wtorek, 27 stycznia 2015

Od Lysterii- c.d Eleny

No tak Elena zrobi wszystko by mnie o czernić. Chwila... no chyba wiem co trzeba zrobić. Otworzyłam drzwi i zkontaktowałam się z końmi. Będą za 10 min. Pobiegłam do pokoju Tyvsy. Wbiegłam z hukiem. Tyvsa spojrzała na mnie.
- Muszę iść - powiedziałam.
- Już dość zrobiłaś na dzisiaj. - powiedziała z pogardą
-Nie mogę umrzeć. No prawie. . .
- Co za idiotyzmy opowiadasz!?
- Nie wierzysz to sobie czytaj moją pamięć. Mam gdzieś co sobie pomyślisz. - rzuciłam. Tyvsa niechętnie spojrzała w moje oczy.
- Czekaj Neptune obiecała na Styks i Hades...- przytaknęłam z uśmiechając się nieznacznie.
- Jeżeli Cię nie ochroni to rozsypie się w proch i zginie wraz ze swoją armią. - Dokończyła podekscytowana. Ja jednak nie podzielałam jej zdania ,bo znowu poczułam ból.
- Przepraszam... -powiedziała Tyvsa - jeszcze nie raz się zako... - nie dokończyła ,przecież znała prawdę. Już się z tym pogodziłam ,teraz trzeba żyć bólem ,śmiercią ,wojną i cierpieniem. Nie ma dla mnie pocieszenia ,nikogo kto by mnie pocieszył. Piętno Neptune.
- Lysteria idź , ale spytam Cię o jedno. Czy wiesz po co Neptune Cię urodziła? - spytała Tyvsa.
- Nie? O co chodzi? - odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą.
- Jesteś jej następczynią. Gdy ona umrze zajmiesz jej miejsce.
- Dobra ja lecę. Wrócę jak zetnę parę głów.
- Chcesz , żeby Zero z tobą poszedł?
- Nie Neptune chciała go zabić ,a to nie będzie bezpieczne. - rzuciłam biegnąc przed siebie.
Przed wejściem stał koń. Biały dostojny Rumak. Zmieniłam się w człowieka i złapałam za łuk pozostawiony na moim ciele. Wskoczyłam na niego zręcznie.
- Czas na rzeź- powiedziałam po czym koń ruszył na przód cwałem. Miotałam strzałami we wszystkie strony. Kilka pierwszych rzędów polegało. Wbiegłam w wojsko. Niestety byłam zbyt pewna siebie ,i okazało się ,że ciosy ,które nie przyniosą mi śmierci mogą być spokojnie zadawane. Dzięki bogu zbroja była wytrzymała wiec nie wszystko docierało do mojego ciała. Nagle usłyszałam głos Zero. Obejrzałam się przez co straciłam koncentracje i gdyby nie zaostrzony łuk mój koń by zginął. Co nie zmieniło faktu ,że zostałam trafiona w nogę.
- Co ty robisz!
- Przyłączam się tak jak Tyvsa mi kazała. - dzięki bardzo mi się to przyda.
- Mam drugi łuk zmieniaj się w człowieka i strzelaj ,powiedziałam rozrywając szyk bojowy strzałą wybuchającą. Co sprawiło ,że mój koń upadł i ledwo udało nam się wstać.
- Nie to jest okropne! - krzyknął Zero. No cóż ,ja wiem jak go wkurzyć. Nie pozostało mu nic innego jak furia.
- Wiesz ,że Elena uciekła do Alexa? Mieliśmy Ci powiedzieć ,że nie żyje ,abyś ich nie szukał. Bała się ,że go zabijesz. - Zero był widocznie wkurzony ,ale to nie było wystarczająco. Kontynuowałam. Traciłam koncentracje. Chyba się wykrwawie. . .
- Jakie z nich są gołąbeczki. Tak zakochanej Eleny jeszcze nie widziałam. Powiem mu , że to były bzdury ,ale teraz musiał zmienić się w bestię. Udało się! Mordował bez problemu. Zeskoczylam z konia i rzuciłam się w wir walki. Cięłam sztyletem ,nsbijałam wrogów na łuk i strzelałam nim. Zostałam trafiona w nogę co utrudniało mi ruch. Wskoczyłam na konia i chciałam rozprzestrzenić mgłę i uciec bezpiecznie z Zero ,jednak w tej chwili drasnęła mnie kolejna strzała. No jasne jak powoli się wykrwawie od wielu strzał nikt nie złamie umowy. Strzały przebijaly moje ciało.Ktoś zabił konia więc upadłam. Krew się lała. Mocno przeżyłam jego śmierć ,ale nie było na to czasu.
- Zero uciekaj -darłam się rzucając mgłę na wojska. Zobaczyłam go przez mroczki. Był normalny. Nie dawał rady. Pobiegłam i wystawiłam się zamiast niego do ostatecznego ciosu. Miecz skruszył się ,a ja zmieniłam się w wilka.
- To nie prawda. - powiedziałam. Czarne kropki latały mi przed oczami. Zero ciągnął mnie do pałacu. Zemdlałam i obudziłam się w szpitalu. Nade mną stało kilka wilków. Szukałam wzrokiem Tyvsy i Zero.

<Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz