on na mnie. Obydwoje podziwialismy siebie nawzajem. Nagle nad ptaszyskiem uniósł się zarys Makiego, wtedy wiedziałam dlaczego ptak zdawał mi się taki znajomy.
-"Widzę, że takiego mnie lubisz"-usłyszałam w głowie,jego głos
-"Nigdy cię nie będę lubić więc...nie"-odpowiedziałam z lekkim wachaniem
-"Tyvso, mnie nie oszukasz"
-"Oszukam każdego"
-"Nie mnie, nie wilka, który zna przyszłość"-położyłam pysk na łapie Sana i zamknęła oczy.Gdy poczułam jego gęste futro pod swoja szyją, przestałam czuć różnice między nami...tęskniłam za jego bliskością, za ciepłem, które od niego bije.
-Zostaniesz moja partnerka?-jego głos lekko drżał, jednak było w nim tyle uczucia, że nawet nie musiałam podnosić łba, żeby wiedzieć, jaki ma wyraz twarzy.
-Tak-podnioslam się i pocałowałam go w pysk.Spojrzał na mnie z radością, a potem znów złożyłam się na jego łapie. Zamknęła oczy i mocno się w niego wtuliłam. Bałam sie, że zniknie. Po okolicy rozniosło się doniosłe krakanie i wtedy przypomniałam sobie o Makim.O dziwo tym razem ucieszyła mnie jego bliskość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz