Wadera jednak milczała. Ech... Nigdy nie zrozumiem wader.
-Dobra, jak nie chcesz mówić to nie.-powiedziałem po dłuższym milczeniu.
Całą drogę szliśmy w milczeniu. Nie lubię takiej ciszy, no ale co zrobisz. Po kilku minutach byliśmy na łące.
-Killer!-krzyknął na mnie Maki-Czemu poszedłeś do jasnej...!
-I tak nic nie mówię.-oznajmiłem ze spokojem i usiadłem obok jakiegoś czarno-czerwonego basiora. Jaki on buntowniczy...
-To mógłbyś mówić.-Maki spojrzał na mnie ze złością. Prychnąłem.
Znowu zaczęła się rozmowa, a ja nadal nic nie ogarniałem.
-Ja tam nic nie ogarniam.-zwróciłem się do basiora obok, a ten na mnie spojrzał. Mysśałem, że to zignoruje.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz