Wszystkie wilki zebrały się na łące i zaczęli gadać o Bogach. Jak wygrać wojnę z Marsem. Przewagi liczebnej na pewno nie mieliśmy, w watasze nie było zbyt dużo wilków, a niektóre po prostu się do tego nie nadawały. Przez całą rozmowę na te tematy, w ogóle się nie odzywałem, bo po co. I tak raczej do niczego się nie przydam... Nie oszukujmy się, jestem żywym trupem. Po cichutku wymsknąłem się z grupki. Fiu. Nikt tego nie zauważył. Poszedłem na jakąś polanę. Nie wiedziałem co robić. Nagle wyczułem krew. Och, jak ja kocham ten zapach! Uśmiechnąłem się złowieszczo. Ruszyłem za zapachem. Po drodze taranowałem wszystko co widziałem na swojej drodze. Ktoś biegł za mną i coś krzyczał, ale nie zwracałem na to uwagi. W tym momencie najważniejsza była dla mnie krew. Biegłem i zobaczyłem urwisko, a po drugiej stronie widziałem martwą sarnę. To z niej ciekła krew.
Nie zawahałem się skoczyć. Skoczyłem na drugą stronę.
-Killer?!-usłyszałem za sobą.
<Tyvsa, Elen, Zero, Lysteria lub Alex?>
Ja chcę ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńZa późno Lysteria, już napisała i proszę cię podpisuj się pod komentarzem imieniem swojego wilka
Usuń~Alfa, Tyvsa