-"On czeka,pomyśl,łatwiej to powiedzieć mi czy jemu?"-spojrzałam w jego czerwone ślepia,bez wahania powiedziała bym,że go kocham...bo go nie kochałam.
-Kocham cię,Sanie-Maki się uśmiechnął,a ja udając,że jest Sanarionem,wtuliłam się w jego czarne futro.
-"Grzeczna dziewczynka,świetna z ciebie aktorka"
-"Po co ci to było?"
-"Żeby mieć pewność,że nie pozwolisz mu o niczym wiedzieć,mała"
-"Czemu,chcesz,żeby on o niczym nie wiedział"
-"Bo...mi przeszkodzi"-kłamał
-Tyv,idź spać,proszę-powiedział do mnie Sanarion,podniosłam łeb i spojrzałam na niego,nie był już Makim,był sobą.Moim Sanem.
-Dobranoc-wydusiłam z siebie,na jego słowa
-Kolorowych snów,wnuczko słońca-chwilę jeszcze myślałam,o bracie Sana,ale w końcu,moje myśli,stawały się coraz bardziej ospałe,powoli zapominałam o wszystkim co mnie dręczyło...Zasnęłam
~*~*~
Obudziłam się wczesnym rankiem,Sanariona już nie było w łóżku.Rozejrzałam się po komnacie w poszukiwaniu,białego basiora.odnalazłam go przy oknie.Wstałam i podeszłam do niego.Po wczorajszych zdarzeniach nie było śladu,czułam się normalnie i nie chwiałam się ani trochę.
-Cześć-przywitałam się z nim,gdy byłam obok
-Hej-basior odwrócił się w moją stronę przysunęłam się do niego i cmoknęłam w pysk.Basior się uśmiechnął.
-Ej,bo się jeszcze przyzwyczaję
-No i,dobrze-zaburczało mi w brzuchu-chodźmy coś zjeść
-Dobra-wyszliśmy z pokoju,szliśmy chwilę,gdy znaleźliśmy się przy pokoju Seanit,przystanęłam,a San zrobił to samo.
-Spytam się jej,czy zje z nami-zapukałam do drzwi siostry,po paru sekundach je otworzyłam.Zobaczyłam Seanit,miała wystraszoną minę
-Co się stało?
-Nic,nic...-spróbowałam wejść,jednak siostra mi na to nie pozwoliła
-Sea?
<Seuś???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz