Maki wziął Deme za kark i niósł ją całą drogę na dziedziniec. Mała patrzyła na mnie, jednak nie próbowała uciekać. Miałem ochotę, wyrwać mu Demetire i uciec z nią najdalej jak się tylko da. Jednak nie zrobiłem tego. Popatrzyłem na Makiego. To spojrzenie nie zawierało żadnego przekazu, ale basior chyba wziął to za złość i pogardę.
- I co się tak gapisz?-zapytał. Zachowywał się jakby był Alfą. A nie był. Tyvsa była Alfą i tylko ona tak naprawdę mogła się nade mną wywyższać i mi rozkazywać.
- Od tego mam oczy.- Strasznie słaba riposta, wiem. Ale nic lepszego nie mogłem wymyślić. Maki skrzywił się pogardliwie. Doskonale wiedział, że stać mnie na więcej.
- Jak pójdziemy na ćwiczenia i oddam małą na trening, to powalczysz ze mną.-powiedział.
- Czyżbym słyszał rozkaz? O, a gdzie jest Alfa, która daje mi te zadania. Jakoś jej nie widzę.
Maki warknął. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest jednak samcem Alfa.
- Jestem partnerem Alfy. To i tak wyższy urząd niż twój.
- Ja jednak nie muszę słuchać się ciebie. Podlegam jedynie Tyvsie, Demetire i Nico.
- Tyvsy i Nico nie ma. A Demetire jest jeszcze za młoda na dawanie rozkazów. Nawet jeszcze nie umie mówić.
- Tak, ale...-Przerwał mi okrzyk Eleny. Mimo, że byłem na nią wściekły, to moje serce i tak szybciej zabiło.
- Alex!
Uśmiechnąłem się szyderczo do Makiego i z sarkastycznym ukłonem podeszłem do Eleny.
- Co się dzieje z Makim?-spytała.
- Facetowi po prostu nie podoba się, że się stawiam.
Spojrzała na mnie zaniepokojona.
- Lepiej mu nie podskakuj. Jeżeli rzucicie się sobie do gardeł, to twój los będzie przesądzony. I mój też.
- Niby czemu?
- Maki może pójść do Tyv i jej naskarżyć. Ona prędzej uwierzy jemu niż tobie. A ja miałam cię pilnować.
- Nie przesadzaj. Tyvsa cię lubi.
Zrobiła smutną minę.
- Chyba już nie.
- Jak to?-zapytałem szczerze zaskoczony. Przystąpiła z łapy na łapę.
-Jajejniepowiedziałamżekontaktowałamsięzbogiemionasięwkurzyła.-Słowa wyskakiwały jej z ust, jak z karabinu maszynowego.
- Że co proszę?
Opowiedziała mi całą historię. Wreszcie się połapałem.
- Aha. To może ja już lepiej pójdę powalczyć z Makim.
Podeszłem do niego z o połowę mniejszą pewnością siebie.
<Maki>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz