poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Angeli

Czułam że nigdy nie trafie tam gdzie powinnam... Że jestem skazana na wieczną wędrówkę. Byłam coraz bardziej wykończona i nawet polowanie sprawiało mi trudność... Nie poruszałam się już w ciągu dnia tylko w nocy. Tak było po prostu łatwiej. Tym razem było jednak inaczej. Poczułam wstępujące we mnie siły. Uśmiechnęłam się pod nosem i pobiegłam przed siebie. Nagle ni stąd ni zowąd zatrzymałam się. Czułam zapach zwierzyny... Prawdopodobnie całe stado jeleni. A gdyby tak coś zjeść... Z pewnością mi to nie zaszkodzi. Zaczęłam się skradać. Cichutko, powoli... Trzeba poczekać na dobry moment... I... Teraz! Wyskoczyłam z krzaków i przyszpiliłam łapami do ziemi jednego z nich. Ugryzłam go w szyję z której natychmiast zaczęły spływać strużki krwi. Nie było sensu kończyć dzieła. Przecież i tak za moment zdechnie! Na moim pysku malowało się coś na wzór triumfu. Niestety, cała reszta jeleni rozbiegła się na wszystkie strony. Kiedy moja zwierzyna odetchnęła po raz ostatni to zasiadłam do uczty. Wcale nie zjadłam dużo... Wręcz przeciwnie. Zjadłam tak mało że zaczęłam się zastanawiać czy nie zapolowałam dla zaspokojenia żądzy zabijania. W końcu ruszyłam dalej. Bo po co tracić cenny czas? Minęło kilka godzin zanim zauważyłam że biegnę w kierunku jakiejś plaży. W tym momencie ktoś się na mnie rzucił od tyłu. Turlaliśmy się z tym drugim wilkiem aż w końcu wylądowaliśmy w wodzie i odpuściłam. Spojrzałam zaciekawiona na wilka. Po raz pierwszy od wielu lat widzę kogoś podobnego do mnie...

<Ktoś?>

1 komentarz: