No pięknie! Po prostu cudnie! Pojawiam się po raz pierwszy w jakiejś watasze i już jestem więźniem! I co do tego ma Mars? Ależ to poplątane.
Zaczęłam się przyglądać jednej z wader. Tej, która mnie podstępnie schwytała. Gdyby nie to że ją puściłam w tej wodzie i na chwilę się zamyśliłam
to z pewnością by przegrała, a ja spokojnie bym uciekła. Ale... Puśćmy to w zapomnienie. W końcu co było, a nie jest nie pisze się w rejestr. W każdym razie nie mam ochoty wyjść na tą, która chowa urazę. Przynajmniej do czasu aż uda mi się uciec. Najbardziej zainteresowało mnie jednak to że jest dość podobna do bogini Neptune, której nawet nie uważałam za boginie no, ale zostawię jej ten jakże szlachetny tytuł.
- Czekaj co?! Jakie czytaj myśli? Nie ma mowy. Przeczytaj sobie swoje, a czyjeś zostaw w spokoju! - warknęłam. Postanowiłam nie ułatwiać jej zadania i spróbować się skupić na jakimś przedmiocie. Może jeśli nie jest dość silna to nie złamie bariery... Muszę przyznać że to było dość trudne, bo żadna myśl nie mogła mi się wymknąć spod kontroli.
- To rutynowa czynność. Jesteś powiązana z Marsem więc skontrolowanie twoich myśli wydaje się być w porządku. Przecież jesteś na naszym terenie - odpowiedziała spokojnie ta... Jak jej tam było? Tyvsa?
- Opuść te cholerne bariery! - warknęła na mnie po chwili.
- Jakie bariery? - postanowiłam udawać głupią i uśmiechnęłam się niewinnie. Czyli jednak działa!
- Już ty dobrze wiesz! Bezsensownie marnujesz siły - odpowiedziała mi.
- Ok. Masz mnie. Zgodzę się na układ. Wpuszczę cię do mojego umysłu, ale po wszystkim mnie wypuścisz żebym mogła spokojnie odejść. Bez żadnych gonitw za mną i co tam jeszcze wymyślisz - zaproponowałam.
<Lysteria, Tyvsa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz