-Mamy powalczyć?-uśmiechnąłem się złowieszczo, odsłaniając moje wszystkie ostre jak żyletki, zęby-Będziemy królikami doświadczalnymi?
-Mniej więcej.-odparła Tyvsa.
-Szykuj się, siostrzyczko.-zwróciłem się do Lysterii, na moim pysku nadal widniał uśmiech.
Zamknąłem oczy i pomyślałem o czymś co mogło mnie wnerwić. Udało się. Zacząłem płonąć ogniem. Moja sierść przybrała mocny czerń, a oczy krwisty kolor. Znowu się uśmiechnąłem.
-Zero?!-krzyknęła Tyvsa.
-Spokojnie, nauczyłem się panować nad sobą. No nie jest jeszcze rewelacyjnie, ale jest dobrze.-spojrzałem na Tyvse.
-Jesteś pewny?-spytała podejrzliwie. Mówiła to samo co Elena.
-Tak.-zmrużyłem oczy.
~~Czy ja wyglądam na szczeniaka? No chyba nie...
-Dobra zaczynamy czy nie?-spojrzała się na mnie Lysteria.
-Oczywiście.-uśmiechnąłem się i skoczyłem w jej stronę.
Wadera zrobiła unik. Zaczęliśmy chodzić w kółko. Warczeliśmy na siebie i patrzeliśmy w oczy. W końcu wadera zrobiła ruch. Z jej łapy wydobyła się woda, która leciała w moją stronę. Instynktownie podniosłem łapę, a z niej wydobył się ogień. Ze zdziwieniem patrzyłem jak ogień wydobywa się z mojej łapy i z tyka się z wodą Lysyerii. Nie wiedziałem, że tak mogę. Przez chwilę woda i ogień były nierozłączne i były ze sobą złączone. Wymagało to dużo siły, aby mój ogień nie cofał się w moją stronę. Ten sam problem miała Lysteria ze swoją wodą. Nagle ogień i woda zniknęły, a mnie i Lysterię wyrzuciło do tyłu. Upadliśmy na podłogę.
<Lysteria? Tyvsa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz