ćwiczyła kontrolę umysłu. Takie coś nie może się ponownie zdarzyć. To moja pięta Achillesa.
- Owszem. Masz bardzo nudne wspomnienia wiesz? Chyba nawet ludzie mogliby mieć lepsze - odpowiedziała mi Tyvsa.
- Ale jednak zainteresowały cię. W jednym z nich spędziłaś trochę więcej czasu niż powinnaś - warknęłam oschle. Nie będzie mi tu
pokazywała swojej ''przewagi''. O nie! Co to to nie! - Wypuść mnie. Nie zdam ci się na nic. Przy pierwszej lepszej okazji i tak stąd ucieknę. Pamiętaj mogę udawać
twojego sprzymierzeńca, ale prawda zawsze będzie inna - dodałam po chwili milczenia.
- Czy ja się przesłyszałam? Ty śmiesz mi grozić? Mnie? - nie dowierzała wadera. Och, a myślałam że nie można być tak głupim. Pobiła
wszelkie rekordy.
- Nie odważyłabym się, Tyvso - uśmiechnęłam się złośliwie. Czyli nawet takie wilki da się wyprowadzić z równowagi. Ciekawe, ciekawe,
chociaż... Gdyby spojrzenie mogło zabijać to przypuszczam że już leżałabym na ziemi.
- Sama przypieczętowujesz swój los - wysyczała przez zaciśnięte zęby alfa.
- Tak, tak. Masz jakieś inne ostrzeżenia, bo wiesz.. To robi się nudne, a żeby przez ciebie gość nie był zadowolony z pobytu?
Oj, nieładnie - pokręciłam łapą.
- Ty jesteś gościem? - wadera wybuchnęła śmiechem - Więzień... To dobre określenie - rzekła, kiedy się już uspokoiła.
- To nie tłumaczy twoich planów co do mnie... Więc albo mnie wtajemnicz, albo wypuść, bo ja nie mam zamiaru tracić czasu - warknęłam.
Siedzenie w okropnej, wodnej bańce jest poniżej krytyki! Ale... Są i plusy. Udało mi się jej dokuczyć. To moje małe, słodkie
zwycięstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz