-Wiem, że nie jest "ok"- wadera spojrzała na mnie spod łba, a ja uśmiechnęła się złośliwie. Znów ta "zła ja", przejmowała nad mną kontrolę. Ciekawe kiedy nauczę się nad tym panować- i do jasnej cholery zapamiętajcie wszyscy, będę badać wasze myśli kiedy mi się będzie podobać. Nie ufam wam, każdy z was jest podejrzany, a ja chcę po prostu bezpieczeństwa swojej watahy. Uszanujcie to, a będziecie mogli sobie szczęśliwie tu żyć, nic więcej nie znacząc- wilki patrzyły w moje oczy, osłupione. Widać było, że się boją. Tylko czego? Mnie, nie zrobiłam nic, aż tak przerażającego, nie zabiłam nikogo, ani nie pobiłam. Nagle usłyszałam za sobą szelest. Odwróciłam się w tamtą stronę. Zobaczyłam Sanariona, Alex'a i Maki'ego. Dopiero teraz dotarło do mnie, że Elena, nie przyprowadziła mojego partnera. Spojrzałam na nią z wyrzutem, a ona spanikowana skuliła się.
~Tyv, oczy~ czyli to o to chodzi, to moja moc tak ich przeraża~ nie patrz na nich~ odwróciłam się do Maki'ego, który przestrzegł mnie, przed tym co się dzieje i wtuliłam się w jego futro.
-Cicho, wszystko będzie dobrze- starał się mnie uspokoić. Zza, niego usłyszałam cichy pomruk niezadowolenia. Sanarion, najwidoczniej nadal był o mnie zazdrosny.
-Po co mnie tu zawołaliście, chyba nie po to, abym patrzył jak się migdalicie- odsunęłam się od Maki'ego i spojrzałam w oczy, Sana. Basior zaczął się krzywić. To jest całkiem przydatne.
-Tyv, spokój- spuściłam wzrok
-Sanie, proszę opatrz Lysterie- powiedziałam do swojego byłego narzeczonego, cały czas mając opuszczony wzrok, aby nie robić mu krzywdy.
-Która to?
-Ta z niebieskimi tatuażami- czułam, że powoli się uspokajam.
<Lysteria, Elena, Zero, Alex?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz