Czarne plamy się rozstąpiły, a ja ujrzałem niebo, rozświetlone czerwonym światłem słońca. Zmrużyłem oczy. Rozejrzałem się, a mój wzrok padł na siedzącą przede mną białą waderę. Wezbrała się we mnie fala złości.
-Ty... - nie mogłem znaleźć słów. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nagle ujrzałem małą Anabelle ocierającą się o Elise. - I ty ? I ty przeciwko mnie ?
Popatrzyła na mnie z wyrzutem.
-Przyszłaś mnie pojmać dla swojego Marsa ? - warknąłem.
Teoretycznie mógłbym walczyć, jednak nie miałem sił, by cokolwiek robić.
-Nie... Pat... To nie jest tak jak...
-Już ci mówiłem że jest tak jak myślę - przerwałem jej. - Zdradziłaś nas wszystkich.
-Nie, Pat, nie zdradziłam was, zdradziłam Marsa.
-I myślisz że ci w to wszystko uwierzę ? Po tym jak mnie do niego przyprowadziłaś ?
Spuściła wzrok.
-Pat... Ja... No bo wiesz, mnie... Mnie nie obchodziło życie jednej osoby...
Jednej osoby.
No tak. Jestem po prostu jedną osobą.
Spojrzała na mnie.
-Ale... Ale ty nie jesteś jedną osobą... Ty... - chyba nie przechodziło jej to przez gardło. - Ty jesteś kimś wyjątkowym.
Złość we mnie trochę przygasła, jednak chwilę potem wybuchła ponownie z pełną mocą.
-I co, myślisz teraz, że uda ci się zaciągnąć mnie gdzieś, zdobyć moje zaufanie i przyprowadzić mnie do Marsa, by on ze mną skończył ? Nigdy. - powiedziałem i dźwignąłem się na nogi. Spojrzałem na Anabelle - Jak chcesz to z nią zostań, ja... - no właśnie, co ja teraz zrobię. Prawda nadal czuję to samo do Elise, jednak jestem na nią okropnie zły.
Ale czemu miałaby kłamać ? Może by tak po prostu uwierzyć jej i robić to wszystko tak jak chce, byle by mieć ją przy boku ?
-Elise ty też jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. - powiedziałem a ona podniosła łeb. Chciałem się odwrócić, jednak rana w boku tak mnie rozbolała, że upadłem.
-Pat ? - zapytała. Spojrzała na mnie i stwierdziła - Musisz zmienić się w człowieka.
Po czym sama to zrobiła.
Ostatkiem sił zmieniłem się i położyłem na plecach.
-Chodź Anabelle, pomożesz mi. - powiedziała.
Podeszła do mnie z drugiej strony i przytknęła swój kamień do mojego brzucha. Ból momentalnie zelżał.
Elise położyła obie ręce na mojej ranie, co na początku zapiekło, jednak potem poczułem jak rana zaczęła się goić.
-Mars zaraz tu będzie, musisz się ukryć. Idą na zamek. Dowiedziałam się o podstępie który Mars chce zastosować. Będę musiała się wybrać do Tyvsy, by ją o tym ostrzec. Musisz tutaj przeczekać, Mars może wrócić, do tego Neptune będzie tutaj czekać aż armia załatwi brudną robotę. Jak zapewne wiesz kocha rządzić i z chęcią przyjmie dodatkowy kawałek ziemi do rządzenia. - Powiedziała.
Popatrzyłem na nią. Tak dobrze zna plany Marsa i tak dobrze zna jego samego, może wie też to...
-Elise... Czy ty wiesz może... Kto jest moją matką ? - zapytałem ją.
Zmarszczyła czoło.
-Wiem że Mars miał romans z Neptune i że mają razem dziecko, czy to Neptune ? - zapytałem.
-Nie... Ich dzieckiem jest Lysteria. On ma też dziecko z Uranus... Jego żoną... Więcej dzieci nie ma.
Moja matka to Uranus, uległa, strachliwa bogini.
-Tylko nikomu nie mów, nie mam zamiaru się do niej przyznawać.
-Dlaczego ? To bardzo potężna bogini. Wiesz że kiedyś rozgromiła całą armię w pojedynkę ?
-Naprawdę ?
-Tak, samą magią wody, zmiotła ich z powierzchni ziemi. Wszyscy byli magami. Jest naprawdę potężna, zapewne po niej masz magię wody.
-Już ? zapytałem kiedy miałem już dość leżenia na ziemi bezczynnie.
-Cierpliwości, jeszcze trochę, nie chce się zagoić.
Cierpliwości.
Mars właśnie atakuje watahę a ja leżę bezczynnie.
-Dobra, już. - powiedziała Elise po dziesięciu minutach, ocierając pot z czoła. Spojrzała na wulkan.
-Wojska zaraz tutaj będą, chodź za mną.
Anabelle wskoczyła na moje ramię a ja pobiegłem za Elise.
Weszlismy do jakini Sha, a ten od razu nas zauważył. Elise powiedziała coś do niego, coś czego nie zrozumiałem, a potem, wódz przeszedł na koniec owej jaskini uderzył w ścianę, ta odsunęła się i tam ukazał się sekretny pokój. Wszedłem tam razem z Anabelle i spojrzałem na Elise.
-Żegnaj Pat. - powiedziała.
-Co ? Ale, czekaj ! - Jednak drzwi już się zamykały - To ty nie idziesz ? Elise ! Czemu tutaj nie zostaniesz...
Drzwi domknęły się a ja zostałem sam.
-Pa, Elise... - Powiedziałem do drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz