sobota, 24 stycznia 2015

Od Lysterii- c.d Zero

-Chcesz nauczyć się strzelać? -spytałam Zero. Czułam ,że muszę się do niego zbliżyć. Po tym co powiedziała Elena myślałam ,że zapadnę się pod ziemię. Zero stanął pod wpływem jej słów. Znali się długo ,więc kto wie co on do niej czuje.
- Przecież nie mam palców. - odparł.
- To zamień się w człowieka. - odpowiedziałam mu.
- Niby jak? - spytał zdziwiony. Złapałam ręką jego łapę.
- Masz moce. Pomyśl o byciu człowiekiem. Wyobraź sobie dwie nogi i ręce. - zamknęłam oczy. Poczułam jak w miejscach pazurów pojawiły się palce.  Nie trzymałam już łapy ,tylko miękką dłoń. Spojrzałam na basiora. Był teraz wysokim szatynem.
- I co? - spytałam. Pokiwał głową.
- To ucz mnie łucznictwa Artemido- powiedział z uśmiechem. Wzięłam łuk i kredę.  Na drzewie naszkicowałam tarczę. Zero patrzył z podziwem jak strzelałam strzałami w samo centrum okręgu.
- Pokaż mi wreszcie - odparł zniecierpliwiony. Wręczyłam mu łuk. Stanęłam obok niego i położyłam swoje dłonie na jego umiejscowionych na broni. Pokazałam mu jak naciągnąć cięciwę. Z każdym strzałem szło mu coraz lepiej. W końcu znudziło mu się to. Odłożył łuki ,i spojrzał mi w oczy. Myślałam ,że serce wyrwie mi się z klatki piersiowej.
- Chodź uściskam Cię - powiedział jak do młodszej siostry.  Przytuliłam go. W tym momencie podeszła do nas Elena i spytała mnie.
- Wiesz gdzie jest Zero?
- Tutaj- Powiedział nie wypuszczając mnie z uścisku. Wadera spojrzała na mnie pogardliwie.
- To nie było nic ważnego- wycedziła przez zęby i odbiegła.
-Chciałbyś pojeździć na koniu?- spytałam kiedy ,, brat" wypuścił mnie z uścisku.
- Do nich nie da się zbliżyć , co dopiero na jednego wsiąść. - odparł. Spojrzałam na niego, złapałam go za rękę i  pociągnęłam za sobą. Zawołałam jednego z koni. Wskoczyłam na niego zręcznie i pomogłam basiorowi wsiąść.
- Racja nie da się do nich zbliżyć- powiedziałam z uśmiechem. - jeżeli nie chcesz zlecieć to złap się mnie -powiedziałam do niego .
Rumak zatrzymał się na plaży na terenach oka nut. Zero zaskoczył i ściągnął mnie z grzbietu ogiera.
- To co robimy? Przejażdżkę mamy zaliczoną.
- No co ty? - powiedziałam ,po czym zagwizdałam. Z wody wyłonił się piękny tęczowy hipokamp. Mój przyjaciel odsunął się odruchowo do tyłu. Jednak szybko podbiegł do mitologicznego stworzenia. Stanęłam obok niego.
- Jest piękny- powiedział głaszcząc zwierzę. - wsiadamy- dodał. Wskoczył ,a ja za nim. To zadziwiające jak dużo rzeczy mogą robić ludzie. Hipokamp ruszył.
- Gdzie jedziemy? - spytał próbując przekrzyczeć wiatr wiejący ze zniewalającą prędkością. Mojej odpowiedzi nie usłyszał. Włożyłam rękę do wody ,a z rozbryzgujących się kropel powstała tęcza ,jednak w jej miejsce pojawił się tam obraz mojej matki. Wyjęłam dłoń z wody. Zero rozglądał się na boki uśmiechając się.  Po kilku minutach morskie stworzenie zatrzymało się ,dając tym samym znak ,że jesteśmy na miejscu. Wysiedliśmy na plaży.
- Czemu masz fioletowe włosy?
- Właściwie to sama nie wiem.
Odpowiedziałam z uśmiechem. Doszliśmy do wniosku ,że czas się zbierać. Gdy wstałam objęłam Zero za szyję ,a on złapał mnie w talii. Miałam ochotę go pocałować ,ale wyszłabym na desperatkę,  tak przynajmniej myślałam. Pochwycił moje spojrzenie. Bałam się ruszyć bo nie wiedziałam co on o mnie myśli. Gdybym tylko umiała czytać aury, albo myśli. Dobijała mnie niezręczna cisza jaka nastała.

<Zero?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz